14 Gru 2011, Śro 2:56, PID: 283522
pomidorek napisał(a):Ja z nikim nie utrzymuję kontaktu. Co ja gadam, nigdy z nikim nie utrzymywałem kontaktu. Przyzwyczaiłem się, ale teraz to strasznie boli. Chyba depresji dostaję...
A co dziwisz się?
14 Gru 2011, Śro 2:56, PID: 283522
pomidorek napisał(a):Ja z nikim nie utrzymuję kontaktu. Co ja gadam, nigdy z nikim nie utrzymywałem kontaktu. Przyzwyczaiłem się, ale teraz to strasznie boli. Chyba depresji dostaję... A co dziwisz się?
14 Gru 2011, Śro 3:19, PID: 283532
Nie tylko czuje się samotny. Ja jestem samotny.
19 Gru 2011, Pon 19:59, PID: 284414
Samotność jest gorsza od bólu fizycznego. Czas ciągnie się mi niemiłosiernie...Pragnę być wśród ludzi, ale ludzie nie chcą mnie...
19 Gru 2011, Pon 20:21, PID: 284418
Edarpi napisał(a):Pragnę być wśród ludzi, ale ludzie nie chcą mnie... Czytasz mi w myślach :hamster_sorry:
19 Gru 2011, Pon 21:21, PID: 284425
Wiem, że to banalne, ale ja wśród ludzi czuje się samotnie. Nie zawsze, bo cieszę się z obecności niektórych. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby ich nie być, bo to by już była taka czysta samotność, że nie ma do kogo się odezwać, napisać, ale jednak czuję jakąś pustkę. Wystarczy, że nie ma kogoś z kim naprawdę chciałabym spędzić czas i już wszystko na około staje się takie jakieś szare...
21 Gru 2011, Śro 1:32, PID: 284618
uno88 napisał(a):Wystarczy być w tej swojej zamkniętej skorupie by czuć się samotnym. Jak było dużo ludzi wokół to też czułem się samotny. Samotny w swoich lękach, problemach. Samotny bo nie mam bliskości z kimś itd. Samotny bo ludzi traktuję jako potencjalnie szkodliwe obiekty. Cos w tym jest. Mniej lub bardziej, ale to uczucie towarzyszy mi od zawsze. Wynika to z braku zaufania do ludzi. Trzeba sie otworzyc, umiec mowic o sobie, zaufac, ze Cie nie skrzywdza, nie wykorzystaja tego co wiedza, widza itd. Latwiejsze od tego jest trzymanie ludzi na dystans i powierzchowne znajomosci.
21 Gru 2011, Śro 1:38, PID: 284620
Ja jestem zbyt ufna i mam to samo. Więc nie wiem czy to od tego zależy.
No chyba, że potrzeba równowagi (jak z resztą we wszystkim).
25 Gru 2011, Nie 15:14, PID: 285365
Samotność to bardzo ciężka tortura dla człowieka. Nawet jedna bliska osoba czy przyjaciel to już prawdziwy skarb.
02 Sty 2012, Pon 22:59, PID: 286903
Szyszka napisał(a):Ja jestem zbyt ufna i mam to samo. Więc nie wiem czy to od tego zależy.Również jestem ufny czasem wydaje mi się że za bardzo
11 Sty 2012, Śro 14:33, PID: 288418
Samotność jest nie tylko negatywnym zjawiskiem. Niestety jej nadmiar szkodzi i na dłuższą metę męczy.
11 Sty 2012, Śro 20:46, PID: 288610
Na prawdę nie wiedziałam, że jest tyle samotnych ludzi. Miałam wrażenie, że w tym społeczeństwie to tylko ja jestem wyrzutkiem, na marginesie. Eh. Ja też nie mam żadnych znajomych, kompletny brak. W szkole jestem zawsze ostatnia, ludzie udają że mnie nie widzą. Przykre uczucie... ale cóż... jeszcze 4 miechy wytrwać do matury a potem będzie inaczej (mam nadzieję). Ale przed liceum też się tak nastawiałam a wyszło jak zawsze. Chciałabym, aby nowy etap w życiu potoczył się inaczej. Dlaczego ludzie traktują nieśmiałe osoby, jak wyrzutki ? To przykre...
13 Sty 2012, Pią 14:49, PID: 288818
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Sty 2012, Pią 15:05 przez clouddead.)
