07 Mar 2021, Nie 20:23, PID: 838826
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07 Mar 2021, Nie 20:23 przez zbyszek93.)
Znowu ja i cały czas ten sam problem. Jestem w 100% pewien, że cierpię na to schorzenie, ponieważ mój strach, mój wstręt i moja nienawiść do jakiejkolwiek pracy jest po prostu gigantycznych rozmiarów. Opisywałem już wiele razy swoje objawy wynikające właśnie z konieczności chodzenia do pracy (brak snu, brak jedzenia, biegunki, przyspieszony puls i oddech itp.) i niestety u mnie jest w tej chwili tak, że moim największym marzeniem jest nie pracować do końca życia. Już pod koniec poprzedzającego pracę dnia czuję ogromny stres, ogromny smutek, a w trakcie pracy (nawet tak niby spokojnej jak ochrona) często u mnie pojawiają się myśli samobójcze (których nigdy na bezrobociu nie miałem, są one całkowicie związane z przykrym obowiązkiem pracy). Dlaczego mam tak wielki strach i wstręt do pracy? Jest to pytanie na które znam odpowiedź (być może to dobrze), z tym że jest ich tak dużo, że ich wyeliminowanie jest nierealne:
- lęk przed ludźmi (najbardziej lęk przed spotkaniem niemiłych, podłych, krytykujących ludzi)
- lęk przed jakąkolwiek odpowiedzialnością
- lęk przed jakimikolwiek obowiązkami
- lęk przed nie poradzeniem sobie
- lęk przed oceną
- lęk przed krytyką
- bardzo niska samoocena
- całkowity brak pewności siebie
- depresja i ciągły pesymizm
- gigantyczny stres z ww. powodów i uciążliwe objawy z tym związane
- wrodzone, patologiczne lenistwo
- nienawiść do wczesnego wstawania
- czas pracy (zabiera większość dnia, nie ma potem na nic czasu ani ochoty - jest to nie do wytrzymania)
- lata pracy (świadomość, że w pracy będę musiał spędzić następne 38 lat jest nie do zniesienia)
- niezaradność
- zapominalstwo
- niezręczność manualna
- niezdarność
- brak siły fizycznej i kondycji
Wszystkie te cechy sprawiają, że nie dość że się panicznie boję pracy, to jeszcze się kompletnie do żadnej nie nadaję. Nie wiem co mam zrobić, żeby chodzić do pracy z przyjemnością, bo teraz jest tak, że do pracy chodzę jak na egzekucję. Czy terapia i leki w jakikolwiek sposób pomogą? Nie wydaję mi się aby to sprawiło, że z pracy znikną całkowicie ludzie, jakiekolwiek obowiązki czy jakakolwiek odpowiedzialność, nie wspominając już o zmniejszeniu pełnego etatu przynajmniej o połowę (a tylko taka pracy byłaby dla mnie do wytrzymania). Szczęście w nieszczęściu jest takie, że mam jedno własne mieszkanie i drugie puste do wynajęcia, ale wątpię że z wynajmu da się utrzymać, nawet jeśli mówimy tu o jednej osobie mającej minimalne potrzeby. Chciałbym trafić w końcu na "swoją niszę", na coś co robiłbym z przyjemnością, ale niestety nie mam pojęcia co to może być, nie mam też pojęcia do kogo zwrócić się z pomocą, tak aby pomógł mi znaleźć swoją powołanie zawodowe, wspominałem zresztą o swoich bardzo dużych wahaniach jeśli chodzi o pragnienia i zainteresowania, a to raczej mocno utrudni znalezienie tej jednej rzeczy, którą chciałbym się zajmować (bo jest 100% pewne, że ta zawodowa "nisza" znudzi mi się po kilku dniach, najwyżej tygodniach).
- lęk przed ludźmi (najbardziej lęk przed spotkaniem niemiłych, podłych, krytykujących ludzi)
- lęk przed jakąkolwiek odpowiedzialnością
- lęk przed jakimikolwiek obowiązkami
- lęk przed nie poradzeniem sobie
- lęk przed oceną
- lęk przed krytyką
- bardzo niska samoocena
- całkowity brak pewności siebie
- depresja i ciągły pesymizm
- gigantyczny stres z ww. powodów i uciążliwe objawy z tym związane
- wrodzone, patologiczne lenistwo
- nienawiść do wczesnego wstawania
- czas pracy (zabiera większość dnia, nie ma potem na nic czasu ani ochoty - jest to nie do wytrzymania)
- lata pracy (świadomość, że w pracy będę musiał spędzić następne 38 lat jest nie do zniesienia)
- niezaradność
- zapominalstwo
- niezręczność manualna
- niezdarność
- brak siły fizycznej i kondycji
Wszystkie te cechy sprawiają, że nie dość że się panicznie boję pracy, to jeszcze się kompletnie do żadnej nie nadaję. Nie wiem co mam zrobić, żeby chodzić do pracy z przyjemnością, bo teraz jest tak, że do pracy chodzę jak na egzekucję. Czy terapia i leki w jakikolwiek sposób pomogą? Nie wydaję mi się aby to sprawiło, że z pracy znikną całkowicie ludzie, jakiekolwiek obowiązki czy jakakolwiek odpowiedzialność, nie wspominając już o zmniejszeniu pełnego etatu przynajmniej o połowę (a tylko taka pracy byłaby dla mnie do wytrzymania). Szczęście w nieszczęściu jest takie, że mam jedno własne mieszkanie i drugie puste do wynajęcia, ale wątpię że z wynajmu da się utrzymać, nawet jeśli mówimy tu o jednej osobie mającej minimalne potrzeby. Chciałbym trafić w końcu na "swoją niszę", na coś co robiłbym z przyjemnością, ale niestety nie mam pojęcia co to może być, nie mam też pojęcia do kogo zwrócić się z pomocą, tak aby pomógł mi znaleźć swoją powołanie zawodowe, wspominałem zresztą o swoich bardzo dużych wahaniach jeśli chodzi o pragnienia i zainteresowania, a to raczej mocno utrudni znalezienie tej jednej rzeczy, którą chciałbym się zajmować (bo jest 100% pewne, że ta zawodowa "nisza" znudzi mi się po kilku dniach, najwyżej tygodniach).