09 Sie 2010, Pon 12:14, PID: 218135
Cytat:Dobrze jest być informatykiemTak naprawdę w wielu zawodach można nieźle zarabiać, trzeba tylko chcieć i się nie bać .
09 Sie 2010, Pon 12:14, PID: 218135
Cytat:Dobrze jest być informatykiemTak naprawdę w wielu zawodach można nieźle zarabiać, trzeba tylko chcieć i się nie bać .
09 Sie 2010, Pon 13:06, PID: 218137
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09 Sie 2010, Pon 13:08 przez inferno.)
Odpowiadjąc na ogłoszenie w sprawie pracy [ fizycznej np. sprzątania] co powiedzieć jeśli pracodawca zapyta dlaczego wcześniej nigdzie nie pracowałem? Czy opieka nad chorym członkiem rodziny może być usprawiedliwieniem?Moja jedyna praca to była pomoc przy sprzedaży owoców i warzyw na miejski targowisku 2 x w tygodniu przez 3 lata i była to parca u rodziny i nie wiem czy to można zaliczyć jako doświadczenia.A tak na umowę nigdy nie byłem zatrudniony.A i jeszcze trochę roznosiłe ulotki.
Czy powiedzieć prawdę czy może trochę na wymyślać
09 Sie 2010, Pon 13:28, PID: 218140
Cytat:Czy powiedzieć prawdę czy może trochę na wymyślaćPowiedz prawdę, przedstawiając ją w pozytywnym świetle. Na pytanie, dlaczego nie pracowałeś, odpowiedz, że się uczyłeś. Możesz też powiedzieć, że wprawdzie nie miałeś żadnej "formalnej" pracy, ale sprzedawałeś te warzywa. Raczej nie mów, że się opiekowałeś kimś chorym ani nie wyciągaj żadnych prywatnych szczegółów z życia. Pracodawcy to nie interesuje a tylko zrobi mu się przykro. Nie usprawiedliwiaj się ani nie czuj się winny. Nie musisz się tłumaczyć pracodawcy ze swojego życia. Bądź uśmiechnięty i energiczny. Przedstaw się jako osoba pracowita. Najgorszym błędem na rozmowie o pracę jest "przymulanie". Jeżeli będziesz odpowiadał cicho, niemrawo, z dziesięciosekundowym opóźnieniem, półsłówkami i zerkał przy tym spode łba, to zrobisz najgorsze możliwe wrażenie. Pracodawcy szukają przeciwieństwa takiej osoby. Zamiast tego uśmiechaj się, żartuj i staraj się polubić pracodawcę.
10 Sie 2010, Wto 18:36, PID: 218252
Witam
Hmmm w pracy różnie bywa, ja dzisiaj wtopiłem 60 kafli i jestem mega wku*wiony. Generalnie lubie to co robie, ale czasami chce wszystko zrobić za dobrze, a potem takie są skutki Chyba dobrze jest mieć trochę dystansu do swojej pracy... Co do studiów to myślę, że jednak warto je zrobić, chyba że ma się jakiś dobrze wyznaczony cel, np jak klocek, któremu gratuluje samozaparcia . Lepsze to w każdym razie niż kiszenie w domu. Pozdrawiam
10 Sie 2010, Wto 19:54, PID: 218264
...
10 Sie 2010, Wto 20:22, PID: 218268
soulja napisał(a):Witam Hmmm, tak miałem w tym połowiczny udział, ale żaden kryminał tu nie wchodzi w grę, jeżeli to masz na myśli Krótko mówiąc handlując razem z kolegą przejechaliśmy się na własnej chciwości i splocie niekorzystnych okoliczności W każdym razie, nie mam ochoty jutro do pracy wstawać...
10 Sie 2010, Wto 22:50, PID: 218292
raz na wozie raz pod wozem-do odrobienia, paranoid
Cytat:handlując razem z kolegą przejechaliśmy się na własnej chciwości i splocie niekorzystnych okolicznościno i to mi się podoba-wyciągasz wnioski
13 Sie 2010, Pią 21:51, PID: 218709
gupia praca, gupia
Tyle się zastanawiałam nad ofertami, że już nie wiem, co chcę robić, jak już coś mi się spodoba, to jest mnóstwo wymagań. Tyle razy już sobie mówiłam, że odpowiem na ofertę i paraliżuje mnie strach. Zazdroszczę pracującym.
