27 Wrz 2011, Wto 23:00, PID: 273196
Nawet jeśli wszystko wskazuje, ze mamy 100% rację?
Ankieta: Czy mamy prawo rozkazywać innym? Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie. |
|||
Tak | 11 | 50.00% | |
Nie? | 11 | 50.00% | |
Razem | 22 głosów | 100% |
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie | [Wyniki ankiety] |
27 Wrz 2011, Wto 23:00, PID: 273196
Nawet jeśli wszystko wskazuje, ze mamy 100% rację?
28 Wrz 2011, Śro 0:10, PID: 273208
Rozkazywać można maszynie lub komuś pozbawionemu rozumu i/lub wolnej woli. Względem świadomego człowieka to dla mnie to samo co używanie przemocy..
Niestety ludzie dość często sprawiają wrażenie jakby sami wyrzekali się rozumu i własnej wolności.
28 Wrz 2011, Śro 6:36, PID: 273212
Hmm... Trudne pytanie. Czasami chciałoby się porozkazywać... Zwłaszcza jeśli samemu było się przedmiotem rozkazów.
28 Wrz 2011, Śro 9:53, PID: 273214
Nie mamy prawa nikomu rozkazywać ani też nikt nie ma prawa rozkazywać nam.
28 Wrz 2011, Śro 16:49, PID: 273270
Ładne, teoretyczne zdanie.
28 Wrz 2011, Śro 18:41, PID: 273292
stap!inesekend napisał(a):Ładne, teoretyczne zdanie.Tak,..takie pełne dziecinnej naiwnej ideologi. Niestety w życiu z rozkazywaniem i słuchaniem rozkazów spotykamy się co troszkę. Zależy to też od naszej interpretacji to czego słyszymy, i czy traktujemy to jak rozkaz czy bardziej neutralnie. Ale chyba osoby o małej pewności siebie odbierają więcej przekazów jako rozkazy i chęć narzucenia im czegoś, dzieje się tak dlatego że są wyczulone na tego typu zachowania i są przewrażliwieni.
28 Wrz 2011, Śro 18:54, PID: 273297
Posiadanie niewolnika jest ok?
28 Wrz 2011, Śro 19:16, PID: 273303
Fan napisał(a):W wielu sytuacjach. Mamy prawo rozkazywać, np. gdy: Tak ale każdy fobik w takiej sytuacji nieśmiało poprosi czy ten napastnik zechciał by łaskawie opuścić naszą posesję W wojsku też są rozkazy, jak kolega zauważył w pracy i w życiu codziennym rozkazy spotykamy co trochę. Posiadanie niewolnika nie jest ok, pod warunkiem że jest to wbrew jego woli ? Choć przykład z niewolnikiem jest zbyt abstrakcyjny
28 Wrz 2011, Śro 19:18, PID: 273305
Wydawało mi się, że flamme_im_wind miał na myśli tzw. prawo moralne/etykę.
Jak dla mnie większość praw ustanawianych i respektowanych przez ludzi jest tylko regulacją bezprawia na zasadzie silniejszy ma rację (albo mamy rację bo jest nas więcej). Kto ma przewagę siły/statusu ustala prawa i wydaje rozkazy. Ja takich praw nie uznaję.
28 Wrz 2011, Śro 19:41, PID: 273313
Moim zdaniem jeśli ktoś w ramach obustronnej umowy zgadza się wykonywać polecenia nie znaczy to, że można mu rozkazywać i traktować jak niewolnika. Nawet w wojsku każdemu należy się szacunek i poszanowanie godności. Nawet jeśli umowa jest, że bezwzględnie należy wykonać polecenia (rozkazy), nie znaczy to, że polecenia mogą uwłaczać czyjejś godności i lekceważyć prawa człowieka.
28 Wrz 2011, Śro 21:44, PID: 273342
chodzilo mi o sytuacje, gdy ktos ewidentnie robi cos wbrew zdrowemu rozsadkowi, i w ten sposob albo wyrzadza osobie, ktora moglaby wyegzekowac rozkaz, albo sobie samemu krzywde (chodzi mi glownie o ten pierwszy przypadek)
28 Wrz 2011, Śro 22:09, PID: 273350
Czasem mozna uzyc takiego sposobu, ze albo osoba ktorej sie rozkazuje sie zgadza albo sie zrywa relacje.
