Ło siet!
Psychologia - nieprzyjęty
Budownictwo - nieprzyjęty
Przyjęli na górnictwo w Krakowie, ale to kierunek złożony tak na odpał.
Teraz czekam na wynik z dietetyki w Białymstoku, jak nie przyjmą to chyba się pochlastam w tym Krakowie... nie mówiąc już o tym, że jestem zbyt bogaty aby dostać jakieś zapomogi czy akademik, a jednocześnie za biedny żeby wynająć mieszkanie i się tam utrzymać na poziomie
Tosia, gratulacje! A co będziesz studiować? Jeśli nie chcesz, nie pisz, oczywiście.
Matatjahu, no szkoda, ale to chyba nie są ostateczne wyniki? Zawsze jest szansa, że ileś osób zrezygnuje i się dostaniesz.
Może ewentualnie dałbyś radę z wynajęciem pokoju.
Nie przyjęli mnie na dietetykę w Białymstoku. Przyjęto 46 osób, ja jestem 47 na liscie rezerwowych... i powiem, że jestem podłamany. Zakwalifikowałem się tylko na górnictwo na AGH, kierunek niszowy, ale i dochodowy. Przeraża mnie wyjazd na drugi koniec Polski. I juz tak nie kręci studiowanie technicznego kierunku. Nie wiem co robić. Myślę nawet o rocznej przerwie i poprawie matury...
Matatjahu napisał(a):(...) ja jestem 47 na liscie rezerwowych... Nie wiem co robić. Myślę nawet o rocznej przerwie i poprawie matury...
Chłopie,nie łam się to podstawa. Wiem,że jest Ci smutno i jesteś zawiedziony,ale zamartwianie się nic nie da. To już ostateczna decyzja?
Co do wyboru kierunku studiów to powiem Ci jak jest na moim przykładzie. Matura poszła mi dobrze,ale nie tak jak się spodziewałam. Związane jest to z wieloma sprawami, tym,że nie mieszkałam wtedy w domu,a opiekowałam się babcią i dziadkiem,ale to przecież nikogo nie interesuje. W każdym bądź razie złożyłam papiery na trzy kierunki, oczywiście techniczne, na wszystkie mnie przyjęli, jeden z nich był moim marzeniem od gimnazjum, jeden bardzo zarobkowy,a ten trzeci podobno przyszłościowy. Za namowami mamy,ale głównie dzięki swojej decyzji wybrałam kierunek przyszłościowy. Jak patrzę na to teraz to rzeczywiście, kierunek przyszłościowy,ale w Ameryce albo na Zachodzie. Tutaj? Może za jakieś 10-15lat. Uczucie,że jestem stworzona do czegoś innego wzięło górę i bardzo dobrze. Wreszcie czuję,że jestem na właściwej drodze (chociaż zaczynam studia dopiero od października). Także jak widzisz, marzenia i tak biorą górę nad życiem. Jeśli nie widzisz się w innym zawodzie to rzeczywiście bierz rok przerwy i poprawiaj maturę. Pamiętaj,że to tylko Twoja decyzja,bo to Ty będziesz chodził na studia.
magmie napisał(a):Za namowami mamy,ale głównie dzięki swojej decyzji wybrałam kierunek przyszłościowy. Jak patrzę na to teraz to rzeczywiście, kierunek przyszłościowy,ale w Ameryce albo na Zachodzie. Tutaj? Może za jakieś 10-15lat.
Niech zgadnę, biotechnologia ? mt002
W Polsce przyszłościowymi kierunkami są te związane ze sprzedażą. mt002
Tak niestety rozwija się nasz kraj.
Chyba zdecyduję się na zaoczne. W sumie to niewiele innych opcji mi pozostało. Znalazłbym jakąś pracę dorywczą i trochę dorobił/usamodzielnił... tak sobie wmawiam.
Zresztą jak wygląda taki zjazd na zaocznych? Przyjezdża się na weekend i cały dzień na wykładach siedzi? I jak pracodawcy patrzą na zaocznych (pytanie do tych co konczyli), na dyplomie jest wyróznione, że kończyłem w trybie niestacjonarnym? No i czy prawdą jest powszechna opinia, że to "gorszy" rodzaj studiów?
Matatjahu, no niewesoło
Zgadzam się z Tosią. Jest możliwość, żebyś poszedł teraz na zaoczne studia i potem się przeniósł? To byłoby chyba najlepsze wyjście.
