02 Mar 2014, Nie 22:10, PID: 382790
Wiecie co, mam taki problem. Zawsze po długiej przerwie wolnego w szkole, panicznie boję się do niej wracać. Dzieje się to oczywiście w poniedziałek po weekendzie. Odczuwam wtedy wielki stres przed szkołą. Zawsze się stresuję przed szkołą w tygodniu, ale po długiej przerwie to najbardziej. Już w niedzielę rano odczuwam lęk i żal, że to już koniec weekendu, że to już ostatnie chwile. W sobotę natomiast chcę się położyć najpóźniej jak tylko mogę żeby nie było szybko niedzieli. Wyczytałam, że to wszystko nazywa się syndromem poniedziałku. Teraz skończyły mi się ferie, więc jest strasznie! Dopadło mnie okropne uczucie, takie, że aż z rana dzisiaj [w niedzielę] płakałam! Boję się iść do szkoły, bo zwyczajnie sobie w niej nie radzę. Prawie z nikim nie rozmawiam, martwię się wszystkimi spojrzeniami ludzi na mnie, boję się lekcji, szczególnie matmy i wf-u! Nie cierpię też wcześnie wstawać! Jutro gdy wstanę, zacznę sobie wyobraża, że jeszcze niedawno słodko spałam o tej porze i wstawałam o 11, mam wtedy ochotę płakać. Wiem, że zachowuję się jak pierwszoklasistka. Jutro poniedziałek, a ja jestem załamana. Co robić? Najchętniej pojechałabym jutro do miasta, wysiadła gdzie indziej i cały dzień spędziła gdzieś na mieście. Ale wiem, że nie mogę.