heh... wystarczy spojrzeć na stronę 13 i wszystko wiecie, pierwszy post na tym forum, bo właśnie to przelało czarę goryczy i przestałem się łudzić że wszystko ze mną jest ok...
ojej,nie zauwazylam Tego postu..sorki.
Wiesz mysle,ze ostatnia rzecza,ktora powinienes robic to sie zalamc to ta sytacja.
Kiedy w gre wchodza uczucia czasem obiektywizm traci racje bytu.
Latwo mi teraz pisac,ale i ja przez to przeszlam.
Nieakceptacja ze strony tej dziewczyny nie jest niczym strasznym,nawet jesli jej w rezultacie ne spodobales sie coza dramat-zaden..
Kiedy poradzisz sobie z niesmialoscia zrozumiesz ze i Tobie nie musza podobac sie wszystkie istoty tego globu..nawet jesli sa sympatyczne bywaja irytujace albo nie odpowiadaja Twoim oczekiwaniom..
Najsmutniejsze jest,ze nie widisz jak bardzo stanales na wysokosci zadania-nawiazales znajomosc i wyszedles 2 razy na pizze mimo swojej niesmialosci.
Nie przywiazuj sie mysla do jednej kiecki,swiat jest pelen dziewczyn.
Dwie musisz kategorycznie rzucic,bo przylepily sie do Ciebie jak rzepy-niemialosc i nepewnosc..
Pomysl jak milo jest przebywac w towarzystwie kobiet i niech to bedzie motywacja do poszukiwania nastepnej.
Zacznij jednak od odnalezienia w sobie tego kim jestes,nie musisz pasowac do wszystkich i mimo to bedziesz ok,bo do kogos pasowac bedziesz jak go sobie wypatrzysz
Cierpliwosci,odwagi i przelamywania nastepnych lodow..
Podejscia do kobiet mozna sie nauczyc..im czesciej Cie rzucaja,tym wiecej o nich wiesz
Ten drugi raz to już nie była pizza tylko park, potem kawa, lody naprawdę sądzisz że stanąłem na wysokości zadania? Z jej strony nie było nieakceptacji, po prostu po tygodniu jej się odmieniło przez to że raz dziennie chciałem z nią pogadać... Mówisz żebym się nie przywiązywał, ale właśnie ja taki jestem bardzo się przywiązuje, jestem wierny jak pies, po prostu jestem fanatyczny teraz znowu jestem samotny, i nie mogę tego wytrzymać
Hircyn,jasne,ze stanales na wysokosci zadania..
Nie zawsze osiagamy to,czego naprawde bysmy chcieli,ale tez nie wiemy do konca co jest dla nas najlepsze.
Wiernosc to dobra cecha jesli druga strona przynajmniej ja akceptuje.
Zaden czlowiek nie moze byc nalogiem,to wyniszcza..
Zanim bedziesz z kims musisz przekonac sie,ze umiesz liczyc na siebie,wowczas i druga osoba poczuje sie przy Tobie bezpiecznie,zwlaszcza dziewczyna.
Nie bazuj na odczuciu,ze skoro nie spotykacie sie ktores z was musialo zawinic..kazdy ma prawo wyboru,i Ty sobie na nie pozwalaj,nie zatrzymuj sie teraz..bo jestes calkiem do przodu o pewne doswiadczenie,idz tym..tropem,to cwiczenie czyni mistrza
Heh... ale Monic, ja nie muszę się przekonywać że mogę liczyć na siebie, bo ja wiem że na siebie mogę liczyć wydaje mi się że czuła się przy mnie bezpiecznie, po prostu jej się odwidziało, zapewne rzeczywiście różniliśmy się za bardzo żeby być razem, no ale to baaaardzo bolało i boli dalej
Hircynku,
Jesli sobie wierzysz to poczekaj na ciag dalszy,jak nie nastapi wytlumacz sobie,ze tak mialp byc.To jedynie jest sluszne i skuteczne.
Zaufaj czasowi jakby nie bylo jakos bedzie..ale nie upieraj sie przy niczym,bo sobie nie pomagasz..
Cytat:PS. to było do Winter, a nie do SM żeby nie było niedomówień
Skoro napisałeś że jesteś 100% hetero to czym się przejmujesz? Więcej dystansu, przecież wiadomo, że chodzi o Winter.
...samotność to taka straszna trwoga... - śpiewał Ryszard Riedel w piosence "List do M".
Nie wiem co Ci doradzić, ciężko żyć w samotności, kiedy nie ma się tego wsparcia i do kogo buzi otworzyc by powiedziec zwykłe "kocham". Ja się przyzwyczajam do samotności, paradoksalnie samotność to moja "partnerka", która mnie nie opuszcza. I nie wiem czy się cieszyć czy nie.
Póki co, zostań z nami i pisz, tu na forum nie jesteś sama.