24 Sty 2014, Pią 15:48, PID: 377860
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Sty 2014, Pią 16:00 przez Lobotomy.)
Tekst jest długi ale mam nadzieje że ktoś poświęci chwilę żeby przeczytać cały
Witam, na wstępie chciałem powiedzieć że bardzo się cieszę że znalazłem to forum. Od 2 dni czytam forum i jestem w szoku że jest tu tak dużo pozytywnych osób skorych do pomocy itp. Próbowałem się zarejestrować już 2 dni temu ale nie chciało zaakceptować mojego kodu i miałem za dużo prób
Ok to do sedna. Mam 23 lata i ostatnio przechodziłem depresje (było ciężkooo). Trwało to jakieś 2 miesiące (myślę że nadal trwa ale teraz to jest nic w porównaniu z tym co było). W międzyczasie przeżyłem swego rodzaju "załamanie nerwowe", psychicznie jeszcze nigdy nie czułem się tak źle jak tego dnia to był koszmar. 30 myśli na sekundę i wszystkie negatywne, w tym samobójcze. Dosłownie obłęd. I brak snu, jak leżałem nic nie robiąc to wszystko się jeszcze nasilało. Przez tydzień to przespałem może z 10 godzin.
Następnego dnia było podobnie tylko że z mniejszym natężeniem. Jak już poczułem się w miarę lepiej i zacząłem myśleć to stwierdziłem że czuje się tak jakbym obudził się z jakiegoś letargu czy śpiączki. Zmieniło mi się myślenie i stwierdziłem że trzeba się za siebie wziąć. Zacząłem wreszcie zauważać jak wszystko zawalam itd. i że tak być nie może. Obecnie balansuje między dobrym nastrojem (kiedy myślę że jednak wszystko może się jeszcze udać) i myślami że już jest po zawodach i do końca życia będę nikim a wszystkie moje założenia są nierealne.
Nie uważam żebym miał fobie społeczną (ok może mam ale jest to raczej lekka fobia, mimo to moje życie towarzyskie nie istnieje ale to już inny temat) cierpię na prokrastynację która niszczy/zniszczyła mi życie, do tego jestem perfekcjonistą obawiającym się porażek. Szczerze mówiąc nie wiedziałem nawet o istnieniu takiego czegoś jak "prokrastynacja" dopóki nie znalazłem tego forum. Jestem niemal definicją tego słowa.
Winie ją za wszystkie moje problemy. Mam 23 lata i nie mam pracy, a ostatni rok jak już pisałem praktycznie przespałem w letargu (tak jakbym nie był sobą tylko ktoś zył moim życiem po czym wybudziłem się w czarnej dup*e). Przez cały rok odkładałem szukanie pracy jak zresztą odkładam większość rzeczy, wstyd jaki odczuwam z powodu braku pracy jest nie do opisania. Cały czas myślę jak to każdy musi mnie uważać za zero itd.
Cóż czytam forum i widzę że większość z was ma wyższe wykształcenia itd. A ja z powodu błędów młodości skończyłem z zawodowym (wychowywałem się na błędach można powiedzieć, nikt nie pokazał mi jak mam żyć i nie miałem przykładów). Co ja bym dał żeby cofnąć czas
Jako że za źródło moich problemów i wstydu uznaję brak pracy postanowiłem to zmienić. I w tej kwesti potrzebuję pomocy.
Mam zawodowe wykształcenie ale nie chce pracować w tym zawodzie. 0 ZERO doświadczenia w jakimkolwiek innym zawodzie. I dwie dziury w CV, ostatni rok i rok czasu przerwy w szkole.
Mogę śmiało powiedzieć że boję się swojego CV i jestem nim zażenowany.
I nie mogę się pozbyć obaw że z takim CV to już praktycznie jestem skazany na życie w niedoli.
Chiałbym pracować w magazynie czy fizycznie (cokolwiek) byle zarobić te 1200-1400. Bo czuje że jak już będę miał tą prace to później będzie z górki i wszystko się ułoży.
Więc jak widzicie moje szanse na jakikolwiek sukces ? Z dwoma dziurami w CV i bez doświadczenia ?
Moją największą obawą jest to że pracy będę szukał długo, ja potrzebuje jej jak najprędzej i nie interesują mnie staże itp. bo czułbym wtedy że marnuje czas i prawdopodobnie skończył bym w punkcie wyjścia.
Czuje że przegrałem życie ale gdzieś tam w odmętach umysłu tli się jeszcze nadzieja
Czy mając 23 lata będąc zerem bez pracy przegrałem życie ?
Proszę o szczere opinie nawet jeśli mają być bolesne.
