27 Sie 2019, Wto 18:27, PID: 803531
Kiedyś mieszkałem na stancji z takim jednym gościem. Dzieliliśmy piętro (gdzie były dwa pokoje i łazienka) przez prawie pół roku i przez te pół roku rozmawiałem z nim RAZ. Dosłownie RAZ. Facet po prostu po powrocie z pracy zamykał się w pokoju nigdzie nie wychodził, z nikim nie rozmawiał. Miał w pokoju elektryczna kuchenkę i tam sobie przygotowywał jedzenie.
Może to zabrzmi dziwnie z moich ust, bo ja nie wychodziłem z domu latami - ale facet był dla mnie zbyt fobiczny. Serio, są jakieś granice. Rozumiem, że nie trzeba się szczególnie kumplować mieszkając ze sobą, jednak jakiekolwiek stosunki wypadałoby utrzymywać. Dlaczego się wyprowadziłem? Bo denerwowało mnie to, że ten dziwak codziennie przed snem zamykał się przed wszystkimi w pokoju na klucz . Serio, nie wiem dlaczego mnie to tak irytowało, ale ten codzienny dźwięk przekręcanego klucza (to były stare drzwi) doprowadzał mnie do szału. Ostatecznie trafiłem w jeszcze gorsze miejsce, ale udało mi się wrócić do tego mieszkania, kiedy go już nie było.
Może to zabrzmi dziwnie z moich ust, bo ja nie wychodziłem z domu latami - ale facet był dla mnie zbyt fobiczny. Serio, są jakieś granice. Rozumiem, że nie trzeba się szczególnie kumplować mieszkając ze sobą, jednak jakiekolwiek stosunki wypadałoby utrzymywać. Dlaczego się wyprowadziłem? Bo denerwowało mnie to, że ten dziwak codziennie przed snem zamykał się przed wszystkimi w pokoju na klucz . Serio, nie wiem dlaczego mnie to tak irytowało, ale ten codzienny dźwięk przekręcanego klucza (to były stare drzwi) doprowadzał mnie do szału. Ostatecznie trafiłem w jeszcze gorsze miejsce, ale udało mi się wrócić do tego mieszkania, kiedy go już nie było.