14 Sie 2010, Sob 9:19, PID: 218730
Anikk, wróciłaś
Ja chciałam zadzwonić do Mc, ale nawet na to nie mogłam się zdobyć. Nie wiem już, co ze sobą zrobić. Zapisałam się do psychiatry, ale wizyta dopiero za 3 tygodnie.
14 Sie 2010, Sob 21:06, PID: 218761
Ano wróciłam Festiwalowałam sobie.
Mam 2 oferty na oku, jedna w turystyce, ale brzmi przyjaźnie, a druga w moim zawodzie, gdzie wiele się nie zarobi, ale zawsze coś i jest minimum kontaktu z drugą osobą. Dziś w nocy wyślę CV, ale podskórnie czuję, że jeśli by mnie gdzieś chcieli to raczej w pracy studenckiej (kina, sklepy, pizzerie), a ja już studentką nie będę Druga opcja to staż. Już mnie męczy to siedzenie w domu. Jednak raczej bez lekarza się nie obejdzie, ciągle zwlekam z zapisem, że może jakoś to się uda. Luno, może łatwiej Ci będzie pójść i się dowiedzieć, czy kogoś szukają? Ostatnio widziałam, że szukają w Carrefourze i dowiadywać się trzeba było na miejscu, więc taka opcja też jest. Albo może kawiarnia w kinie, przynajmniej mniejszy ruch i wysyła się formularz na stronie, a sami oddzwaniają. Spectator - współczuję i wiem, że to jeszcze większy stres, ale zazdroszczę przezwyciężania strachu, no i pieniążków Niedługo mnie z domu wywalą.
15 Sie 2010, Nie 11:04, PID: 218799
Cytat:Luno, może łatwiej Ci będzie pójść i się dowiedzieć, czy kogoś szukają? Ostatnio widziałam, że szukają w Carrefourze i dowiadywać się trzeba było na miejscu, więc taka opcja też jestAnikk, jeszcze gorzej XD Kiedy ostatnio weszłam do Mc, dziewczyny za ladą - młodsze ode mnie - ledwo weszłam zawołały: "dzień dobry, co podać?". Głupio mi wtedy powiedzieć, że przyszłam w sprawie pracy. Ogólnie głupio się czuję, gdy mam szukać pracy, pojęcia nie mam dlaczego. I nie wiem, czy ten Mc byłby dobrym pomysłem, to jest dopiero praca z ludźmi Kompletnie nie wiem, czego chcę, jak widzę ogłoszenie o takiej sezonowej pracy, to myślę: "E, może zapisze się do up i dostanę się na staż", a jak wysłali mnie z up na rozmowę w sprawie stażu, to miałam nadzieję, że pracy nie dostanę, za to spróbuję na początek w czymś sezonowym. Cytat:A ja to bym poszła nawet do najpodlejszej pracy sezonowej, gdyby tylko zechcieli mnie gdzieś przyjąć. Problem jest tylko w tym, że aktualnie nie posiadam ani legitymacji studenckiej, ani numeru NIP. W miejscach, gdzie mogłabym zostać przyjęta, poszukiwani są pracownicy na stałe, a nie na okres wakacyjny.Tośka, a po co jest legitymacja studencka? A o NIP możesz wypełnić wniosek w urzędzie skarbowym, potem przyślą Ci numer, nie pamiętam tylko, jak długo trzeba czekać.
15 Sie 2010, Nie 12:41, PID: 218813
No ja też się głupio czuję, boję się szukać, czuję się jakaś taka dziecinna, o 10 lat młodsza od osób i tak ode mnie młodszych. Nie wiem, jak przezwyciężyć te myśli.