Pozdrawiam i dzięki za ew. pomoc/opinie
EDIT.
właśnie naszła mnie myśl "czemu ktoś miałby wybrać mnie skoro na każde stanowisko jest 15 lepszych kandydatów"
Witam, na wstępie chciałem powiedzieć że bardzo się cieszę że znalazłem to forum. Od 2 dni czytam forum i jestem w szoku że jest tu tak dużo pozytywnych osób skorych do pomocy itp. Próbowałem się zarejestrować już 2 dni temu ale nie chciało zaakceptować mojego kodu i miałem za dużo prób
Ok to do sedna. Mam 23 lata i ostatnio przechodziłem depresje (było ciężkooo). Trwało to jakieś 2 miesiące (myślę że nadal trwa ale teraz to jest nic w porównaniu z tym co było). W międzyczasie przeżyłem swego rodzaju "załamanie nerwowe", psychicznie jeszcze nigdy nie czułem się tak źle jak tego dnia to był koszmar. 30 myśli na sekundę i wszystkie negatywne, w tym samobójcze. Dosłownie obłęd. I brak snu, jak leżałem nic nie robiąc to wszystko się jeszcze nasilało. Przez tydzień to przespałem może z 10 godzin.
Następnego dnia było podobnie tylko że z mniejszym natężeniem. Jak już poczułem się w miarę lepiej i zacząłem myśleć to stwierdziłem że czuje się tak jakbym obudził się z jakiegoś letargu czy śpiączki. Zmieniło mi się myślenie i stwierdziłem że trzeba się za siebie wziąć. Zacząłem wreszcie zauważać jak wszystko zawalam itd. i że tak być nie może. Obecnie balansuje między dobrym nastrojem (kiedy myślę że jednak wszystko może się jeszcze udać) i myślami że już jest po zawodach i do końca życia będę nikim a wszystkie moje założenia są nierealne.
Nie uważam żebym miał fobie społeczną (ok może mam ale jest to raczej lekka fobia, mimo to moje życie towarzyskie nie istnieje ale to już inny temat) cierpię na prokrastynację która niszczy/zniszczyła mi życie, do tego jestem perfekcjonistą obawiającym się porażek. Szczerze mówiąc nie wiedziałem nawet o istnieniu takiego czegoś jak "prokrastynacja" dopóki nie znalazłem tego forum. Jestem niemal definicją tego słowa.
Winie ją za wszystkie moje problemy. Mam 23 lata i nie mam pracy, a ostatni rok jak już pisałem praktycznie przespałem w letargu (tak jakbym nie był sobą tylko ktoś zył moim życiem po czym wybudziłem się w czarnej dup*e). Przez cały rok odkładałem szukanie pracy jak zresztą odkładam większość rzeczy, wstyd jaki odczuwam z powodu braku pracy jest nie do opisania. Cały czas myślę jak to każdy musi mnie uważać za zero itd.
Cóż czytam forum i widzę że większość z was ma wyższe wykształcenia itd. A ja z powodu błędów młodości skończyłem z zawodowym (wychowywałem się na błędach można powiedzieć, nikt nie pokazał mi jak mam żyć i nie miałem przykładów). Co ja bym dał żeby cofnąć czas
Jako że za źródło moich problemów i wstydu uznaję brak pracy postanowiłem to zmienić. I w tej kwesti potrzebuję pomocy.
Mam zawodowe wykształcenie ale nie chce pracować w tym zawodzie. 0 ZERO doświadczenia w jakimkolwiek innym zawodzie. I dwie dziury w CV, ostatni rok i rok czasu przerwy w szkole.
Mogę śmiało powiedzieć że boję się swojego CV i jestem nim zażenowany.
I nie mogę się pozbyć obaw że z takim CV to już praktycznie jestem skazany na życie w niedoli.
Chiałbym pracować w magazynie czy fizycznie (cokolwiek) byle zarobić te 1200-1400. Bo czuje że jak już będę miał tą prace to później będzie z górki i wszystko się ułoży.
Więc jak widzicie moje szanse na jakikolwiek sukces ? Z dwoma dziurami w CV i bez doświadczenia ?
Moją największą obawą jest to że pracy będę szukał długo, ja potrzebuje jej jak najprędzej i nie interesują mnie staże itp. bo czułbym wtedy że marnuje czas i prawdopodobnie skończył bym w punkcie wyjścia.
Czuje że przegrałem życie ale gdzieś tam w odmętach umysłu tli się jeszcze nadzieja
Czy mając 23 lata będąc zerem bez pracy przegrałem życie ?
Proszę o szczere opinie nawet jeśli mają być bolesne.
Pozdrawiam i dzięki za ew. pomoc/opinie
EDIT.
właśnie naszła mnie myśl "czemu ktoś miałby wybrać mnie skoro na każde stanowisko jest 15 lepszych kandydatów"