31 Maj 2019, Pią 10:22, PID: 794077
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31 Maj 2019, Pią 10:28 przez viva.)
Kiedyś chodziłam na terapię indywidualną [prywatna] ,po roku się skonczyła. Następnie poszłam na Terapie DDA, chodziłam pół roku ale czułam,że stoje w miejscu,miałam wrażenie,że teraputka nie potrafi mi pomóc i wczuć się w to co czuje-zrezygnowałam,i nie żałuje..Potem dostałam się na inną terpię [psychodynamiczną] uiceszyłam się,że tak szybko się odezwali i nie bede musiała za nią płacić,okazało sie,że to nie terapia ale teraputka prowadzi wywiad kwalifikujący i po drugim spotkniu mi powiedziała,że mnie nie zakwalifikuje była ''oburzona'',że zrezygnowałam z terapii DDA, mimo,że milion razy jej powtarzałam,że nie czułam,tego,że ta terapia mi pomaga,że nie czuję sensu,by nadal na nia chodzic,zwłaszcza ,że pół roku to juz spory okres by coś zaczęło sie dziać..Powiedziałam jej,że czasem trzeba spróbować terapii z różnymi teraputami,żeby nawiązać wieź i zaufać,że nie każdy ma szczęscie od razu,,ona ''obawiała'' sie,że sie nie zaangażuje w tą terapię i będzie to samo co z tą DDA argumentując jeszcze swoją decyzję powiedziała,że trzeba przerwy między terapiami [DDA zakonczyłam 2 tygodnie temu], Była sceptycznie do mnie nastawiona od poczatku,i miałam wrażenie,że ją nudzę i bagatelizuje moje problemy..Opowiadałam jej o tym,że nie potrafię stworzyc relacji z mężczzyznami,że wszystkie byly powierzchowne i zazwyczaj po alkoholu.. Niska samoocena,kompleksy..Mimo,ze pozornie ubieram się dość ''modnie'' jestem zadbana,tak mam wrażenie,że nie kazdy odbiea mnie powaznie...Bo skoro mam depresje/stany depresyjne,to powinnam sie nie myć i chodzić w dresie?? Kiedys byłam u psychiatry mówilam,że chodziłam na terapie na której chciałam przepraacować swoje lęki społeczne,a on mnie zapytał,to skoro boje sie ludzi i mam lęki społeczne,to jak tu przyszłam ??i jak daje rade chodzic do szkoły skoro mam Fobie społeczną...Zwątpiłam..Mam osobowość unikającą,ludzie mi nie przeszkadzają,nie mam problemów by iść przez galerie handlową,dopóki, nie czuje sie obserwowana,ludzie mogą sobie być gdzieś tam w tle,grzej gdy dochodzi do jakieś interakcji,wtedy unikam zachwouje sie jak 5 letnie niesmiałe dziecko... [Np. Kiedyś w pewnym sklepie próbował zagadać do mnie sprzedawca,juz tam nie chodzę ,unikam tego sklepu jak on jest bo odczuwam dziwny lęk przed odbiorem swojej osoby,że zauważy,że ze mną coś nie halo'' Do tego ten brak motywacji,bierność,potrafie pół dnia przeleżeć i nadal jestem zmęczona..Boje sie poznawac nowych ludzi, a juz zwłaszcza facetów ,nie mam znajomych,nie wiem o czym gadac z ludzmi..Czuje się jak jakiś leśny skrzat,jak opona bez powietrza..Czy leki pomgą mi spojrzeć na siebie bardziej przychylnie? Bardziej realnie? Bralam kilka leków,żadne nie pomogły,czuje sie okropnie ze sobą...Jakieś rady?