13 Gru 2018, Czw 0:25, PID: 775346
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Gru 2018, Czw 0:28 przez trash.)
(12 Gru 2018, Śro 12:32)BlankAvatar napisał(a):(12 Gru 2018, Śro 12:16)trash napisał(a): @BlankAvatar Chodzi Ci np.o self-helpy typu Richards w formie audiobooka albo książki ?tak
Co do audiobooka to mamy jeszcze czynnik taki jak głos. Nie bez przyczyny ludzie potrafią np. przejść w stan głębokiego relaksu przy nagraniach ASMR (i obraz jest tu zdecydowanie dodatkiem do dźwięku). Głos kierowany "do ciebie" ma sporą siłę rażenia; wysokość czy barwa głosu, tak samo jak intonacja czy dykcja - to wszystko są zmienne mające wpływ na siłę przekazu.
Z kolei jeśli idzie o słowo pisane zmiennych też mamy sporo, począwszy od tego czy autorytet autora wzbudza w nas zaufanie czy wręcz przeciwnie, przez gramatykę i konstrukcję zdań (czy np. nas nie zanudza nas swoimi wywodami, nie nadużywa dygresji, czy wystarczająco klarownie formułuje zdania), słowa-klucze, skończywszy na porównaniach i kwestiach związanych "tylko" z formą.
Brzmi jak dzielenie włosa na czworo ?

Czepiam się ? Nie do końca - wskazuję raczej na słabość, nie tyle z resztą psychoterapii co samego języka, będącego niezwykle skomplikowanym i wręcz popapranym sposobem kodowania informacji (bo nie jest jedynie "nośnikiem" jak chciały by tego nerdy

bla bla bla, czyli moja stara śpiewka (Blanku zapewne kieruje gałki oczne w stronę sufitu, czy jak kto woli samego Pana Boga z prośbą o to aby się nade mną zlitował).