Luno, wydaje mi się, że w Mc jest trudno, nie dość, że nie ma napiwków, to cały czas na nogach, w skwarze, wykonuje się ciężką pracę, nie ma chwili wytchnienia. Lepiej w Pizzy hut, nie stoi się w miejscu, tylko coś się robi, można się gdzieś "schować", ale z drugiej strony nie można być taką łamagą, jak ja, która by nosiła każdą szklankę osobno Pewnie do Mc łatwiej się dostać, warto próbować, zawsze jakieś pieniądze, można się nauczyć obycia z ludźmi, no a w razie gdyby praca nie odpowiadała - zrezygnować. Gdy pracodawcy zatrudniają studentów, nie płacą jakichś składek, więc bardziej im się to opłaca. Dlatego studentom często jest łatwiej znaleźć pracę. Oczywiście ja z tego przywileju nie skorzystałam... Pamiętam, że jak zaczynałam internetową pracę, to oni mnie poprosili o NIP, a ja nawet nie wiedziałam, że jest potrzebny ops: I już podczas pracy wyrobiłam, oni mi nie dawali pieczątki. Ale to pewnie zależy od urzędu. Pewnie NIP nie jest konieczny od razu, trzeba go donieść, ale wskazuje, że się wcześniej nie pracowało, przynajmniej legalnie, więc trzeba uważać na ewentualne "ściemy". Nie wysłałam CV, nie mam zdjęcia i trochę boję się iść zrobić, bo zaraz się będę trzęsła. W ten sposób nigdy nawet nie spróbuję znaleźć pracy.
15 Sie 2010, Nie 12:59, PID: 218818
Cytat:W urzędzie już byłam i poinformowano mnie, że aby dostać NIP, muszę mieć pieczątkę pracodawcy.Załóż nową firmę, wyrób sobie NIP i od razu zamknij tą firmę. Taka operacja kosztuje ok. 100zł i trwa miesiąc a NIP zostaje na całe życie . Potrzebne będą dwie wizyty w urzędzie miasta albo gminy i jedna w urzędzie skarbowym.
15 Sie 2010, Nie 13:24, PID: 218823
klocek napisał(a):Załóż nową firmę, wyrób sobie NIP i od razu zamknij tą firmę. Taka operacja kosztuje ok. 100zł i trwa miesiąc a NIP zostaje na całe życie .Skoro mówisz, że jest taka możliwość, to będę myślała o takiej oszukańczej zabawie w bizneswoman. Dzięki za pomysł
15 Sie 2010, Nie 15:12, PID: 218832
Kiedy ja sobie wyrabiałem NIP, nie miałem jeszcze danych firmy, bo się dopiero rozglądałem za jakąś pracą. Idzie się po prostu do właściwego sobie urzędu skarbowego, wypełnia druk NIP-3 i gotowe. Po jakimś czasie na adres domowy dostajemy list polecony z numerem NIP. chyba, że się coś zmieniło, ale nie sądzę.
A zakładanie działalności gospodarczej tylko ku temu to już przesadyzm.
15 Sie 2010, Nie 15:13, PID: 218833
Tośka napisał(a):Nie ma sensu tracić 100zł.klocek napisał(a):Załóż nową firmę, wyrób sobie NIP i od razu zamknij tą firmę. Taka operacja kosztuje ok. 100zł i trwa miesiąc a NIP zostaje na całe życie .Skoro mówisz, że jest taka możliwość, to będę myślała o takiej oszukańczej zabawie w bizneswoman. Pieczątka pracodawcy nie jest niezbędna na wniosku o NIP, chociaż panie pracujące w urzędzie upierają się, że jest inaczej. (Tzn owszem, istnieje taki debilny przepis, mówiący, że zgłoszenia dokonuje się za pośrednictwem płatnika - czyli pracodawcy - ale nieprzyjmowanie wniosków bez pieczątki lub NIPu pracodawcy jest tylko interpretacją tgo przepisu przez urzędy skarbowe i wynika tylko z czystej złośliwości, bo w praktyce nie jest to do niczego potrzebne) Nalegaj na przyjęcie wniosku, albo pisemne potwierdzenie odmowy przyjęcia. Jak już przyjmą wniosek, to rozpatrzą, odmów raczej nie wydają bo nikomu nie chce się ich pisać. Albo po prostu przyjdź innego dnia, może trafisz na innego urzędnika i przyjmie bez problemów. (Ja miałem to szczęście) Podobno skutecznym sposobem obejścia problemu jest też wysłanie wniosku pocztą, najlepiej list polecony za potwierdzeniem odbioru - wtedy też nie będzie im się chciało pisać uzasadnienia odmowy przyjęcia i dla świętego spokoju wniosek przyjmą. Ewentualnie wpisz w tym polu byle jaki NIP i nazwę firmy - nikt tego nie sprawdza. Poza tym: http://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/...c_nip.html
15 Sie 2010, Nie 15:59, PID: 218841
Również borykam się z problemem braku pracy i blokadą przed nią. Mam dziwną chęć opisania tego, więc wybaczcie że przynudzę...
