21 Cze 2010, Pon 13:03, PID: 211260
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Mar 2011, Czw 23:23 przez MHL.)
proby zaliczenia mnie : nie nadazam liczyc
21 Cze 2010, Pon 14:46, PID: 211268
a ja mam juz dosc! ta fobia mnie wykonczy, bo przez nia nie moge ani znaleźć znajomych ani drugiej połówki i to drugie jest chyba najbardziej bolesne... jak mam znaleźć i zainteresować soba kogos skoro nie umiem normalnie rozmawiac i prawie sie nie odzywam? staram sie ale nic mi nie wychodzi... co robic?
21 Cze 2010, Pon 14:48, PID: 211269
Ja mam gorzej bo na mnie panienki ciagle sięgapią a ja ciągle buracze jużmnie to w+ żeby mi tak coś pomogło
21 Cze 2010, Pon 22:07, PID: 211381
MHL napisał(a):Dokładnie.unlucky_girl napisał(a):prawie sie nie odzywam Np. ja. Mimo, że lubię czasem nawet sporo pogadać, to jednak przez większość czasu siedzę cicho i takiej też ciszy potrzebuję. Wolę dziewczynę milczka, niż bez przerwy nawijającą. I na pewno nie jestem wyjątkiem.
21 Cze 2010, Pon 22:16, PID: 211383
Podpisuję się pod dwoma postami powyżej
Jeśli jest tu jakaś małomówna panna z trójmiasta to hmm... ops: ...zawsze chciałem mieć partnerkę, z którą mógłbym po prostu razem posiedzieć/poleżeć w milczeniu.
22 Cze 2010, Wto 8:34, PID: 211435
Cytat:...zawsze chciałem mieć partnerkę, z którą mógłbym po prostu razem posiedzieć/poleżeć w milczeniu.Oooo. Ja też. Niestety z tymi, z którymi chodziłem, to się nie udało, były zbyt aktywne i nudziło je to.
23 Cze 2010, Śro 19:39, PID: 211787
w takim razie podbudowaliscie mnie moze tez przestane sie tak krepowac kiedy zapada niezreczna cisza moze bedzie mi latwiej thx
23 Cze 2010, Śro 19:57, PID: 211793
A nie myślałaś, że cisza zapada wtedy kiedy kilka osób nic mówi, nie tylko Ty?
23 Cze 2010, Śro 20:02, PID: 211799
unlucky_girl napisał(a):w takim razie podbudowaliscie mnie moze tez przestane sie tak krepowac kiedy zapada niezreczna cisza moze bedzie mi latwiej thxMoim zdaniem cisza jest niezręczna tylko wtedy, kiedy sama ją za taką uważasz. W przeciwnym razie to po prostu cisza. magmie napisał(a):A nie myślałaś, że cisza zapada wtedy kiedy kilka osób nic mówi, nie tylko Ty?to też jest prawdą. Ja zwykle podchodzę do sprawy tak: Jeśli jestem w większym towarzystwie, to zazwyczaj jestem jedną z najbardziej nieśmiałych osób, więc nie widzę powodu, żeby to na siebie rpzyjmować obowiązek podtrzymania rozmowy. A z kolei w 4 oczy cisza nie powinna przeszkadzać.
24 Cze 2010, Czw 20:49, PID: 211927
nie ma szans na spotknie drugiej polowy, zreszta kto zrozumie fobika
24 Cze 2010, Czw 20:53, PID: 211932
Nadiya napisał(a):nie ma szans na spotknie drugiej polowy, zreszta kto zrozumie fobika drugi fobik
24 Cze 2010, Czw 20:54, PID: 211934
Nadiya napisał(a):nie ma szans na spotknie drugiej polowy, zreszta kto zrozumie fobika Np. inny fobik 8) edit: hehe soulja mnie wyprzedził
24 Cze 2010, Czw 22:02, PID: 211961
no nie wiem, może, ja próbowałam się zaprzyjaźnić się z nieśmiałym chłopakiem, ale nie potrafil zrozumieć o tym ze mozna miec leki, ale moze z fobikiem inaczej wyglada
25 Cze 2010, Pią 7:11, PID: 211968
Ale wydaje mi się, że to wcale nie jest jakiś ewenement, że, nie tylko oblubieńcy , ale i przyjaciele, mają problemy przy wyrażaniu jakichś głęboko skrytych myśli.
22 Lip 2010, Czw 16:08, PID: 215630
Spotkałam 2 tyg temu na ulicy chłopaka który mi się podobał 10 lat temu, przez ten czas się nie widzieliśmy no i wychodzi na to że on mi się nadal podoba. Potem się umówiliśmy na inny dzień ale to co ja przeżyłam jak miałam do niego zadzonić to był istny koszmar, po prostu nie byłam w stanie wykonać telefonu tak byłam spięta. Jak się spotkaliśmy (do tej pory 2 razy) to głównie on gada, ja staram się coś powiedzieć. Ale siedzę jak na zebraniu, cała sztywna i spięta. Koszmar. On pisze też do mnie smsy więc w sumie jesteśmy w kontakcie od ok. tygodnia, co mnie wpędza w takie nerwy że przestaję trzeźwo myśleć.
Inna sprawa że miałam też trochę stresów w pracy, przeprowadzka itp, więc może wszystko na raz tak spadło na głowę. Jestem sparaliżowana ze strachu, ale głównie przez niego. Generalnie mu nawet powiedziałam że jestem często zdenerwowana, ale on chyba tego nie rozumie, on jest wyluzowany taki sympatyczny gościu. I tym gorzej dla mnie. Ratunku! Ja nie muszę nic chcieć od niego, po prostu jest kolegą ale ja nie chcę sie tak denerwować, wszystkie nerwy mam napięte! Naprawdę dawno mi się już coś takiego nie zdarzało, tak bardzo to chyba od czasów podstawówki/liceum (mam 30 lat) po prostu mnie siekło jak grom z jasnego nieba.
