24 Gru 2019, Wto 21:51, PID: 812689
Właśnie zalozylem konto na tym forum, nie wiedziałem w ktorym dziale założyć temat i wydaje mi się że tu pasuje.
Mam 18 lat, z depresją i ogólnym z+ borykam sie od lat 5 może 6, wtedy uświadomiłem sobie że jest coś nie tak.
W szkołach poza wczesną podstawówką byłem ignorowany lub gnębiony, obecnie nie mam nikogo kogo mógłbym nazwać przyjacielem, nigdy nie byłem zaproszony na imprezę ani jakies urodziny. Ostatni raz spedzilem wolny czas ze znajomymi jakieś 4 lata temu i był to kolega ktorego znałem jeszcze z podstawówki, obecnie nie mam juz z nim kontaktu. Moja obecna klasa ma mnie w dup*e, czasami probuje z kimś pogadać ale nawet jak zapytam o jakieś typu co było na zadanie to większość osób ucieka (ten duch cos powiedział) takie dwu zdaniowe roxmowki zdarzaja sie raz na kilka dni i sa dla mnie niesamowitym stresem.
Największym moim problemem jest brak przyjemności z czegokolwiek, brak chęci do czegokolwiek (bo po co, i tak to nie ma sensu) i ekstremalny lek przed sytuacjami wymagającymi kontaktu z drugim człowiekiem. Jedyna rzecz która sprawia mi jakąkolwiek satysfakcję i pozwala się oderwać od rzeczywistości jest chodzenie po górach i biwakowanie, oczywiście samemu. Picia do monitora i coraz częstszego ostatnio ćpania różnych dziwnych rzeczy nie liczę. W szkole ledwo przechodzilem z klasy do klasy, głównie przez nieobecności i nienapisane sprawdziany, z nauka nigdy problemów nie mialem bo jak muszę się zebrać żeby cos nadrobić to wystarczy że usiąde na godzinę i jest ok.
3 lata chodze do terapeuty, byłem na terapii grupowej i u kilku lekarzy, bralem sertaline, wenlafaksyne, moklobemid i benzodiazepiny, oczywiście nic to nie pomaga a do terapeuty chodze bardziej dla tej nadziei że jeszcze będzie dobrze i zeby sobie pogadać z kimś raz na tydzień, ona mówi że są efekty ale ja ich nie widzę.
Mieszkam z mamą, ojciec umarl tak że nigdy go nie widziałem, dogaduje sie z nią w sumie dobrze ale nie potrafi mi ona pomóc. Tak jak większość osob z tej linii genetycznej ma problem z alkoholem ale normalnie pracuje i nie utrudnia jej to życia. Resztę rodziny widzę kilka razy w roku.
Piszę to bo może jest tu ktoś kto ma podobny problem albo będzie po prostu chcial pogadać.
Mam 18 lat, z depresją i ogólnym z+ borykam sie od lat 5 może 6, wtedy uświadomiłem sobie że jest coś nie tak.
W szkołach poza wczesną podstawówką byłem ignorowany lub gnębiony, obecnie nie mam nikogo kogo mógłbym nazwać przyjacielem, nigdy nie byłem zaproszony na imprezę ani jakies urodziny. Ostatni raz spedzilem wolny czas ze znajomymi jakieś 4 lata temu i był to kolega ktorego znałem jeszcze z podstawówki, obecnie nie mam juz z nim kontaktu. Moja obecna klasa ma mnie w dup*e, czasami probuje z kimś pogadać ale nawet jak zapytam o jakieś typu co było na zadanie to większość osób ucieka (ten duch cos powiedział) takie dwu zdaniowe roxmowki zdarzaja sie raz na kilka dni i sa dla mnie niesamowitym stresem.
Największym moim problemem jest brak przyjemności z czegokolwiek, brak chęci do czegokolwiek (bo po co, i tak to nie ma sensu) i ekstremalny lek przed sytuacjami wymagającymi kontaktu z drugim człowiekiem. Jedyna rzecz która sprawia mi jakąkolwiek satysfakcję i pozwala się oderwać od rzeczywistości jest chodzenie po górach i biwakowanie, oczywiście samemu. Picia do monitora i coraz częstszego ostatnio ćpania różnych dziwnych rzeczy nie liczę. W szkole ledwo przechodzilem z klasy do klasy, głównie przez nieobecności i nienapisane sprawdziany, z nauka nigdy problemów nie mialem bo jak muszę się zebrać żeby cos nadrobić to wystarczy że usiąde na godzinę i jest ok.
3 lata chodze do terapeuty, byłem na terapii grupowej i u kilku lekarzy, bralem sertaline, wenlafaksyne, moklobemid i benzodiazepiny, oczywiście nic to nie pomaga a do terapeuty chodze bardziej dla tej nadziei że jeszcze będzie dobrze i zeby sobie pogadać z kimś raz na tydzień, ona mówi że są efekty ale ja ich nie widzę.
Mieszkam z mamą, ojciec umarl tak że nigdy go nie widziałem, dogaduje sie z nią w sumie dobrze ale nie potrafi mi ona pomóc. Tak jak większość osob z tej linii genetycznej ma problem z alkoholem ale normalnie pracuje i nie utrudnia jej to życia. Resztę rodziny widzę kilka razy w roku.
Piszę to bo może jest tu ktoś kto ma podobny problem albo będzie po prostu chcial pogadać.