Samotność jest błogosławieństwem, jeżeli ją potraktujemy jako lekcję a nie jako karę. Uczucie osamotnienia wynika z pożądania, z błędnego myślenia, że jesteśmy niepełni, i szukamy uzupełnienia, jest to iluzja. Jeżeli człowiek jest nieszczęśliwy sam ze sobą, to będzie nieszczęśliwy w związku. Oczywiście z początku będzie wszystko pięknie - miłość i kwiatki, zabawa zaczyna się później. Podstawą jest pogodzenie się z samym sobą takim jakim się jest i wyzbycie się uzależnienia od innych ludzi. Wtedy możemy z nimi przebywać w zdrowych relacjach. Inaczej jesteśmy zwykłą zaprogramowaną małpą, marionetką uzależnioną od ludzi. Ktoś naciśnie guzik - czujemy się świetnie, ktoś nas rozczaruje - wpadamy w depresję. Udany związek jest możliwy tylko wtedy, kiedy dwóch partnerów żyje w zgodzie z samym sobą i nie uzależnia swojego szczęścia od drugiej osoby,to jest prawdziwa miłość.
13 Sty 2012, Pią 15:35, PID: 288828
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Sty 2012, Pią 16:03 przez Sosen.)
Ja myślę, że człowiek posiada emocje, które pozwalają mu radzić sobie z rzeczywistością. Zawód, smutek po stracie, złość gdy nas krzywdzą. Najgorsze, gdy nie potrafi się czuć. Wtedy jest to uzależnienie, bo boimy się przyznać, że jakaś długa relacja nas np. zawodzi, i dać upust złości i smutku, skrywanego być może od dzieciństwa.
Piszę po części o sobie, dlatego być może nie każdy się w tym znajdzie.
13 Lut 2012, Pon 19:13, PID: 291860
Samotna czuję się i sama i z ludźmi. A najgorszą samotność odczuwałam w związku.
13 Lut 2012, Pon 19:59, PID: 291861
Człowiek jest samotny z definicji. Rodzi się samotnie a do tego ma nieprzyjemne wejście (klapnięcie w policzek) i śmierć przychodzi w samotności.
Wielu ludzi twierdzi że są samotni. Od wielkich gwiazd pop kultury, które mają rzesze fanów po osoby, które są w związkach.Wydaje się to dziwne. To uczucie jest chyba normalne z tego co obserwuję po ludziach.
20 Lut 2012, Pon 12:55, PID: 292422
clouddead napisał(a):Samotność jest błogosławieństwem, jeżeli ją potraktujemy jako lekcję a nie jako karę. Uczucie osamotnienia wynika z pożądania, z błędnego myślenia, że jesteśmy niepełni, i szukamy uzupełnienia, jest to iluzja.Zainteresowałeś mnie tym stwierdzeniem, samotność tak zwaną odczuwam od kilku lat, był okres kiedy się tak nie czułem. Naprawdę nie sądzę, żeby to była iluzja, nie wmawiałem sobie tego. Tylko po pewnym czasie zaczyna brakować jakiejś bliskości w kontakcie z drugim człowiekiem. A czy czuję się przez to gorszy, szukam uzupełnienia? Nie, po prostu chciałbym z kimś móc porozmawiać kto mi doradzi w pewnych sprawach, spróbuje zrozumieć moje problemy itd... Ale tak zwana samotność nie działa dobrze na człowieka po dłuższym okresie czasu. Przez pewien czas jest jak najbardziej POTRZEBNA. To przynajmniej moja opinia, człowiek, który jest samotny zazwyczaj jest nieszczęśliwy. Współczuję osobom starszym w tej kwestii, bo właśnie takie "przypadki" mają najtrudniej.
20 Lut 2012, Pon 20:59, PID: 292507
To jest trochę takie błędne koło... Niby człowiek chce być między ludźmi ale z drugiej strony boi się spotkania i relacji z nimi przez co staje się zupełnie samotny a przez to jeszcze bardziej chce nawiązać kontakt z ludźmi
20 Lut 2012, Pon 21:15, PID: 292514
clouddead napisał(a):(...) Podstawą jest pogodzenie się z samym sobą takim jakim się jest i wyzbycie się uzależnienia od innych ludzi. Wtedy możemy z nimi przebywać w zdrowych relacjach. Inaczej jesteśmy zwykłą zaprogramowaną małpą, marionetką uzależnioną od ludzi.Coś w tym jest. Ja przez długi czas nie mogłem pogodzić się z samotnością. Starałem się przebywać z ludźmi niejako "na ich warunkach". Byłem uzależniony od pewnych ludzi, robiłem wszystko żeby móc z nimi być. Kiedy udało mi się wreszcie zaakceptować własną samotność zauważyłem, że patrzę teraz na nich w inny sposób. I inni ludzie (tak mi się zdaje) traktują mnie poważniej. Jakby z większym szacunkiem.