22 Lip 2010, Czw 16:21, PID: 215632
Doraźnym rozwiązaniem problemu jest wizyta u psychiatry i prośba o benzodiazepiny żebyś mogła sobie wziąć tabletkę przed spotkaniem. Po tym rozluźnisz się i będziesz mogła rozmawiać swobodnie. Tego leku jednak na stałe nie powinno się brać dłużej niż miesiąc, a już na pewno nie można dłużej niż 3 miesiące. W zawiązku z tym sugeruje z benzodiazepin skorzystać tylko doraźnie w tej konkretnej sytuacji z chłopakiem, a na stałe zacząć normalne leczenie farmakologiczne bądź psychoterapię. A najlepiej jedno i drugie...
22 Lip 2010, Czw 16:40, PID: 215634
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22 Lip 2010, Czw 16:43 przez polakita.)
no dzięki za poradę, u ps byłam bo miałam ataki lękowe rok temu, teraz nie mam tych ataków (lęk napadowy) pastylek nie biorę i nie chcę brać, a już na pewno nie benzo (!!!) a na terapię chodzę, 25 spotkań grupowo ale na razie nie wydaje mi się ona zbyt skuteczna.
Chciałabym żeby moja pani ps mi zdiagnozowała fobię społeczną, choć mam ją dość opanowaną (w porównaniu z tym co było jak byłam dzieckiem) niemniej jednak teraz przy tym spotkaniu jakby wybuchło na nowo. Może macie jakieś własne metody walki z tego typu nerwami??? Jestem spięta nawet teraz chociaż nawet nie mamy w planie następnego spotkania, ale obciach! Chyba nie pozostaje mi nic innego niż się z siebie śmiać... !
22 Lip 2010, Czw 16:54, PID: 215636
No to dobrze że chodzisz na psychoterapię, jednak efekty takiej terapii według mnie przychodzą dopiero po wielu miesiącach po jej zakończeniu. Przynajmniej takie są moje subiektywne odczucia Co do benzo, to rozumiem że miałaś jakieś przykre doświadczenia i dlatego jesteś temu tak niechętna. Moje doświadczenia były pozytywne, skutecznie niwelowało stres, a nie miałem żadnych skutków ubocznych, ani też problemu z odstawieniem.
Cóż z takich prostych sposobów, to 3 głębokie wdechy przed telefonem lub wejściem do jakiegoś urzędu. Innym sposobem jest próba zagadania stresu w sytuacjach towarzyskich, wypowiadam po prostu każdą myśl która przyjdzie mi do głowy, żeby nie mieć czasu się stresować, ale to już chyba związane jest z moją osobowością i nie wiem czy każdemu to można polecić
23 Lip 2010, Pią 9:44, PID: 215752
no dzięki... ja jestem przeciwna ogólnie farmakoterapii (z racji tego że najczęściej jest to leczenie objawowe a nie przyczynowe), a już zwłaszcza takiej co mi coś będzie mieszać w mózgu... wspomagam się środkami naturalnymi z nienajgorszym skutkiem na razie, bo te ataki lękowe odeszły.
Myślę że to co mi pozostaje to właśnie lęk w relacjach z ludźmi który mam od najmniejszego dziecka, problemem było pójście do przedszkola, potem do szkoły, każda impreza już jak miałam 7 lat i byłam na dziecięcym przyjęciu to pamiętam jaki to był stres dla mnie. Potem to się trochę zmiejszyło (potem czyli jak weszłam w życie nastoletnie, dorosłe, chyba się nauczyłam trochę opanowywać ten lęk) ale trochę jeszcze siedzi, jak widać wybucha momentami, zależy przy kim i w jakim momencie, generalnie jestem cicha i małomówna, raczej cały czas się kontroluję, tylko w niektórych sytuacjach się rozkręcam, dość rzadko.
30 Lip 2010, Pią 15:32, PID: 216678
Dash możesz opisać bardziej w jaki sposób działa ten lek phenibut, za+ że jest bez recepty tylko pewnie jest drogi bardzo... Napisz jak bardzo poprawia pewność siebie i jak długo działa ? I czy można go stosować ogólnie w terapii leczenia fobii ?
Możesz się do niego zgłosić na pw wtedy z większym prawdopodobieństwem odczyta tą wiadomość. Dla swojego bezpieczeństwa nie podawaj tu nr gg Sugar
01 Sie 2010, Nie 23:33, PID: 217093
dash napisał(a):Także wiem jak to jest to przerażenie to po prostu strach o przyszłość. W Twoim przypadku, że przed kolejnymi etapami znajomości, że będziesz się musiała otworzyć przed nim.Tak, chyba jakoś tak to wygląda. W ogóle wszelkie lęki największe jakie miewałam w życiu były właśnie związane z życiem towarzystkim, odzywaniem się w gronie, prowadzeniu "spontanicznej" konwersacji itp... Aktualnie tego chłopaka chyba trochę trzymam na dystans, jednym słowem alienuję się, niestety tak często wyglądają moje relacje z ludźmi... a potem czuję się samotna... life is complicated. aga_p napisał(a):Moja rada jest taka, że trzeba znaleźć przyczyny takiego zachowania. Ja tak zrobiłam i przestałam się bać facetówAga, pewnie tak ale ja do tej pory nie znalazłam! po prostu jestem introwertyczką, tak to widze. A jakie ty przyczyny w sobie znalazlas? |
|