28 Maj 2011, Sob 21:23, PID: 256149
a co się stało?? :ciekawski:
28 Maj 2011, Sob 21:23, PID: 256149
a co się stało?? :ciekawski:
24 Lip 2011, Nie 16:24, PID: 263686
Mam nadzieję,że w temacie.
Ja się bardzo często zastanawiam nad tym czy właśnie zwróciłam czyjąś uwagę czy tylko mi się wydaje. Czasem myślę,że ktoś się mną interesuję, ale zaraz dopadają mnie myśli czy aby przypadkiem nie przesadzam. Innym razem jest odwrotnie - po jakimś czasie przebywania z kimś zaczynam się zastanawiać nad zachowaniem tej osoby i wychodzi na to,że chyba lubi mnie bardziej. Jednak...zaraz potem dochodzą do mojego mózgu myśli, że tylko mi się zdawało.... Może tak być nawet kilka razy w ciągu dnia. Facet może mi się podobać i jednocześnie mogę go wręcz nienawidzić za to, że według mnie właśnie mnie zignorował, a przecież jeszcze przed chwilą mnie lubił (zakrawam na psychola). Potem ostatecznie dochodzę do wniosku,że to wszystko to wymysły mojej wyobraźni, a ona zawsze płata mi figle. Stwierdzam,że daję sobie z tym wszystkim spokój i nie będę już myślała o facetach i starała się o ich względy. Przy najbliższej okazji historia się powtarza... Przez to mam wiecznie zszargane nerwy, nie wiem co tak naprawdę jest rzeczywistością a co dzieje się tylko w mojej wyobraźni. Wykańcza mnie to.
24 Lip 2011, Nie 16:55, PID: 263694
no ta "kłoda" Chudego mnie rozbroiła xD
a poważnie to nie wiem czy zwracam czyjąś uwage, wydaje mi sie ,że czasem tak,a puźniej milion myśli w stylu zrobiłam z siebie idiotkę. nawet nie pisze na priv bo boję sie że sie narzucam generalnie to się chyba wyczuwa, a przynajmniej my kobiety mamy intuicję
24 Lip 2011, Nie 17:01, PID: 263695
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Lip 2011, Nie 17:08 przez coolstorybro.)
szkoda ze nie piszesz na priv, rozbrajałbym Cie jeszcze czesciej
a w sumie miałem napisać, że może ktoś by Cie rozbrajał częściej mt007
01 Sie 2011, Pon 23:45, PID: 265015
Iskiera, ja Ci powiem tak, wiele jest prawdy w wypowiedzi Frezji. Parafrazując, jeśli zaakceptujesz siebie, swoje wady, niedoskonałości, zaczniesz zauważać zainteresowanie ze strony płci przeciwnej.
Idąc dalej, jeśli zaczniesz akceptować inność innych ludzi (z czym jest ciężko, sama coś o tym wiem) bądź też przyjmiesz postawę, że lejesz na megalomanów i gdy widzisz, że ktoś ma wybujałe JA, zaczynasz omijać taką osobę szerokim łukiem. Jeśli chodzi o ten pierwszy przykład, to nigdy nie byłam jakąś pięknością, zawsze miałam mnóstwo kompleksów. Jeśli jakiś chłopak zwrócił na mnie uwagę, to był to zazwyczaj typ "placka", albo modyfikacja "placka" z inteligentem (nie kujonem! to różnica), ostatecznie byli to nieśmiali chłopcy. Nadmienię, że był to okres podstawówki i liceum. Zdarzyło mi się również słyszeć uwagi na temat swojego wyglądu, oczywiście niepochlebne. Kurcze, wiedziałam, że paszczurem nie jestem, ale to tylko mnie utwierdzało w fakcie, że na fajnego faceta też nie mam szans. I tak ta myśl została zasiana w mojej głowie i kiełkowała przez lata. Aż pewnego dnia stwierdziłam, że kurcze, ok, nie jestem pięknością, ale np. oczy mam super...pomału zaczęłam akceptować swoje niedoskonałości, starałam się je pokochać i...pokochałam Jednocześnie pamietałam, że u przystojnych facetów nie mam szans. Po tym, gdy pokochałam swoje "wady" i przyzwyczaiłam się do samotności i zaczęłam chodzić pewniejszym krokiem, pojawił się ktoś na horyzoncie. A po nim zobaczyłam, że nie jestem już niewidzialna, że zwracam na siebie uwagę. Tzn. do dziś po tamtych negatywnych wypowiedziach nie jestem pewna siebie i swoich atutów do końca, ale skoro nawet "przystojniaczek" potrafi zagadać nie ważne, że z takimi nie zaczynam, bo wiadomo, "nie mam u takich szans", ale to buduje. Ulala, ale się rozpisałam...szacun dla tego, kto to przeczyta w całości No nic, w tym wypadku nie poruszę drugiej kwestii, albo zrobię to później.
