12 Wrz 2019, Czw 12:13, PID: 804814
Dzisiaj jeszcze nie miałam, a to tylko dlatego, że czuję paniczny strach ; /
Ankieta: czy masz myśli samobójcze? Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie. |
|||
nie i nigdy nie miałem | 28 | 7.31% | |
miewałem, w gorszych momentach w życiu | 86 | 22.45% | |
nawiedzają mnie czasami | 153 | 39.95% | |
są częste, nie dają mi spokoju | 116 | 30.29% | |
Razem | 383 głosów | 100% |
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie | [Wyniki ankiety] |
12 Wrz 2019, Czw 12:13, PID: 804814
Dzisiaj jeszcze nie miałam, a to tylko dlatego, że czuję paniczny strach ; /
16 Wrz 2019, Pon 19:24, PID: 805200
Dziś obmyślam nowy plan samobójczy. Ale oczywiście jak zwykle stchórzę
16 Wrz 2019, Pon 20:08, PID: 805208
Jak mam cięższe dni, to pojawiają mi się myśli samobójcze.
Ale wiem, że nie popełnię samobójstwa. Gdybym miał już sobie coś zrobić, to bym się rozmyślił.
22 Wrz 2019, Nie 20:15, PID: 805780
Ciągle je mam, a dziś to już w ogóle... Czuję, jakoś czuję, że mogłabym to zrobić chociaż oczywiście się boję. Głupie to wszystko
23 Mar 2020, Pon 18:00, PID: 817916
Im dłużej o tym myślę tym bardziej zastanawiam się, czemu ja się jeszcze nie powiesiłem? Ludzie w moim wieku i młodsi odchodzili z tego świata w sytuacji znacznie łatwiejszej niż moja. Nawet jeszcze nie bardzo mogli wiedzieć, co to są problemy w życiu. A już ich nie ma. Zadecydowali szybko i może mieli rację?
Brak mi odwagi. To jest pierwsza i podstawowa sprawa. Niektórzy samobójców nazywają tchórzami, ja się z tym nie zgadzam. Druga sprawa, to kończyć życie we własnych wiadomo czym... Obrzydliwe. Ale problemem jest jednak odwaga... Gdybym miał dostęp do trucizny. Byłoby łatwo.
23 Mar 2020, Pon 19:38, PID: 817920
(23 Mar 2020, Pon 18:00)czerczesow napisał(a): Im dłużej o tym myślę tym bardziej zastanawiam się, czemu ja się jeszcze nie powiesiłem? Ludzie w moim wieku i młodsi odchodzili z tego świata w sytuacji znacznie łatwiejszej niż moja. Nawet jeszcze nie bardzo mogli wiedzieć, co to są problemy w życiu. A już ich nie ma. Zadecydowali szybko i może mieli rację?Hej, pamiętam jak miałeś dosyć dobre nastawienie w zeszłym roku. Co się zmieniło, ze masz takie myśli teraz?
23 Mar 2020, Pon 19:44, PID: 817923
(23 Mar 2020, Pon 18:00)czerczesow napisał(a): Im dłużej o tym myślę tym bardziej zastanawiam się, czemu ja się jeszcze nie powiesiłem? Ludzie w moim wieku i młodsi odchodzili z tego świata w sytuacji znacznie łatwiejszej niż moja. Nawet jeszcze nie bardzo mogli wiedzieć, co to są problemy w życiu. A już ich nie ma. Zadecydowali szybko i może mieli rację?Samobójcy to odważni tchórzę. Ja ich tak nazywam. Bo czasem, żeby stchórzyć trzeba mieć odwagę. Mnie prócz strachu trzyma jeszcze wątła nadzieja, że kiedyś może będzie lepiej, takie światełko na końcu ciemnego tunelu i rodzina. Mimo wszystko nie jestem takim dupkiem, aby zwalić na ich głowy to całe , które powstanie bo mojej śmierci. Jeszcze daje sobie czas. Ale szczerze, to jest coraz gorzej. Najgorsza jest samotność. Że nie ma kto ci powiedzieć, że źle robisz, żebyś się ogarnął, że jednak warto.
23 Mar 2020, Pon 20:03, PID: 817925
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Mar 2020, Pon 20:21 przez czerczesow.)