Rok przerwy to jednak zmarnowany czas, chyba że masz wtedy konkretny plan, czyli nie tylko nauka do matury, ale też np. praca.
O, magmie, czyli też zaczynasz studia? Sporo mamy tutaj studentów A co będziesz studiować (jeśli to nie tajemnica)? :-D
Ja ostatnio przeczytałam książkę z dziedziny, którą kiedyś chciałam studiować. Miałam przez moment myśl, żeby po ukończeniu mgr pójść na nowe studia, na coś, czym interesuję się od dawna, ale... gdy wyobrażam sobie, że skończę studia w wieku 30 lat, jakoś dziwnie się czuję.
EDIT:
XD Pisaliśmy razem, Matatjahu
EDIT 2:
Cytat:Zresztą jak wygląda taki zjazd na zaocznych? Przyjezdża się na weekend i cały dzień na wykładach siedzi? I jak pracodawcy patrzą na zaocznych (pytanie do tych co konczyli), na dyplomie jest wyróznione, że kończyłem w trybie niestacjonarnym? No i czy prawdą jest powszechna opinia, że to "gorszy" rodzaj studiów
Tak, zjazdy są co drugi weekend i w zasadzie siedzisz w szkole przez cały dzień. Naturalnie, są przerwy, w tym półgodzinna "na obiad", może też być okienko. Na pierwszym roku na pewno będziesz miał sporo zajęć, ja teraz na 4 miałam takie weekendy, gdzie przyjeżdżałam tylko na 3-4 godziny.
Ale nie ma się czym przejmować, czas nawet dość szybko leci.
Myślę, że na dyplomie jest zaznaczony rodzaj studiów.
Nie uważam, żeby takie studia były w czymś gorsze. Zakres materiału jest w zasadzie taki sam, oczywiście, nie tak rozszerzony jak na dziennych. Dlatego często dobrze jest samemu coś sobie doczytać. Wiadomo, na dziennych jest więcej godzin (choć to też zależy od przedmiotu), jest więcej czasu na różne zagadnienia, ale jeśli chcesz się nauczyć, to będziesz się uczył tak samo dobrze i na dziennych, jak i na zaocznych.
Mam też wrażenie, że obecnie dla pracodawcy liczy się bardziej doświadczenie i przebojowość niż tryb studiów.
Matatjahu napisał(a):Zresztą jak wygląda taki zjazd na zaocznych? Przyjezdża się na weekend i cały dzień na wykładach siedzi? I jak pracodawcy patrzą na zaocznych (pytanie do tych co konczyli), na dyplomie jest wyróznione, że kończyłem w trybie niestacjonarnym? No i czy prawdą jest powszechna opinia, że to "gorszy" rodzaj studiów?
Ja akurat skończyłam kierunek, na którym było dużo ćwiczeń, laboratorium.
Godzinowo wyglądało to tak, że musieliśmy przerobić ten sam materiał co studenci stacjonarni w czasie 3/4 godzin.
Zjazdów miałam dużo, także takie kilku- i kilkunastodniowe, żeby przerobić cały materiał. (Ale to rzadkość na innych uczelniach/kierunkach raczej).
Co do wykładów, to godzin prawie tyle samo co "dzienni" ale bardzo intensywnie. Zajęcia od 8 rano do 20-21, z krótkimi przerwami.
Oczywiście trochę czytania w domu i samodzielna praca w laboratorium, na magisterce. Ale to już zależy od kierunku studiów. Ci, którzy nie spędzą czasu w laboratorium, będą więcej przesiadywać w bibliotekach, itp
Nauka na studiach zaocznych nie jest łatwiejsza ani bardziej przyjemna, nie ma też więcej luzu.
Za to znam takie prywatne uczelnie, gdzie studenci stacjonarni nie wkładają wiele wysiłku w to co robią, bo płacą. Oczywiście, nie na każdym kierunku i na wszystkich uczelniach prywatnych mozna się "ślizgać".
Zaznaczony na dyplomie jest tryb studiów. Myślę, że większe znaczenie ma renoma uczelni, na której studiujesz.
Do tej pory nikt nie zwracał uwagi na to, że studiowałam w trybie zaocznym. Padały natomiast pytania o to czego się nauczyłam, o temat pracy magisterskiej i tym podobne.
