12 Lut 2012, Nie 14:23, PID: 291790
...
12 Lut 2012, Nie 14:23, PID: 291790
...
12 Lut 2012, Nie 14:38, PID: 291793
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12 Lut 2012, Nie 14:40 przez BlankAvatar.)
co to za leki?
jula, ja nie pamietam - a ty chodzisz do jakiegos specjalisty? mozesz z nim o tym pogadac? anyway, wedlug mnie szczera rozmowa moze tutaj dobrze oczyscic atmosfere. okaz jej przede wszystkim zrozumienie, bo na jego brak skarza sie depresyjni. BTW to ze bierze antydepresanty wcale nie oznacza depresji. to moze byc kazde zaburzenie lekowe (lacznie z fobia spoleczna). w kazdym razie, taka rozmowa (mozesz podchodzic do tego stopniowo) np uskarzac sie na podobne objawy jak ona. to powinno stworzyc nic porozumienia miedzy wami. ja bym tak to rozegral. jej humory, moga byc objawem depresji czy neurotyczosci w ogole, ale ona musi nad tym pracowac. nie jest malym dzieckiem. i najwazniejsze: mozesz ja wspierac, ale raczej dla wlasnej korzysci (czyli w koncu porozumienie zamiast zimnej wojny). nie mozesz bawic sie w jej psychologa lub quasi-matke. sama masz problemy i twoje zdrowie jest priorytetem.
12 Lut 2012, Nie 14:39, PID: 291794
julka napisał(a):czytałam ulotki tych leków i trochę się obawiam, że mogą jej zaszkodzić (najczęstsze efekty uboczne jakie są tam wymieniane to m.in problemy ze wzrokiem, jeden lek: utrata wagi, drugi- zwiększenie masy ciała.. dużo do pisania, jednego nie zaleca się łączyć z innymi lekami antydepresyjnymi, w drugim może nastąpić nasilenie nastrojów depresyjnych), chyba trafiła na marnego psychiatrę.Nazwa ? Litania działań niepożądanych w ulotce to standard, także tym się raczej nie przejmuj .
12 Lut 2012, Nie 15:08, PID: 291802
...
12 Lut 2012, Nie 15:27, PID: 291805
coz, leki za duzo nie powiedzialy, ale wyglada to jak depresja z duzym, odczuwalnym lekiem (co jest dosc czeste), choc rownie dobrze, to moze byc konkretne zaburzenie lekowe ze stanami depresyjnymi.
teraz trudno wyrokowac czy zlosliwosc i rozdraznienie matki wynika z depresji czy z jakichs nieprawidlowych cech osobowosci. trzeba by oddzielic poczatek depresji od tego jaka jest dla otoczenia i dopiero wnioskowac czy 'wrednosc' jest skutkiem depresji czy moze na odwrot nie wiem, co jest zlego w rozklejaniu sie? czemu tak sie boisz pokazac swoja slabosc, ze tez jestes zwyklym czlowiekiem i placzesz jak ci smutno, i czujesz sie bezsilna? idz do specjalisty. skoro matka ma 'prawdziwe' problemy, to rozsadnie bedzie sprawdzic czy samemu sie ich nie ma.
12 Lut 2012, Nie 15:50, PID: 291808
...
12 Lut 2012, Nie 16:03, PID: 291809
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12 Lut 2012, Nie 16:07 przez BlankAvatar.)
dla mnie to jest troche sprzeczne, co mowisz. skoro matka ma cie za kogos bez serca, to tym bardziej twoj placz, powinien pokazac, ze masz uczucia i ja empatycznie rozumiesz.
widocznie czegos nie rozumiem. mysle, ze wesprzesz ja przede wszystkim przez zrozumienie. depresyjni w szpitalu, na to najbardziej narzekali - ze ich bliscy bagatelizuja ich chorobe czy wrecz sa sceptycznie nastawieni. jak juz wczesniej napisalem, to empatyczne porozumienie miedzy wami moglabys budowac na podobienstwach (jesli chodzi o chorobe). w glowie matki mialby sie wytworzyc obraz: 'moja corka rozumie mnie, bo sama ma podobne problemy'. wydaje mi sie, ze to calkiem niezly sposob na zaciesnienie relacji. no ale tylko gdybam, bo nie wiem jak to tam jest miedzy wami. tez trudno mi powiedziec jak bardzo powinnas ingerowac w leczenie (wspieranie) matki. sama przyznajesz, ze wasza relacja jest toksyczna i teraz bez checi na zmiane z jej strony niewiele uzyskasz. inaczej bedziesz przymykac oczy na jej zachowanie i ciagle ja usprawiedliwiac coraz bardziej wiklajac sie psychicznie w niezdrowa wiez. to jest patologiczne. musicie pracowac nad tym wspolnie i najlepiej pod okiem specjalisty (terapia rodzin, to nic nowego). co do twoich obaw wzgledem matury.. przyznaje, ze nie rozumiem. co masz namysli?
