05 Maj 2014, Pon 18:44, PID: 391982
W pociągach zawsze zajmowałem miejsce między przedziałami albo w korytarzu. Do przedziałów wchodziłem tylko na końcu trasy. Z kolei w autobusach i tramwajach starałem się zajmować miejsce na samym przodzie. Dodatkowo uwieszałem się barierki i głowę chowałem za ręką, co dawało mi pozory niewidoczności ze wszystkich kierunków. Czasami też wybierałem mniej zapchane wynalazki, żeby przypadkiem nie spotkać kogoś znajomego. Ale to wszystko działo się w wiekach ciemnych i z czasem mi przeszło.
I jednostkowe przypadki: zwlekałem z zapłatą za warunkowe zaliczenie semestru (kontrolowanie oblałem zajęcia z niemieckiego), bo nie wiedziałem gdzie jest kasa. W końcu przysłali mi do domu skreślenie z listy studentów, no i dzięki temu w końcu przestałem odkładać zapłacenie i wszystko wyjaśniło się na moją korzyść. I późniejsza sprawa, chwilowa obniżka formy: zgubiłem kartę biblioteczną i chyba z 3 miesiące kołowałem wokół okienka, żeby wyrobić sobie nową - tu też zadziałał zewnętrzny przymus, ale to już mniej wyjątkowa sprawa.
I jednostkowe przypadki: zwlekałem z zapłatą za warunkowe zaliczenie semestru (kontrolowanie oblałem zajęcia z niemieckiego), bo nie wiedziałem gdzie jest kasa. W końcu przysłali mi do domu skreślenie z listy studentów, no i dzięki temu w końcu przestałem odkładać zapłacenie i wszystko wyjaśniło się na moją korzyść. I późniejsza sprawa, chwilowa obniżka formy: zgubiłem kartę biblioteczną i chyba z 3 miesiące kołowałem wokół okienka, żeby wyrobić sobie nową - tu też zadziałał zewnętrzny przymus, ale to już mniej wyjątkowa sprawa.