(23 Mar 2020, Pon 19:38)Karol1991 napisał(a): Hej, pamiętam jak miałeś dosyć dobre nastawienie w zeszłym roku. Co się zmieniło, ze masz takie myśli teraz?Tak, miałem. To był tak zwany okres "miesiąca miodowego" jaki przychodzi po odstawieniu jakiejś używki. Nie raz miałem przerwy od alkoholu, ale nigdy nie czułem takiego optymizmu jak przez czas w końcówce zeszłego roku. Wtedy mnie wyjątkowo wzięło jak może po jakichś narkotykach. Ale tu to teoretyzuje, bo kompletnie nie mam w tej kwestii nic do powiedzenia. Narko nie brałem. A co się zmieniło? Właśnie nic. Nic się nie zmieniło i to jest problem. Nadal nie mam stałej pracy (żadnej nawet) i widoków na nią też nie ma. I to się nie zmieni ani po koronawirusie, ani za rok itd. Za niedługo będę miał 27,5 roku życia za sobą i moje osiągnięcia to jedno wielkie zero. LATA, całe lata frustracji, spędzania czasu na niczym za mną. No nie, może nie na niczym bo wypiłem tysiące piw. Dzięki alkoholowi, różnego rodzaju stresom i wiecznym przejmowaniu się dorobiłem się po alko też bezsenności. Wiesz jak się człowiek czuje po kilkutygodniowym piciu i ponad 100 godzinach bez snu? Ja wiem. Mogłem od tego i zwariować i umrzeć. Może to i nawet moje największe osiągnięcie, 100-kilkadziesiąt godzin bez snu. Choć biorąc pod uwagę jak to się skończyło to chyba nie. Mam zwyczajnie dosyć tego życia. W moim przypadku ono nigdy nie było normalne, nigdy! Kilku alkoholików w domu, kłótnie, problemy ojca które trwają do dziś i na które straciłem masę czasu, w końcu sam szybko stałem się wyalienowanym alkoholikiem, bez szkoły, pracy bez niczego. Z wysokim, a jednocześnie żadnym poczuciem swojej wartości. Nawet jeśli się poprawi czyli znalazłbym pracę na stałe, to co to będzie za osiągnięcie? G... praca za takie same pieniądze i powrót do domu do książek, kompa i TV. A kto mi odda moje dzieciństwo, nastoletnie lata itd.? Że inni może mają gorzej? A ch... mnie to interesuje. Nie zrobiłem nikomu żadnej krzywdy, specjalnie nawet nikogo nie pobiłem choć by się należało. Jestem zmęczony i mam dosyć, tak zwyczajnie po ludzku. A że mam bardzo dobrą pamięć, to nie umiem nie patrzeć wstecz. I będę patrzył do końca życia, a to jest obraz naprawdę nieciekawy. I niewiele w nim jest mojej winy. Dlatego też mam pretensje do dwóch osób którym jednocześnie nic nie mogę zrobić. To jest straszne. A jak słyszę, że całe życie przede mną to mnie szlag trafia. Chętnie komuś dam 30% bagażu swoich doświadczeń i jestem ciekaw co na to powie. Niektórzy by się dopiero zdziwili. Eskapista, ale jakie by powstało po Twojej śmierci? Może u Ciebie to wygląda inaczej, ale ja nie utrzymuje kontaktów z żadną rodziną poza moimi rodzicami. Dziadkowie nie żyją, a reszta dla mnie zwyczajnie nie istnieje. Nigdy się mną nie interesowali, a że by gadali? Co z tego. A rodzice prawie 30 lat temu wiedzieli w jakiej są sytuacji mieszkaniowej i że w mieszkaniu, gdzie mieszkają tacy ludzie a nie inni, nie powinno się wychowywać żadnego dziecka. A ja się nie byłem wpadką. Ojciec nic nie zrobił żeby pomóc mi w czymkolwiek do lat, bo to ja pomagam jemu i to od bardzo dawna. Matka też nie zrobiła nic w tym zakresie.
30 Maj 2021, Nie 23:32, PID: 843364
Tak, męczą od ponad miesiąca.
04 Cze 2021, Pią 21:57, PID: 843618
Przypomniał mi się złoty cytat z jakiegoś utworu country: "nie wiem czy sobie strzelić w łeb, czy iść se na kręgle".
04 Cze 2021, Pią 22:03, PID: 843619
Tak, a o co chodzi?
04 Cze 2021, Pią 22:10, PID: 843620
Chodzi o Polskę
05 Cze 2021, Sob 12:37, PID: 843644
Co z tą Polską?
