20 Wrz 2010, Pon 19:54, PID: 223597
Nie od dziś wiadomo, że uczuć nie należy tłumić, bo źle to wpływa na zdrowie.
Ale jak rozpoznać granicę między wypieraniem uczuć, a ich "nie drążeniem"?
Po drugie-jeśli mam zagadać w grupie (czuję lęk) i używam technik poznawczo-behawioralnych (tłumacząc sobie, że to nic takiego) to przecież, jakkolwiek techniki p-b zmniejszają lęk, on nadal jest i muszę go stłumić, aby zacząć działać. Więc źle. Jeśli dam upust lękowi-jeszcze gorzej .
Często pisze się-należy uwolnić stłumione uczucia i je przepracować. Tylko jak np. przepracować bardzo silne uczucie lęku przed śmiercią? Osobie wierzącej może się jakoś i uda, ale ateiście? Nie da rady, trzeba te uczucia stłumić, aby nie zwariować.
Uczucia silnej i nieszczęśliwej miłości, tęsknoty, żalu po śmiercie bliskiej osoby itp. również chyba należy stłumić, bo raczej nie sądzę, żeby np. osoba zakochana znalazła ukojenie w stwierdzeniu, że znajdzie kogoś innego itp. Może zająć się czymś innym, nie myśleć o obiekcie miłości, ale na tym wydaje mi się polega właśnie tłumienie uczuć.
W gruncie rzeczy chyba jest mnóstwo uczuć, które trzeba stłumić, aby nie zwariować.
Po jakimś czasie niektóre uczucia może i można jakoś przepracować, ale większości nie da rady. I cały czas siedzą w nas stłumione, co jest ponoć złe.
Więc niby jak mamy wypierać uczuć? Jak mamy je uwalniać?
Ale jak rozpoznać granicę między wypieraniem uczuć, a ich "nie drążeniem"?
Po drugie-jeśli mam zagadać w grupie (czuję lęk) i używam technik poznawczo-behawioralnych (tłumacząc sobie, że to nic takiego) to przecież, jakkolwiek techniki p-b zmniejszają lęk, on nadal jest i muszę go stłumić, aby zacząć działać. Więc źle. Jeśli dam upust lękowi-jeszcze gorzej .
Często pisze się-należy uwolnić stłumione uczucia i je przepracować. Tylko jak np. przepracować bardzo silne uczucie lęku przed śmiercią? Osobie wierzącej może się jakoś i uda, ale ateiście? Nie da rady, trzeba te uczucia stłumić, aby nie zwariować.
Uczucia silnej i nieszczęśliwej miłości, tęsknoty, żalu po śmiercie bliskiej osoby itp. również chyba należy stłumić, bo raczej nie sądzę, żeby np. osoba zakochana znalazła ukojenie w stwierdzeniu, że znajdzie kogoś innego itp. Może zająć się czymś innym, nie myśleć o obiekcie miłości, ale na tym wydaje mi się polega właśnie tłumienie uczuć.
W gruncie rzeczy chyba jest mnóstwo uczuć, które trzeba stłumić, aby nie zwariować.
Po jakimś czasie niektóre uczucia może i można jakoś przepracować, ale większości nie da rady. I cały czas siedzą w nas stłumione, co jest ponoć złe.
Więc niby jak mamy wypierać uczuć? Jak mamy je uwalniać?