14 Lis 2018, Śro 16:07, PID: 771367
Mój przyjaciel, z którym znam się od 3 lat, przestał się do mnie odzywać po wycieczce, na której razem byliśmy. Co prawda być może ja źle się zachowałam bo spędzałam dużo czasu z moimi znajomymi z czasów szkolnych, a on ze swoimi ale dałam kilka propozycji spotkania się razem co nie doszło do skutku. I napisałam jak już wracałam do domu mu wiadomość, że nie ogarnął tej wycieczki za bardzo ( nie miał gdzie spać bo zapomniał, że jego znajomi mają pracę i musiał wracać szybciej ode mnie) i żeby następnym razem bardziej się postarał. Może to były za ostre słowa, na pewno takie były bo wiem, że jest on dawno już w domu, a nie odpowiada ani na moje telefony, ani na wiadomości. Czuję, że mogę go stracić ale też nie mam odwagi iść do niego do domu....Z drugiej strony czuję, że powiedziałam prawdę i to jest głupie z jego strony, że tak reaguje, co nigdy się nam nie zdarzyło wcześniej, nigdy mnie tak nie unikał.
W takiej sytuacji, jak już to trwa drugi tydzień, czuję, że ta znajomość może się skończyć. Boję się tego strasznie już nie ze względu, że stracę przyjaciela, ale z tego, że znowu będę sama. A już to przeżywałam w liceum i to był najgorszy czas w moim życiu. Pomimo, że mam lęki na co dzień przed kontaktem z ludźmi, to fajnie jest wiedzieć, że można do kogoś zadzwonić, z kimś pójść gdzieś...to bezpieczeństwo, że nie jest się samemu. A jak go stracę to znowu samotność...
Czy powinnam się z tym pogodzić już? Czy mieć nadal nadzieję, że się odezwie? A jeśli się nie odezwie, co zrobić, kiedy wiesz, że oficjalnie nie masz nikogo do rozmowy (na moją rodzinę nie mam co liczyć)?
W takiej sytuacji, jak już to trwa drugi tydzień, czuję, że ta znajomość może się skończyć. Boję się tego strasznie już nie ze względu, że stracę przyjaciela, ale z tego, że znowu będę sama. A już to przeżywałam w liceum i to był najgorszy czas w moim życiu. Pomimo, że mam lęki na co dzień przed kontaktem z ludźmi, to fajnie jest wiedzieć, że można do kogoś zadzwonić, z kimś pójść gdzieś...to bezpieczeństwo, że nie jest się samemu. A jak go stracę to znowu samotność...
Czy powinnam się z tym pogodzić już? Czy mieć nadal nadzieję, że się odezwie? A jeśli się nie odezwie, co zrobić, kiedy wiesz, że oficjalnie nie masz nikogo do rozmowy (na moją rodzinę nie mam co liczyć)?