21 Lut 2012, Wto 20:01, PID: 292842
whiskydrinker napisał(a):To jest trochę takie błędne koło... Niby człowiek chce być między ludźmi ale z drugiej strony boi się spotkania i relacji z nimi przez co staje się zupełnie samotny a przez to jeszcze bardziej chce nawiązać kontakt z ludźmi dokładnie tak, zgadzam się w 100 %
29 Kwi 2012, Nie 0:01, PID: 300122
Ja niby mam co najmniej jedną przyjaciółkę, ale mimo to i tak czuję się w jakiś sposób samotna. Może to po prostu strach wywołany przez mój charakter, który nie pozwala mi się zbliżyć do innych osób. Wnerwia mnie też, kiedy ta osoba (która oczywiście nie ma FS) może sobie pozwolić również na bliższe kontakty z innymi, spotykać się z nimi, wygłupiać się, a ja nie dam rady się przełamać, żeby jej towarzyszyć. To jeszcze bardziej pogłębia u mnie uczucie samotności, nie wspominając już o pogłębianiu fobii.
Whiskydrinker - dokładnie, lepiej bym tego nie ujęła
29 Kwi 2012, Nie 2:04, PID: 300139
Może zwyczajnie brakuje takich ludzi, którzy byli by godni zaufania, z którymi rzeczywiście warto by było utrzymywać bliskie kontakty. Gdyby tacy ludzie byli 'ogólnie dostępni' to w zasadzie każdy by mógł zbudować fajne relacje bez specjalnego ryzyka, bez szczególnego lęku. Ale ogół ludzików nie nadaje się na przyjaciela, bliskie kontakty są ryzykowne (ryzyko zranienia, odrzucenia..). Kwestia tego co i ile jesteśmy w stanie zaryzykować. Myślę, że samotność może być całkiem fajna, taka dosłowna i taka w tłumie też. Myślę, że to nie samotność jest problemem i że właściwie mówiąc o osamotnieniu w istocie często mamy na myśli głębszy problem jakim jest bezradność - przeważnie wyuczona bezradność (plus pesymizm).
29 Kwi 2012, Nie 15:09, PID: 300176
Jest jeszcze kwestia rodzaju samotności. Samotność z wyboru i samotność wymuszona. Samotność z wyboru jest w porządku. Taka wymuszona - raczej nie bardzo.
Dla mnie najważniejszym czynnikiem, który powoduje samotność jest to, jak dla moich znajomych wygląda model spędzania wolnego czasu - i jak różni się on od mojego modelu. Wokół wszystkiego zawsze kręci się... alkohol. Zawsze. Być może ja mam takiego pecha, że mam tylko takich znajomych. Nie wiem. Ale jest jak jest. Ja nie cierpię alkoholu, i nie za bardzo lubię ludzi którzy są pod wpływem. Oczywiście nie mam nic przeciwko, że ktoś sobie wypije piwo lub dwa. Nie. Ale zbyt często mam do czynienia z sytuacją "wypij sobie jedno, co tak będziesz siedział i pił cole". Męczące nagabywanie, czasami nawet sytuacje zupełnie kuriozalne.. ale to nawet mi się nie chce wspominać. Kto sam ma taki problem, na pewno wie, o co chodzi. Nie podoba mi się takie życie. Dlatego jestem sam, dlatego wolę za dnia spacerować sobie samotnie, iść nad rzeczkę, usiąść sobie w jakimś ładnym ustronnym miejscu i po prostu siedzieć. I lubię tą samotność. Na pewno wolę tą moją samotność, niż brak samotności gdzieś w pubie, siedząc w dymie papierosów z nietrzeźwymi ludźmi. Co innego, że fajnie byłoby mieć z kim posiedzieć w takim miejscu.... |
|