18 Lip 2019, Czw 19:34, PID: 799398
Witam. Praktycznie od zawsze mam tak, że nie potrafię się na niczym skupić przez dłuższy czas. W pracy byłem wielokrotnie krytykowany, raz mnie nawet wyrzucono dlatego, że "nie myślałem" podczas pracy. Niestety nikt nie wie, że ja nad tym zwyczajnie nie panuję. Po prostu robię coś i zaczynam myśleć o zupełnie innych rzeczach jak np. zbliżające się ważne wydarzenie, czy moje relacje z ludzmi itd. Wówczas niby jestem przytomny, ale moje myśli są zupełnie gdzieś indziej. Czasami to musi to być myśl o wielkim wydarzeniu, tylko coś absolutnie zwyczajnego. Nie potrafię przez dłuższy czas się na czymś skupić bez myślenia o czymś innym.
Parę lat temu miałem taką sytuację, że siedziałem u siostry w pokoju i musiałem sobie napalić w kominku. Niby robiłem wszystko ok i po kolei, ale niestety jeden węgiel mi wypadł i zrobił ślad na podłodze i siostra powiedziała, że będę musiał za to zapłacić. Powiedziała "Nie jesteś uważny". I jak ja miałem jej wyjaśnić to, że naprawdę byłem uważny, tylko nie pomyślałem o tym, że coś takiego może się stać.
Tak samo mam z wszelkiego rodzaju majsterkowaniem. Mam kompletnie dwie lewe ręce. Zacznę coś robić a potem myślę, albo zacznę i myślę przez chwilę, potem przestaję i popełniam jakiś niezamierzony błąd, który wszystko psuje. Np. źle coś utnę, albo za bardzo przewiercę itd.
W najbliższych miesiącach zamierzam zatrudnić się na staż w firmie IT, która będzie uczyć wszystkiego od zera, ale jak sobie pomyślę o tym, że ja się nie potrafię skupić na czyms przez dłuższy czas, samodzielnie rozwiązywać jakieś problemy, to mam obawy, zeby w ogole próbować i uniknąć kompromitacji. Pewnie spróbuję, bo przyzwyczaiłem się do tych moich wszystkich porażek i kolejne problemy i zmiany pracy nie robią na mnie wrażenia.
Teraz mam taką sytuację, że pracuję w jednej firmie dwa tygodnie. Na początku byli ze mnie zadowoleni, bo widać ze mnie zaangażowanie i chęci, sam się garnę do pracy. Nie popełniałem żadnych błędów, bo bałem się zwolnienia. Teraz nagle zacząłem sadzić takie błędy, że zaczęli zwracać mi uwagę. Jest mi po prostu przykro, że zaczynam coś robić i nie panuję nad przychodzącymi innymi, myślami. Po prostu nie potrafię nad tym zapanować, że przychodzą myśli kompletnie nie związane z tematem i przestaję myśleć o tym, o czym w danej chwili powinienem.
W mojego zamyślenia często wychodzą żenujące sytuacje, np. przegapię jakiś zjazd na rondzie i muszę nawracać, albo za późno zareaguje na znaki i muszę hamować na drodze. Nie wiem jakim cudem nie spowodowałem jeszcze żadnego wypadku, bo przecież czasami jadę prosto przed siebie i tylko patrzę kątem oka, czy nic nie jedzie po bokach.
Czy ktoś miał lub ma podobnie i ma na to jakiś sposób? Jak nazwać to zaburzenie, które rujnuje mi życie?
Parę lat temu miałem taką sytuację, że siedziałem u siostry w pokoju i musiałem sobie napalić w kominku. Niby robiłem wszystko ok i po kolei, ale niestety jeden węgiel mi wypadł i zrobił ślad na podłodze i siostra powiedziała, że będę musiał za to zapłacić. Powiedziała "Nie jesteś uważny". I jak ja miałem jej wyjaśnić to, że naprawdę byłem uważny, tylko nie pomyślałem o tym, że coś takiego może się stać.
Tak samo mam z wszelkiego rodzaju majsterkowaniem. Mam kompletnie dwie lewe ręce. Zacznę coś robić a potem myślę, albo zacznę i myślę przez chwilę, potem przestaję i popełniam jakiś niezamierzony błąd, który wszystko psuje. Np. źle coś utnę, albo za bardzo przewiercę itd.
W najbliższych miesiącach zamierzam zatrudnić się na staż w firmie IT, która będzie uczyć wszystkiego od zera, ale jak sobie pomyślę o tym, że ja się nie potrafię skupić na czyms przez dłuższy czas, samodzielnie rozwiązywać jakieś problemy, to mam obawy, zeby w ogole próbować i uniknąć kompromitacji. Pewnie spróbuję, bo przyzwyczaiłem się do tych moich wszystkich porażek i kolejne problemy i zmiany pracy nie robią na mnie wrażenia.
Teraz mam taką sytuację, że pracuję w jednej firmie dwa tygodnie. Na początku byli ze mnie zadowoleni, bo widać ze mnie zaangażowanie i chęci, sam się garnę do pracy. Nie popełniałem żadnych błędów, bo bałem się zwolnienia. Teraz nagle zacząłem sadzić takie błędy, że zaczęli zwracać mi uwagę. Jest mi po prostu przykro, że zaczynam coś robić i nie panuję nad przychodzącymi innymi, myślami. Po prostu nie potrafię nad tym zapanować, że przychodzą myśli kompletnie nie związane z tematem i przestaję myśleć o tym, o czym w danej chwili powinienem.
W mojego zamyślenia często wychodzą żenujące sytuacje, np. przegapię jakiś zjazd na rondzie i muszę nawracać, albo za późno zareaguje na znaki i muszę hamować na drodze. Nie wiem jakim cudem nie spowodowałem jeszcze żadnego wypadku, bo przecież czasami jadę prosto przed siebie i tylko patrzę kątem oka, czy nic nie jedzie po bokach.
Czy ktoś miał lub ma podobnie i ma na to jakiś sposób? Jak nazwać to zaburzenie, które rujnuje mi życie?