29 Cze 2008, Nie 10:21, PID: 33263
peter napisał(a):Nienawidzę sytuacji kiedy spotykam dawno nie widzianych znajomych, np. gdy jadę autobusem i na którymś przystanku dosiada się ktoś taki. Wtedy modlę się żeby mnie nie zauważył (choć staram się zachowywać naturalnie), bo jak mnie zauważy to i pewnie się dosiądzie i zacznie się ta głupia gadka: "Co słychać, co porabiasz, pracujesz, studiujesz (jeszcze)?" I trzeba się uzewnętrzniać, opowiadać o sobie, czasem kolorować swój marny żywot, po to tylko by nie wypaść jak ofiara przed kolegą/koleżanką. Jednocześnie słucham jak ten ktoś jedzie właśnie do pracy (autobusem, bo paliwo drogie), w zeszłym roku był 2 razy za granicą na szkoleniu, dyplom zrobił 3 lata temu a w międzyczasie założył rodzinę i dorobił się dzieci. Tak, odczuwam wtedy zazdrość ale i cieszę się, że ludzie jednak do czegoś dochodzą, i że może mi też kiedyś się uda. W sumie to jestem na dobrej drodze, tyle, że trochę wypadłem z peletonu. Z drugiej (ciemnej) strony dopada mnie wizja spędzenia reszty życia, jak ten "chwast wśród roślin" (jak to ktoś wyżej napisał). A najbardziej denerwujące jest to, że rzeczy, które innym przychodzą z łatwością, ja muszę sobie wywalczyć, codziennie, bo walczę przede wszystkim sam ze sobą.
Jeśli miałbym coś napisać to coś bardzo podobnego