Praktycznie codziennie monitoruje nowe ogłoszenia... Za każdym razem, gdy mam zadzwonić czy pójść bezpośrednio do pracodawcy w sprawie danej oferty, odkładam to i odkładam... A gdy już się zbiorę na odwagę jest za późno. Choć nie chcę dopuścić tej myśli do siebie, wydaje mi się że to podświadomy strach przed dostaniem pracy, gdzie im wcześniej się człowiek zgłosi tym zazwyczaj lepiej. Gdy moje szanse spadają, wtedy "odwaga" rośnie... Nie mając udokumentowanego doświadczenia i tak mam złe wspomnienia. Raz oszukano mnie w sprawie zakresu obowiązków, gdzie na miejscu okazało się że praca jest inna niż być miała. Innym razem znów bliscy ludzie, wydawało mi się porządni... mówili że zatrudnią mnie u siebie, trzy - cztery dni na próbę a później wyrobią mi potrzebne papiery, będzie umowa. Minęły dwa tygodnie niby "na próbę", gdzie termin ciągle odkładano. Przestałem przychodzić, bo ileż mogę się dopominać. Nie dostałem za to pieniędzy, a w okolicy poszła plotka że mi nie zależy na pracy i chciałbym nie wiadomo jakiej pensji... Mam wbudowane ogromne poczucie wstydu w swoją osobowość, nienawidzę siebie za każdą rzecz której nie robię perfekcyjnie, albo co do której ma ktoś jakiekolwiek zastrzeżenia. Nie udźwignę kolejnych porażek, krytyki, i tak już czuję się gorszy od innych. Wiem że też zawiniłem. Nie spełniam wymogów dzisiejszych pracodawców - pracownik który przyjdzie do pracy ma być do niej od razu gotowy, bo dzien - dwa szkolenia to zbyt wielka strata pieniędzy. A ja tak nie umiem, robię pewne rzeczy powoli, spokojnie, aż dojdę do wprawy, nie mogę powiedzieć że wszystko potrafię najlepiej. Nie mam tej pewności siebie, zdaję sobie sprawę z własnych braków, i otwarcie potrafię o tym mówić. Często pytam o rzeczy mi nie znajome. A to zraża ludzi, tak jak tych z mojego wcześniejszego doświadczenia. Z zawodu jestem kierowcą, mam szereg uprawnień, ale co z tego. Albo nie mam doświadczenia, albo jestem za mało "pewny siebie". Bo jeździć teraz trzeba na złamanie karku i przepisów. O ile to drugie byłbym w stanie zrobić, to to pierwsze nie wchodzi w grę, oprócz strat materialnych mogę przecież kogoś zabić na drodze. Lubię jeździć i nie stresuje mnie to, póki ktoś nie patrzy mi na ręce i z batem nie popędza... tak samo z załadunkiem czy rozładunkiem. Nie uczę się już, a moja edukacja na poziomie studiów była pasmem porażek... nomen omen jak życie towarzyskie. Podobno przez depresję, której nigdy nie leczyłem do ostatniego czasu. Inna praca nie wchodzi w grę, nie mam żadnego papierka na podparcie. Wszystko robiłem w jednym kierunku, który jest mi bliski. No może jeszcze coś zaocznego wchodziło by w grę, bo mam mimo wszystko głód edukacji w sobie...ale to finansowo tylko z pracą...
