10 Kwi 2011, Nie 19:22, PID: 247993
Witam,
Fobia społeczna to już jednostka chorobowa, ale można powiedzieć, że duży stopień nieśmiałości dotyczy większości społeczeństwa, a można to poznać po tym, że większość musi wypić, aby swobodnie rozmawiać z obcą osobą. Nieliczni ludzie są swobodni na trzeźwo. Co ciekawe, alkohol nie tylko zagłusza tremę, ale też chyba działa jak placebo, niejako usprawiedliwiając swobodniejsze zachowanie. W historii były jednak różne inne placeba, które automatycznie wyłączały tremę:
- karnawałowe maski. Ta metoda likwidacji tremy znana była również w innych, pozaeuropejskich kulturach. Zarówno u nas, jak i u nich, maska nie musiała wcale poważnie ukrywać tożsamości. Spotkałem się z opisem i takiej sytuacji, że sam karnawał bez masek upoważnił kolesia, żeby śmiało poszedł do kobiety, którą wcześniej wstydził się zagadać. To nie to samo, co okazja typu walentynki. Koleś tłumaczył później facetowi tej kobiety, że co w karnawale, to się nie liczy. Sądzę, że dzisiaj ludzie piją w dużej mierze po to, żeby później tłumaczyć, że byli pijani i to się nie liczy.
- używanie odrębnego języka, np. formuł zwyczajowych, symboli czy gestów. Najbardziej znanym w Polsce przykładem jest spławienie czarną polewką. Takie wybiegi znały również inne ludy. Ciekawą odmianą tej metody było używanie języka obcego, w którym wolno było powiedzieć coś bez ponoszenia obyczajowej odpowiedzialności, np. rzucając złośliwość po łacinie albo świństwo po francusku. Jakby powiedziano to poza protokołem. Dziś może i po to ludzie piją, aby tłumaczyć potem, że mówili to tylko po pijanemu.
- przyjmowanie pewnej roli. To ciekawy, a mało znany fenomen dawnych czasów. Otóż nasi przodkowie chętnie wcielali się w znanych bohaterów literackich, a dokładnie: w postawy prezentowane przez tych bohaterów. Kiedy już przyjęli taką rolę, to nie musieli się tremować zachowując się patetycznie albo też np. sprośnie - skoro taką rolę przyjęli, takie zachowanie było w jej zasadzie. Niektóre role przyjmowano tylko na pewien czas i głównie właśnie po to, żeby mieć usprawiedliwienie dla swoich wyczynów. Dzisiaj chyba po to ludzie piją, bo dziś tylko pijak jest usprawiedliwiony z co śmielszych zachowań.
Jak widać, ludzie zawsze potrzebowali pewnych wybiegów, żeby się nie tremować, ale wybiegi te przybierały formę określonych zwyczajów. Dzisiaj jednym takim wybiegiem jest zwyczaj libacji, która wszystko usprawiedliwia, ale już bez tej finezji, co dawne wybiegi. Sądzę, że gdyby dało się przywrócić albo wybieg masek, albo odrębnego języka, albo przyjmowanej roli - ludzie znów mogliby zwalczyć tremę bez alkoholu i znacznie osłabłaby presja używania go zawsze wtedy, kiedy chce się np. kogoś poznać.
Fobia społeczna to już jednostka chorobowa, ale można powiedzieć, że duży stopień nieśmiałości dotyczy większości społeczeństwa, a można to poznać po tym, że większość musi wypić, aby swobodnie rozmawiać z obcą osobą. Nieliczni ludzie są swobodni na trzeźwo. Co ciekawe, alkohol nie tylko zagłusza tremę, ale też chyba działa jak placebo, niejako usprawiedliwiając swobodniejsze zachowanie. W historii były jednak różne inne placeba, które automatycznie wyłączały tremę:
- karnawałowe maski. Ta metoda likwidacji tremy znana była również w innych, pozaeuropejskich kulturach. Zarówno u nas, jak i u nich, maska nie musiała wcale poważnie ukrywać tożsamości. Spotkałem się z opisem i takiej sytuacji, że sam karnawał bez masek upoważnił kolesia, żeby śmiało poszedł do kobiety, którą wcześniej wstydził się zagadać. To nie to samo, co okazja typu walentynki. Koleś tłumaczył później facetowi tej kobiety, że co w karnawale, to się nie liczy. Sądzę, że dzisiaj ludzie piją w dużej mierze po to, żeby później tłumaczyć, że byli pijani i to się nie liczy.
- używanie odrębnego języka, np. formuł zwyczajowych, symboli czy gestów. Najbardziej znanym w Polsce przykładem jest spławienie czarną polewką. Takie wybiegi znały również inne ludy. Ciekawą odmianą tej metody było używanie języka obcego, w którym wolno było powiedzieć coś bez ponoszenia obyczajowej odpowiedzialności, np. rzucając złośliwość po łacinie albo świństwo po francusku. Jakby powiedziano to poza protokołem. Dziś może i po to ludzie piją, aby tłumaczyć potem, że mówili to tylko po pijanemu.
- przyjmowanie pewnej roli. To ciekawy, a mało znany fenomen dawnych czasów. Otóż nasi przodkowie chętnie wcielali się w znanych bohaterów literackich, a dokładnie: w postawy prezentowane przez tych bohaterów. Kiedy już przyjęli taką rolę, to nie musieli się tremować zachowując się patetycznie albo też np. sprośnie - skoro taką rolę przyjęli, takie zachowanie było w jej zasadzie. Niektóre role przyjmowano tylko na pewien czas i głównie właśnie po to, żeby mieć usprawiedliwienie dla swoich wyczynów. Dzisiaj chyba po to ludzie piją, bo dziś tylko pijak jest usprawiedliwiony z co śmielszych zachowań.
Jak widać, ludzie zawsze potrzebowali pewnych wybiegów, żeby się nie tremować, ale wybiegi te przybierały formę określonych zwyczajów. Dzisiaj jednym takim wybiegiem jest zwyczaj libacji, która wszystko usprawiedliwia, ale już bez tej finezji, co dawne wybiegi. Sądzę, że gdyby dało się przywrócić albo wybieg masek, albo odrębnego języka, albo przyjmowanej roli - ludzie znów mogliby zwalczyć tremę bez alkoholu i znacznie osłabłaby presja używania go zawsze wtedy, kiedy chce się np. kogoś poznać.