12 Lut 2012, Nie 16:25, PID: 291812
...
12 Lut 2012, Nie 16:41, PID: 291813
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 12 Lut 2012, Nie 16:45 przez BlankAvatar.)
coz, na tym by to wasze porozumienie miedzy innymi polegalo. skoro mowisz, ze ona jest dla ciebie zimna i wredna, to takie cos (nienormalna corka z wlasnej winy) troche by ja zlamalo, naklonilo do refleksji i -jesli wszystko dobrze pojdzie- do odbudowy relacji miedzy wami. ale to oczywiscie takie zyczeniowe myslenie troche.
w kazdym razie, wydalo mi sie to calkiem zgrabnym zabiegiem: empatyczne porozumienie (co doda jej sil, bo kazdy chce byc rozumiany przez bliskich) i lekki kop w tyl glowy, nakazujacy refleksje. rzecz jasna, trzeba by to delikatnie przeprowadzac, w koncu, nie chcesz jej dopieprzyc zbyt mocno, zeby sie nie podniosla w ogole. hmm, moze lepiej jak to uzgodnisz ze specjalista, jesli sama nie czujesz sie na silach, by to zrobic. dobrze, ze nie masz zamiaru zbytnio jej poblazac i -tak- mysl przede wszystkim o sobie. co do lekow: powiesz psychiatrze o swoich obawach, wiec nie przepisze ci czegos zamulajacego
16 Lut 2012, Czw 20:28, PID: 292138
...
16 Lut 2012, Czw 20:38, PID: 292139
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16 Lut 2012, Czw 20:53 przez BlankAvatar.)
fajnie, ciesze sie, ze jest lepiej
p.s. mnie jest moze latwo radzic jak masz 'sterowac' ta realacja z matka, ale czasem zapominam, ze jestes mlodziudka, wiec pamietaj, ze jesli nie czujesz sie na silach, to nie musisz brac tego na swoje barki. to ona jest twoja matka, a nie na odwrot. to ona powinna umiec budowac/naprawiac relacje miedzy wami. w kazdym razie, polecam fobikom takie aktywne podejscie do zwiazkow miedzyludzkich (bo mysle, ze wiekszosci troche brakuje tej umiejetnosci, tego dystansu). wyznacz sobie cel jaki chcesz osiagnac, tutaj: chcesz wesprzec mame, ale wymagasz rowniez szacunku, no i sama oczekujesz wsparcia. mozesz ja -w zaleznosci od jej reakcji- 'przytulac' badz 'odpychac' i obserwowac skutki. mozesz to jeszcze skonsultowac z psychologiem, bo nie wiem na ile patologiczna jest moja rada ja tak sobie radzilem z ojcem
16 Lut 2012, Czw 21:57, PID: 292148
...
16 Lut 2012, Czw 22:16, PID: 292149
znaczy, wiem ze niektorzy 'nieskazitelnie dobrzy' fobicy moga miec objekcje. raz, ze sami nie potrafiliby byc tacy 'zimni i trzezwi' w relacji, a dwa - to jest w koncu jakies granie na uczuciach drugiej osoby.
tyle, ze wedlug mnie trzeba sobie umiec radzic, tym bardziej, ze te relacje z bliskimi i tak nie sa wzorowe. powodzenia ---------------- edit: akurat rozmawialem z kolezanka na gg, gdy odp w tym temacie i postanowilem sie jej poradzic, co o tej sytuacji mysli, a szczegolnie o tych moich radach dla ciebie. sama ma duze problemy z rodzicami i mysle, ze jej (troche inna opinia) pozwoli lepiej przemyslec sytuacje. Cytat:blank |
|