26 Gru 2013, Czw 22:36, PID: 374077
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26 Gru 2013, Czw 22:37 przez Emodusza.)
Nie będę tutaj już nawet wspominał o tym, czemu ludzie nie okazują zrozumienia, tolerancji, sprawiedliwości... Chciałbym natomiast poruszyć pewną kwestię. Ludziom z fobią społeczną żyje się o wiele trudniej niż tym bez. Taki człowiek wszystko sobie załatwi, obgada... Ja jako osoba z FS, nigdy nie potrafiłem sobie niczego załatwić, umówić, omowić... Zawsze byłem zdany na łaskę ludzi - "co mi dali to wziąłem". A przecież co chwilę nadarza się konieczność spytania się kogoś, poproszenia o coś, poinformowania itd. Każdy z mojego otoczenia robi to naturalnie, rozmawia ze znanymi mu bądź nie ludźmi. Niektórym to nawet przyjemność sprawia. A ja... po prostu nie wiem jak, nie umiem, nie potrafię. Im bliżej jestem tego, żeby coś komuś (nieznanemu bądź komuś, z kim na codzień nie gadam) powiedzieć czy spytać, tym bardziej coś we mnie się robi, serce bije szybciej niż bym zdążył policzyć, cały się gotuję i zawsze w ostatniej chwili rezygnuję. Rezygnuję, choćby miało to dla mnie poważne konsekwencje. A pozostali ludzie? A pozostali ludzie mają to gdzieś, korzystając na tym. Krążą niczym sępy nad polem śmierci czekając na okazję. I zawsze rzucają się na tą okazję pierwszi, bo śmialsi, mają pewność siebie i odwagę, której mi zawsze brakowało. Zawsze zagarniają wszystko dla siebie, bo nigdy nie mam na tyle odwagi, by się o to upomnieć czy coś. Ja to nawet publicznie z krzesła wstać i gdzieś po coś pójść panicznie się boję. No cóż... A co Wy o tym myślicie?