15 Sie 2010, Nie 16:32, PID: 218842
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15 Sie 2010, Nie 16:34 przez shalafi.)
Ja mam prawo jazdy od ponad pięciu lat; wpierw miałem terminowe, a w tym roku odnowiłem i mam bezterminowe. Ale jeżdżę tylko samochodami rodziców, i to tylko od czasu do czasu, za ich pozwoleniem, albo kiedy akurat jestem za kierownicą potrzebny. Nie wiem, czemu jeszcze do tej pory nie załatwiłem sobie swojego wozu. Pewnie trochę z powodów finansowych, ale wszystko i tak rozbija się o lęk przed kontaktem z ludźmi, w tym przypadku sprzedawcą...
A o pracy za kółkiem myślałem. Takiej dorywczej, jako dostawca, zaopatrzeniowiec. Ale po tym, co piszesz, tracę zapał. Chcę jeździć w swoim tempie, nie chcę, żeby ktoś w ten sposób na mnie wpływał. Tym bardziej, że wciąż brakuje mi trochę doświadczenia.
15 Sie 2010, Nie 21:17, PID: 218890
Czy to wstyd poprosić kogoś z rodziny , żeby załatwił pracę jeśli samemu się nie potrafi jej znaleźć? Czy wam też rodzina pomogła załatwić pracę?
15 Sie 2010, Nie 21:25, PID: 218892
Wiele osób pisało, że rodzina pomogła, poczytaj wątek.
Wg mnie nie wstyd, jeśli ma się kompetencje lub nie są one wymagane. Kiedyś rodzice chcieli mi pomóc, ale nie wyszło, i dobrze, bo źle bym się czuła wiedząc, że znajomi rodziców widzą jaka jestem nieudolna.
15 Sie 2010, Nie 21:28, PID: 218894
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15 Sie 2010, Nie 21:31 przez freddy_krueger.)
Co do pracy jako kierowca w zaopatrzeniu, nawet do piekarni ciężko się dostać, gdzie praca ciężka, za minimum i od 4 rano. Chyba że ktoś ma plecy, to wtedy wie o etacie pierwszy, jeszcze przed ofertą. Swoją drogą dla kogoś kto chce dorobić, np studenta, piekarnia / ciastkarnia na pół etatu to idealne rozwiązanie moim zdaniem. Samochód dostawczy na zwykłej kategorii B, praca od 4 do 8lub9 rano, stały rejon działania, po którym po pewnym czasie można poruszać się po omacku i zna się wszystkie skróty...
Zakup pojazdu - fakt, kontakt ze sprzedawcą nie zawsze jest miły. Zwiedzanie komisów zawsze działało na mnie kojąco, póki nie zjawiał się sprzedawca. Pół biedy gdy był to miły bajerant, zachwalający każdy atom samochodu. Najgorszy typ to ten który "wie najlepiej" i narzuca swoje zdanie. Wszech mechanik, zdolny obalić każdą Twoją wątpliwość co do stanu pojazdu... Pomoc w znalezieniu pracy przez osoby spokrewnione... mam złe doświadczenia, wpisujące się w "z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach". Gdy coś nie wyjdzie, ciągnie się za człowiekiem sprawa przez lata, czasem są jakieś niedomówienia czy pretensje...
16 Sie 2010, Pon 12:56, PID: 218941
inferno napisał(a):Czy to wstyd poprosić kogoś z rodziny , żeby załatwił pracę jeśli samemu się nie potrafi jej znaleźć? Czy wam też rodzina pomogła załatwić pracę? Wiele osób sobie tak załatwia pracę i się nawet nie zastanawia nad tym czy to wstyd mt002
16 Sie 2010, Pon 17:43, PID: 218972
Cytat:Czy to wstyd poprosić kogoś z rodziny , żeby załatwił pracę jeśli samemu się nie potrafi jej znaleźć?W zasadzie nie, ale najpierw trzeba mieć kogo o to poprosić |
|