28 Paź 2021, Czw 12:34, PID: 849718
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Paź 2021, Czw 12:35 przez oksymoron.)
Siedzę teraz w domu w oczekiwaniu na start kolejnej pracy i zaczynam robić podsumowanie ostatniego roku. Wyprowadzka do własnego mieszkania uwidoczniła to co wcześniej próbowało się zagłuszyć. Jestem 30 latkiem który w życiu jest statystą i nie ma przesłanek aby miało to się zmienić. Nigdy z nikim nie byłem i nie udało mi się w dorosłym życiu stworzyć trwałej relacji. O ile do tej pory brak życia prywatnego kompensowałem sobie w pracy to przyszła pora, że odechciało mi się i tego. Nie pogniewałbym się, jakbym nie musiał już jutro wstawać.
Biorę antydepresanty od dobrych kilku lat a od pół roku chodzę na terapię psychodynamiczną. Czuję się okropnie samotny i dobija mnie fakt, że moja jedyna "intymna" relacja to ta z terapeutą który po 50minutach mówi, że musimy już skończyć i wrócimy do tematu za tydzień. Cały tydzień czekam na głupią terapię. Jaki to ma sens?
Biorę antydepresanty od dobrych kilku lat a od pół roku chodzę na terapię psychodynamiczną. Czuję się okropnie samotny i dobija mnie fakt, że moja jedyna "intymna" relacja to ta z terapeutą który po 50minutach mówi, że musimy już skończyć i wrócimy do tematu za tydzień. Cały tydzień czekam na głupią terapię. Jaki to ma sens?