Jak można to dołączę do wątku :-) Jeśli chodzi o roczną przerwę to faktycznie nie jest najlepszy pomysł. Sama rzuciłam studia po 3 miesiącach, żeby poprawić maturę i pójść w końcu na skandynawistykę. Niby wszystko ok, dostałam się, ale... Po prostu czuję się jak dzikuska. Całe dnie spędzałam w domu nad książkami, a teraz muszę wyprowadzić się na drugi koniec kraju. Wniosek jeden - niestety, ale kontakt z ludźmi jest niezbędny, bo się w mózgownicy miesza. Jestem tego żywym przykładem. Już widzę, jak "odchoruję" ten skok na głęboka wodę.
A co do studiów zaocznych to program jest taki sam, jak na dziennych. Po prostu zajęcia trwają cały dzień, bo są w weekendy i trzeba jakoś się wyrobić.
Pozdrawiam wszystkich studentów! I podziwiam, że dajecie radę :-)
A to różnie z tym rzuceniem studiów bywa ;-) Ja się na to zdecydowałam, po pierwszym semestrze i nie żałuję. Kierunek okazał się beznadziejny, niczego konkretnego się tam nie uczyłam. Do tego nie ogarnęłam Wrocławia, wszystko było dla mnie zbyt duże i zbyt przytłaczające, w związku z czym żyłam non toper na stresie, rozregulował mi się cały organizm, a fobia i nerwica lękowa strasznie się powiększyły.
Więc zdecydowałam się rzucić studia, co nie było łatwe, trochę rodzina, zwłaszcza mama, miała z tym problem. Miałam szukać pracy, ale byłam po tym wszystkim tak rozbita, że 3 miesiące się zbierałam, próbowałam uwierzyć, że jestem coś warta, nawet cv nie wysyłałam początkowo, bo stwierdzałam, że się nie nadaje do żadnej pracy.
Teraz coś we mnie pękło i jest naprawdę dobrze. Zrobiłam spory krok, mnóstwo drobnych przełamań, zupełnie inaczej na to wszystko teraz patrzę. I z niecierpliwością czekam na nowy rok akademicki, tym razem wybrałam uczelnię bliżej domu, w mniejszym mieście, liczę, że jakoś to będzie ;-)
Także nawet jak tam źle wybierzecie, albo nie dostaniecie się tam gdzie chcecie, to głowa do góry, bo to nie jest koniec świata, a czasem może to nawet wyjść na dobre ;-)
Ale jestem niezdecydowany
Dostałem się jednak na tą dietetykę, ale sam juz nie jestem pewien czy chcę tam iść. Złozyłem tam podanie bo matka mnie nakłonila. W tym momencie najchętniej zostałbym rok w domu i poprawiał maturę, przemyślał na co tak naprawdę chce iść, ale też nie jestem pewien czy to dobry pomysł... i jeszcze te naciski ze strony matki i babci, ktore chcą żebym jednak poszedł w tym roku na studia. Usłyszałem nawet "tylko nie zrób nam zawodu"
Teraz to się boisz. Norma. Pierw ciśnienie żeby tylko się dostać a jak już to masz to tego nie chcesz. To jest strach przed nowym. Też to mam i inni. Każdy to ma. Z mojego doświadczenia powiem ci że spróbuj. Każde doświadczenie czegoś uczy.
Ja też rok temu tak miałam. a teraz przeżyłam swój pierwszy rok i jest OK. Białystok to podobno ładne i roztańczone miast tak słyszałam. Idź nawet mimo że nie wiesz czy tego chcesz.
Ja zdawałam starą maturę i nie zamierzam jej poprawiać. Nie jest rewelacyjna ale jak dla mnie ok. Ważne że już skończyłam liceum i skupiam się na studiach.
Też wybierając kierunek nie byłam pewna. Ale widziałam że na roku nie tylko ja tak zrobiłam. Jeśli to nie będzie dla ciebie to wrócisz do domu. Na 1 roku najwięcej osób odpada. To normalne.
ALE SPRÓBUJ!!!!!!!!!
Bez żadnych wymówek.
1 października sprawdzę cię. Odpytam z pierwszego dnia. Znam się na gastronomi w końcu skoczyłam studium.
A nie poprawiaj matury tylko idź, bo wiele osób nie udaje się poprawić.
A poza tym podyplomowe możesz zrobić z górnictwa.