Zreszta nie chodzi mi o skutecznosc tego rozkazu, tylko czy mamy do niego prawo.
28 Wrz 2011, Śro 22:39, PID: 273359
Fan napisał(a):- jesteśmy szefem tej osoby,Fajnie się to zestawiło, acz uważam że wobec dziecka mamy prawo zachowywać się w sposób podobny do rozkazywania, a może nawet wręcz rozkazywać. Bez precyzowania okoliczności - nie mamy prawa innym rozkazywać mimo, że mamy rację. Ale... jak wymieniono wyżej, jest wiele okoliczności, że mamy.
28 Wrz 2011, Śro 22:56, PID: 273363
Właśnie flamme_im_wind to jest szantaż emocjonalny.. i jest to jakby nie patrzeć forma przemocy, więc nie jest to właściwa metoda jak dla mnie i nieskuteczna, zwłaszcza na dłuższą metę.
Michale, z tego co piszesz wynikało by, że dzieci można po prostu wytresować. Mógłbyś wyjaśnić co skłania Cię do takich refleksji?
29 Wrz 2011, Czw 7:22, PID: 273368
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29 Wrz 2011, Czw 7:23 przez trash.)
Wtrącę się. Dzieci w pewnym sensie trzeba "wytresować" kijem i marchewką (i to nie ma nic wspólnego z przemocą). Wbrew utopiono-idealistycznym dyrdymałom (bezstresowe wychowanie itp) dziecku nie wytłumaczysz zawsze jak dorosłemu ze nie wolno, ze nie można, że to jest właściwe a tamto nie. Nieraz musi poczuć na własnej skórze konsekwencje swoich działań, poczuć takie czy inne emocje i dopiero wtedy jest w stanie w swojej małej główce poukładać pewne rzeczy w logiczny sposób. Nie mam na myśli patologii, znęcania się fizycznego/psychicznego itd.
Nie lubię rozkazywać (z resztą komu może "socjofobik" rozkazywać ? psu chyba ), wolę się grzecznie do innych zwracać (nawet do młodszych czy "niższych rangą") poza tym za miękki jestem. Nienawidzę typów którzy nie przeżyli by gdyby nie rozkazywali innym. Maiłem kiedyś w robocie takiego gburowatego muła (nie dość że trochę młodszy ode mnie to jeszcze z trudem gimnazjum ukończył). Zamiast powiedzieć grzecznie, normalnie zrób to czy tamto, on oczywiście skrzywiona morda, ton jak do parobka ... szkoda gadać. Tacy ludzie od razu włączają mój wewnętrzny opornik (i zamiast mieć to czy tamto szybciej słyszą - zaraz, poczekaj, spier***** [o ile na to ostatnie mogę sobie pozwolić] ).
29 Wrz 2011, Czw 15:17, PID: 273379
trash napisał(a):Dzieci w pewnym sensie trzeba "wytresować" kijem i marchewką..cytat: (Gordon Thomas - Wychowanie bez porażek) "Niektóre dzieci pozostają w czasie młodości niekiedy aż do wieku dojrzałego - ciągle potulne, uległe. Te dzieci najbardziej ucierpiały w dzieciństwie pod ciężarem władzy rodzicielskiej, gdyż to właśnie one wyrastają na ludzi, którzy na stałe zachowali w sobie głęboko zakorzeniony strach przed piastującymi władzę, gdziekolwiek ich spotykają. Są to ci dorośli, którzy przez całe swoje życie pozostają dziećmi; biernie podporządkowują się autorytetowi, wypierają się własnych potrzeb, boją się być sobą, obawiają się konfliktów, są zbyt ulegli, by bronić swego własnego zdania. Są to ci dorośli, którzy wypełniają poradnie psychologów i psychiatrów." Z tego co mi wiadomo, tresura nie ma nic wspólnego z wychowaniem i przynosi same szkody (również rodzicom). Metody efektywnego wychowania (bez potrzeby używania władzy) zostały dawno opracowane i sprawdzone tylko, że w dalszym ciągu prawie nikt o nich nie słyszał bo publikacje na ten temat krążą przeważnie w środowiskach naukowych a nie docierają do zwyczajnego rodzica. "Co robi się, by wspomóc rodziców w ich staraniach wychowawczych dla uzyskania prawidłowego procesu rozwoju ich dzieci? Gdzie mogą dowiedzieć się, jakie i kiedy popełniają błędy i jak ich uniknąć, względnie jak należałoby postępować właściwie? Każdego roku miliony nowych matek i ojców podejmują pracę, która uważana jest słusznie za jedną z najcięższych, jakie można wykonywać. Ilu spośród tych rodziców zostaje przygotowanych do tego zadania? Jaki powszechnie dostępny program wykształcenia mają do dyspozycji? Gdzie mogą nabywać wiedzę i umiejętności, by zadanie to i pracę wykonać z pełnym powodzeniem?"