Wracając do tematu, obecnie nie mam myśli samobójczych, ale kilka lat temu miałem taki problem.
05 Cze 2021, Sob 14:04, PID: 843653
Mnie męczą od czasu do czasu niestety. Mam też myśli że jak podejmę się próby samobójczej "nieskutecznie" przysporzę moim bliskim tylko więcej cierpienia bo będę "warzywem" i będą musieli się mną zajmować do końca życia. Nikogo bym nie chciał obarczyć takim brzemieniem dlatego w głowie pojawiały się myśli jak zrobić to "raz a dobrze"...
05 Cze 2021, Sob 14:32, PID: 843654
Ja mam przelotne mysli samobojcze. Ostatni raz tak naprawde chcialam sie zabic jak mialam ten mobbing w pracy. A tak to niemal codzirnnie mam mysli, zeby po prostu polozyc sie spac.i nie wstac, marze o tym w ch*j, tak umrzec podczas snu.
06 Cze 2021, Nie 10:40, PID: 843691
A to można nie mieć takich myśli?
06 Cze 2021, Nie 10:57, PID: 843692
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06 Cze 2021, Nie 10:59 przez niki111.)
Często fantazjuje o własnej śmierci, ale wiem, że i tak nie zdobędę się na odwagę, zresztą psychicznie lepiej się czuję i mimo że mojemu życiu daleko jest od ideału to nie chcę umierać, ile fajnych seriali by mnie ominęło Dobrze nie jest, ale tragedii też nie ma, staram się doceniać to co mam choć łatwo nie jest.
Byłam 2 miesiące temu na pogrzebie koleżanki z którą siedziałam na matmie w liceum, zasłabła w wannie i się utopiła, szczerze jak ją zobaczyłam w tej trumnie to byłam przerażona tym wszystkim, że życie jest takie kruche i nie znamy dnia ani godziny...
08 Cze 2021, Wto 9:23, PID: 843786
Kiedyś ciągle pojawiały się u mnie myśli samobójcze. Od jakiegoś czasu już nie, ale często czuję niemoc i brak chęci do czegokolwiek. Nawet umierać mi się odechciało
08 Cze 2021, Wto 11:02, PID: 843792
Kiedyś myślałem. Teraz po prostu czasem nie mam siły już na nic.
31 Paź 2021, Nie 19:07, PID: 849816
Pewnie juz pisałam w tym wątku ale mam dziury w mózgu i lenia a poza tym i tak muszę zaktualizować ten temat, bo mam największe, najcięższe, najbardziej dręczące myśli samobójcze w ostatnich tygodniach jakie mi się przydarzyły kiedykolwiek i nawet nigdy nie wyobrażałam sobie, że do takich w ogóle dojdzie.
One zawsze były gdzieś tam w moim życiu, przez wiele lat myślałam że to nawet normalne że ludzie czasem chcą się zabić, tak swoją drogą... dobre,co? xD ale na dzisiaj to już jestem... na przepaści z nogą uniesioną lekko do przodu. Sam fakt, że tutaj o tym pisze to jakaś desperacja. Narkotyki, odstawianie antydeprechów po swojemu, zepsucie sobie życia(rzucanie studiów, toksyczne znajomości z narkomanami) rodzinne kłótnie... W ciągu ostatnich dwóch lat przeprowadzałam się aż trzy razy z całym swoim dobytkiem, w czym ostatnia przeprowadzka akurat przypadła na okres bycia "prawie na trzeźwo" i podczas terapii, ale terapie przerwałam miesiąc temu(rok trwała), do używek wróciłam a sytułejszyn rodzinna wcale się nie polepszyła, wręcz pogorszyła. Jestem w obcym miejscu, nie z własnej woli zresztą ale kij z tym, nie wiem co ja tu robię i po co i dla kogo, mam 23 lata i teraz dopiero zrozumiałam że nie warto było próbować na siłę wybierać ścieżki życiowe podpowiadane przez starsze siostry(chciały dobrze...), ale fobia też blokowała pomysły na samorozwój i tak kręciłam się jak gó..o w przeremblu latami, aż trafiłam tu gdzie jestem. Z tak rozwaloną psychą, że codziennie jak sie kładę spać to nie mam pewności, czy to ostatni raz. Już chciałam się spakować i iść na skłot, już chciałam po prostu przedawkować wszystko co miałam pod ręką ale z moją tolerką i tymi ilościami jakie posiadam, to bym pewnie została wyratowana a nie o to mi chodzi. Myślałam też, żeby po prostu pójść na jakiś oddział do psychiatryka i niech sie dzieje co sie ma dziać, niech mi robią co chcą te doktorki. Wahania nastroju nie do opisania, codziennie po kilka razy mam ochote albo zadźgać siebie albo swoich najbliższych, ja nawet nie wiem czy powinnam pisać takie rzeczy publicznie. Sama sobie to piekło zgotowałam. Więc nawet mi siebie nie żal, trochę się śmieje z siebie nawet, z tego co myślałam o sobie i o swojej przyszłości i pomysłach na nią 5 lat temu, 10 lat temu... Ile to trzeba było w swoim życiu spiep...ć żeby w końcu zrozumieć coś tak oczywistego. Generalnie w przeszłości każde poważniejsze myśli samobójcze kończyły się gdy zaczynałam myśleć o bliskich, o mamie itd. Teraz już tak nie jest. Wręcz żałuje, że mnie to powstrzymywało. Popłakali by sobie na tym grobie a po paru miechach zapomnieli, zajęli się sobą a ja byłabym tylko wspomnieniem i grobem do wysprzątania na wszystkich świętych, no i może dla moich kochanych starszych siostrzyczek nauczką jak nie postępować ze swoimi dziećmi, żeby tak nie skończyły jak ich ciocia Ula.
