niezła fobia U mnie problem byl w druga stronę Już jako dzieciak namiętnie używałem słuchawek - zarówno do słuchania muzy z walkmana jak i oglądania tv lub słuchania muzy z kompa. Nie muszę chyba pisac, jaki byłem szczęśliwy , gdy dostałem na bodajże 14 urodziny od wujka pierwsze słuchawki nauszne i to chyba są te co wulf ma w avku (niestety wytrzymały tylko 2,5 roku, a tak na marginesie - one tylko wyglądają na takie mega słuchawy - w rzeczywistości są średnich rozmiarów). Jakosc dzwięku wg mnie była rewelacyjna. Najbardziej podobało mi się to, że mogłem się całkowicie odciąc - zakładałem słuchawki na uszy, puszczałem muzyke i byłem w swoim świecie, do którego nikt poza mną nie miał dostępu. W pewnym sensie stałem się odludkiem, którego nikt nie lubi... bo jak lubiec kogoś, z kim nie można pogadac bo cały czas słucha muzyki zamiast nawiązywac jakies kontakty?? Gdy to zrozumiałem uświadomiłem sobie, jak wiele czasu straciłem. Przyjaźnie które mogłem wtedy nawiązać nie powstały. A wracając do tematu - nigdy nie miałem problemu aby w autobusie założyć słuchawy na uszy - wiedziałem że ludzie się na mnie patrza, ale lubiałem zawsze troche szokowac A już najbardziej podobały mi się komentarze jakie słyszałem, gdy w słuchawkach nie miałem włączonej muzyki To nasze społeczeństwo jest jednak okropne
Ja jak kupiłem sobie jakiś czas temu odtwarzacz mp3 to bałem sie wyjśc z nim na ulicę- tzn bałem sie założyć te pchełki i słuchać muzyki bo czułem że wszyscy na mnie patrzą i idąc cały sie trząsłem. Ale teraz już sie troche oswoiłem ale muszę najpierw w domu te słuchawki pchełki założyć bo na zewnątrz bym nie dał rady- wszyscy by mnie obserwowali jak podpinam te kable do uszu. A takie duże słuchawki to tylko w domu, chociaż też czuje sie nieswojo jak któryś z domowników by mnie zobaczył. Poza dom nie iem czy uda mi sie w większych niż pchełki wyjść, mając coś na głowie zwracałbym bardziej na siebie uwagę i w tym problem, druga sprawa to jacyś degeneraci mogliby mi złapać za słuchawki, wyrwać i sobie je zatrzymać a ja fobik bałbym sie zareagować.
Mogę śmiało powiedzieć, że dzięki waszej pomocy udało mi się wyleczyć z mojej fobii, tak wiec jeszcze raz dziękuje Już się nie przejmuję, zę ktoś mnie przypadkiem zobaczy w domu ze słuchawkami na uszach, ba... nawet nie mam żadnych oporów żeby na spacerze posłuchać sobie muzyki w słuchawkach. Czasem oczywiście ktoś się dziwnie na mnie popatrzy, ale to już jego problem!
Ja kiedyś miałem problemy z takimi słuchawkami. Tzn nie kupowałem, bo wiedziałem, że się w takich na ulicy nie pokażę. Ale ostatnio sobie kupiłem, wyglądam w nich trochę dziwnie, ale niech się patrzą, co mi tam.
Jak będę czuł się dziwnie, to będę dziwny. Jak będę chciał ściągnąć na siebie uwagę, ściągnę.
Jak będę udawał, że to normalne nosić takie słuchawki, to będzie to normalne. POza tym takie słuchawki to nic dziwnego. Normalnie w nich wyglądam. Inni też noszą duże. Co się będę martwił? Poza tym już się przyzwyczaiłem i nie mam problemów, żeby w takich chodzić. Gdzie tylko chcę. Ulica, sklep, szkoła, praca. Wszedłem ostatnio w takich do klasy, bo zapomniałem zdjąć ... i nikt się nie zdziwił, nic nie powiedział. Po prostu luz. Trzeba założyć, że jest normalnie i będzie. Powoli zaczynam to rozumieć również na innych płaszczyznach. Rozumieć i wcielać w życie.
wulf napisał(a):Rady poskutkowały. Teraz zaczynam myślec, że niepotrzebnie zakładałem ten wątek (...)
Jak najbardziej potrzebnie. Mamy swoje różne fobie, lęki, ograniczenia i jak sam widzisz - rady poskutkowały, inni Cię rozumieją lepiej, niż sądzisz. Pozostaje się cieszyć. Nie bójcie się zakładać tematów o swoich fobiach, strachach... dzielenie się może przynieść ulgę, więcej, może uleczyć. Nawet jeśli nie całkowicie to chociaż w części!
Wiesz Sosen, trzeba zaczynać od takich drobnostek. Od zadzwonienia do kogoś na telefon, od założenia dużych słuchawek, pojechania gdzieś rowerem. I wtedy widzisz, że 150 ludzi wkoło robi to samo... i nikt im się nie przygląda. W tym wypadku słuszne założenie, że nie wyróżniamy się, gwarantuje sukces. A sukces motywuje i pozwala działać dalej.
Trzeba zacząć się powoli, powoli przełamywać i to jest jedno z ważniejszych założeń walki z fs.
Rock 89 napisał(a):Wiesz Sosen, trzeba zaczynać od takich drobnostek. Od zadzwonienia do kogoś na telefon, od założenia dużych słuchawek, pojechania gdzieś rowerem. I wtedy widzisz, że 150 ludzi wkoło robi to samo... i nikt im się nie przygląda. W tym wypadku słuszne założenie, że nie wyróżniamy się, gwarantuje sukces. A sukces motywuje i pozwala działać dalej.
Trzeba zacząć się powoli, powoli przełamywać i to jest jedno z ważniejszych założeń walki z fs.
Niby tak, to się nazywa metoda małych kroczków. Tylko co innego jeśli nie masz gorszych zmartwień czy problemów jak te idiotyczne słuchawki
Faktycznie nie można przez to być szczęśliwym w życiu, nic tylko się pochlastać. Mimo to gratuluję, że lęk został pokonany.