29 Wrz 2011, Czw 15:58, PID: 273381
Hmm może użyłem brzydkiego słówka.... naturalną rzeczą jest nagroda i kara, wszystko w odpowiednich proporcjach rzecz jasna. Nie wierzę w tego typu idealistyczne wymysły jak :
Cytat:"Metody efektywnego wychowania (bez potrzeby używania władzy)"Nie żebym miał podejście do tego jak jakiś nawiedzony trep, który z kijem/kablem/pasem albo z mordą stawia dzieci na baczność. Chodzi mi o to że tego typu cuda na kiju brzmią często zbyt pięknie żeby były prawdziwe, to chyba nie bardzo klei się rzeczywistości. Jak wszystkie inne zwierzęta musimy pewne rzeczy poczuć, doświadczyć "dobrych" i "złych" emocji. Nie żyjemy w różowo-sielankowym świecie, ludzie nie są idealni.
29 Wrz 2011, Czw 17:45, PID: 273391
Rozkaz kojarzy się z czymś negatywnym, ale często jest to konieczne.
Chociażby w procesie wychowania, jak wyżej wspomniano - dzieciom trzeba rozkazywać, oczywiście, robiąc to w sposób mądry. Nie bardzo sobie wyobrażam inną opcję. Mam na myśli rozkazy typu: "musisz zjeść warzywa", "musisz spać po południu", "musisz posprzątać zabawki" - to też są rozkazy, ale konieczne, jeśli chcemy wychować dziecko. W pracy też w sumie szefowie mówią pracownikom, co mają robić. Albo policja, też ma prawo do rozkazywania ("zjedź pan na pobocze!" ; )) i używania siły w wypadku nieposłuszeństwa. W tym przypadku członkowie społeczeństwa godzą się na częściowe ograniczenie swojej wolności w zamian za bezpieczeństwo. W skrócie: rozkazów nie da się całkowicie uniknąć. Ale nie znoszę, gdy ktoś nadużywa swojej pozycji. To jest obrzydliwe.
29 Wrz 2011, Czw 19:23, PID: 273400
trash napisał(a):Jak wszystkie inne zwierzęta musimy pewne rzeczy poczuć, doświadczyć "dobrych" i "złych" emocji.dokładnie mój u.f. To zwyczajne stawianie granic. Konsekwencji ich przekraczania trzeba doświadczyć, żeby umieć w ogóle dostrzegać granice. Inaczej to się źle kończy. Stawianie granic nie jest przemocą, przemocą jest ich przekraczanie.
29 Wrz 2011, Czw 20:18, PID: 273405
W uproszczeniu sprawa wygląda tak, że to co rodzice uważają za złe zachowanie dziecka, i potrzebę wykorzenienia tej cechy, ich rodzice wykorzenili u nich. Później te dzieci będą to samo robiły swoim dzieciom, jeśli będą je miały. A co jest dobre a co złe dziecko doświadcza na sobie, a nie jako to co kogoś denerwuje(rodzica) i nie można tego robić, bo można się narazić. Później człowiek jest potulnym fobikiem, albo innym uległym człowiekiem, i głosi, że takie wychowanie jest koniecznością, w rzeczywistości bojąc się cały czas jak to dziecko, które bało się swojego zachowania, bo rodzicom się ono nie podobało.
Wierzę w to, o czym pisze masterblaster. |
|
Podobne wątki… | |||||
Wątek: | |||||
Bycie fobikiem, a prawo jazdy. | |||||
Zazdroszczę innym | |||||
Czy w życiu trzeba mieć szczęście? Czy istnieje coś takiego? |