31 Paź 2021, Nie 20:04, PID: 849820
Cytat:Generalnie w przeszłości każde poważniejsze myśli samobójcze kończyły się gdy zaczynałam myśleć o bliskich, o mamie itd. Teraz już tak nie jest. Wręcz żałuje, że mnie to powstrzymywało. Popłakali by sobie na tym grobie a po paru miechach zapomnieli, zajęli się sobą a ja byłabym tylko wspomnieniem i grobem do wysprzątania na wszystkich świętych, no i może dla moich kochanych starszych siostrzyczek nauczką jak nie postępować ze swoimi dziećmi, żeby tak nie skończyły jak ich ciocia Ula. To jest perspektywa właśnie osoby depresyjnej, w rzeczywistości otoczenie samobójcy - nawet jeśli nie były to wzorcowe relacje - może być rozłożone na lata, a często nie podnoszą się do końca życia (najbliższa rodzina/przyjaciele). Samobój wydaje się prywatną decyzją, ale w ten sposób łamie zasadę o nieagresji wobec innych, heh. Bardzo silna myśl/argument za przeproszeniem. Uzależnienie od innych i cierpienie w ich imieniu można powiedzieć wydaje się nieuczciwe, ale w tym znaczeniu nic w kosmosie nie jest uczciwe.
01 Lis 2021, Pon 18:11, PID: 849849
Nigdy żadnych na poważnie, po prostu zastanawiam sie od czasu do czasu jakby to było gdybym już nie żył, czy ktoś by to bardziej przeżył, czy zachwiała się równowaga we wszechświecie?
02 Lis 2021, Wto 10:28, PID: 849859
Przez ostatnie miesiące starałem się oddalać je od siebie, teraz coraz natrętniej zaczynają kopać mnie po głowie. Pole manewru ... nie wiem czy jeszcze jakieś mi zostało. Nie ma chyba godziny w której nie myślał bym o tym żeby to wszystko zwieńczyć najsensowniejszym zakończeniem.
29 Mar 2022, Wto 21:10, PID: 856395
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29 Mar 2022, Wto 21:15 przez aie.)
Tak.
Może nie tyle są to myśli samobójcze, co nieustanne pragnienie, żeby to wszystko się już skończyło. (31 Paź 2021, Nie 20:04)Clint Ruin napisał(a):Cytat:Generalnie w przeszłości każde poważniejsze myśli samobójcze kończyły się gdy zaczynałam myśleć o bliskich, o mamie itd. Teraz już tak nie jest. Wręcz żałuje, że mnie to powstrzymywało. Popłakali by sobie na tym grobie a po paru miechach zapomnieli, zajęli się sobą a ja byłabym tylko wspomnieniem i grobem do wysprzątania na wszystkich świętych, no i może dla moich kochanych starszych siostrzyczek nauczką jak nie postępować ze swoimi dziećmi, żeby tak nie skończyły jak ich ciocia Ula. A co jeśli obiektywnie jest się jedynie problemem dla ludzi z otoczenia? Wtedy faktycznie miałoby ono ulgę (choć i tak nie popieram samobójstwa). |
|