07 Sie 2024, Śro 14:15, PID: 875974
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07 Sie 2024, Śro 17:08 przez leftcereal.
Powód edycji: Kolor tekstu
)
Witam. Opiszę Wam jeden objaw, a Wy stwierdzicie co to, względnie, jako fobicy społ., przyznacie czy też tak macie czy nie, ok? Na wstępie zaznaczam, że nie chodzi mi o "wykluczenie" schizofreni, bo wiem, ze ją mam i akceptuję tę diagnozę (przechodziłem niejedną psychozę). Chodzi raczej o stwierdzenie czy to objaw fobii społ. czy schizofrenii w celu włączenia odpowiedniego leku (wyczytałem wczoraj o najwyższej skuteczności paroksetyny w walce z fobią spoleczną).
A więc, do rzeczy. Mam problem z rozmawianiem z ludźmi, utrzymaniem odpowiedniej mimiki i kontaktu wzrokowego. Boję się własnych reakcji, a w dodatku podczas rozmowy włącza mi się takie złośliwe coś jak koncentrowanie się na wadach innych osób, głównie na wyglądzie. Może to być pieprzyk, zły makijaż, tatuarz czy domalowane brwi. Z tymi "niedoskonałościami" w urodzie wiążą się złośliwe natrętne myśli, np. o treści "Ale z niej idiotka, że sobie te brwi zgoliła i domalowała inne, żal mi jej, chętnie bym jej zak..wił za to". Oczywiście, jestem jak najdalszy od tego rodzaju rękoczynów i wiem, jak takie powierzchowne ocenianie jest podłe, ale te myśli mi się niejako same cisną na pierwszy plan... One są bardzo złośliwe, cisną mi się żebym całkiem się "wysypał" w trakcie rozmowy, zgubił wątek, nie zrozumiał, nie mógł utrzymywać kontaktu wzrokowego... Albo widząc przykładowo kolana kobiety, sobie wyobrażam ją rozkraczoną z ą na wierzchu, gdzieś tam błądzę kątem oka i myślę, że to po mnie widać i kompletnie się wysypuję. To są złośliwe myśli - są po to aby do reszty mnie zrujnować
Ktoś tak ma? Fobia? Schiza?
A więc, do rzeczy. Mam problem z rozmawianiem z ludźmi, utrzymaniem odpowiedniej mimiki i kontaktu wzrokowego. Boję się własnych reakcji, a w dodatku podczas rozmowy włącza mi się takie złośliwe coś jak koncentrowanie się na wadach innych osób, głównie na wyglądzie. Może to być pieprzyk, zły makijaż, tatuarz czy domalowane brwi. Z tymi "niedoskonałościami" w urodzie wiążą się złośliwe natrętne myśli, np. o treści "Ale z niej idiotka, że sobie te brwi zgoliła i domalowała inne, żal mi jej, chętnie bym jej zak..wił za to". Oczywiście, jestem jak najdalszy od tego rodzaju rękoczynów i wiem, jak takie powierzchowne ocenianie jest podłe, ale te myśli mi się niejako same cisną na pierwszy plan... One są bardzo złośliwe, cisną mi się żebym całkiem się "wysypał" w trakcie rozmowy, zgubił wątek, nie zrozumiał, nie mógł utrzymywać kontaktu wzrokowego... Albo widząc przykładowo kolana kobiety, sobie wyobrażam ją rozkraczoną z ą na wierzchu, gdzieś tam błądzę kątem oka i myślę, że to po mnie widać i kompletnie się wysypuję. To są złośliwe myśli - są po to aby do reszty mnie zrujnować
Ktoś tak ma? Fobia? Schiza?