26 Wrz 2017, Wto 19:33, PID: 711977
nawet jeśli mam, to nie traktuję ich już poważnie. powód jest niezwykle prozaiczny: nie ma sensu, po prsztu, co sie dzieje to sie dzieje i powinnam coś zrobić, iść naprzód, że tak powiem. dzisiaj na toalecie pomyślałam, jakie to dziwne, że nie dałabym sobie wpaść aktualnie w jakiś giga marazm, że wystarczy mi tego marazmu naokoło, że użalanie nad sobą (w moim przypadku; współczuję osobom przeżywającym tą bezsilność, i przeszywający smutek, rozpacz) nie ma sensu x2. mniej wiecej, że po prostu muszę coś, cokolwiek, robić. co prawda Żydzi mówią, że żeby zostać milionerem, to trzeba myśleć, a nie robić, ale mi szeleke nie grożą xd