02 Sie 2011, Wto 0:02, PID: 265017
No dobra, aż tak się nie rozpisałam
A więc, więcej wiary w siebie, ale takie prawdziwej, płynącej z wnętrza i będzie dobrze Ja co prawda, dalej walczę z samotnością (od 2,5 roku), są amanci, jeden trwa od roku (fajny facet, podróżnik) i nie ustępuje i gdyby ten rok, nie był dla mnie taki "mało łaskawy" i gdyby ta fobia nie przybrała na sile, to może sama bym nie była. Może przełamałabym swój strach. Wracając na chwilę do drugiego aspektu, to też zauważyłam, że coraz bardziej dostrzegam w ludziach "inność" i nie tą pozytywną, ale właśnie tą negatywną. Dopiero teraz dochodzi do mnie, że jestem otoczona głównie ludźmi, którym ja muszę wybaczyć wiele, bo taka ze mnie oaza spokoju i kraina łagodności, ale oni mi nie potrafią wybaczyć drobnych potknięć Kurcze, jakie to jest smutne! Swangoz bardziej widzę ludzki egoizm, a także widzę, jakie role przybierają w większym towarzystwie...Zastanawiam się czy to jest po prostu jakieś zaburzenie percepcji wynikające z fobii czy też tak jest naprawdę. A tak na koniec trochę offtopu - czasami czuję sie jak główny bohater filmu Bergmana, pt. "Tam gdzie rosną poziomki", szczególnie identyfikuję się z nim, gdy wypowiada początkową kwestię.
02 Sie 2011, Wto 10:51, PID: 265045
Elorien napisał(a):Jeśli jakiś chłopak zwrócił na mnie uwagę, to był to zazwyczaj typ "placka", albo modyfikacja "placka" z inteligentem (nie kujonem! to różnica), ostatecznie byli to nieśmiali chłopcy. Możesz opisać typ "placka"? Chcę porównać z sobą
02 Sie 2011, Wto 12:23, PID: 265049
PoCo napisał(a):Elorien napisał(a):Jeśli jakiś chłopak zwrócił na mnie uwagę, to był to zazwyczaj typ "placka", albo modyfikacja "placka" z inteligentem (nie kujonem! to różnica), ostatecznie byli to nieśmiali chłopcy. bez sensu- żeby się tym potem nakręcać? a w ogóle, dobrze, ze ktoś ten temat przejął, mnie nie jest już potrzebny. i to nie dlatego, że sytuacja się zmieniła czy coś. po prostu wyszłam z załozenia, że nic dobrego mi nie daje. Cytat:Idąc dalej, jeśli zaczniesz akceptować inność innych ludzi (z czym jest ciężko, sama coś o tym wiem) bądź też przyjmiesz postawę, że lejesz na megalomanów i gdy widzisz, że ktoś ma wybujałe JA, zaczynasz omijać taką osobę szerokim łukiem. to akurat już od dawna robię akurat megalomania mnie wkur... niezależnie od płci.u kobiet nie wiem czy nie bardziej ale ja częściej miałam niestety pecha trafiać na kompletnych debili. nawet tu gdzie mieszkam takich nie brakuje, choc oczywiscie, i wartosciowych ludzi tez jest sporo. generalnie samo obserwowanie ludzi mnie bawi czasami. jaki dziwny jest ten świat... Cytat:Aż pewnego dnia stwierdziłam, że kurcze, ok, nie jestem pięknością, ale np. oczy mam super...pomału zaczęłam akceptować swoje niedoskonałości, starałam się je pokochać i...pokochałam Jednocześnie pamietałam, że u przystojnych facetów nie mam szans. pewnie. zgadzam się. czasem tylko nasze pojęcie estetyki odbiega od ogolnie przyjętej 'normy' ja np często slyszalam "zapuść włosy, miałas takie piękne, geste, długie'' a ja się za+ czułam z moim irokezem i naprawde nie chcialam sie z nim rozstawac (a nie był jakis hardkorowy, delikatny bardzo...) . coz, po kilku dość ostrych dyskusjach zaryzykowalam ze faktycznie teraz zmienie cos, zapuszcze. ściąć zawsze mozna...
02 Sie 2011, Wto 12:55, PID: 265050
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02 Sie 2011, Wto 13:03 przez haraczu.)
Postulat kochania siebie może być zwodniczy, prowadzić do braku skromności, albo "omijania szerokim łukiem"
nie ponieważ jest to racjonalne, a jedynie korzystne dla samego siebie. Lepiej dla niektórych osób siebie znienawidzić jednocześnie to akceptując. Zauważenie wtedy u siebie dobrych cech będzie każdorazowo radością. Więcej - w innych ludziach będziemy dostrzegać częściej dobro.
02 Sie 2011, Wto 13:02, PID: 265053
icy, to ''kochanie'' to taka przenośnia chyba. jestem obiektywna wobec siebie. staram się być obiektywna przynajmniej.
znam siebie. co tez pozwala mi wiedzieć że cholernie wartościowym człowiekiem jestem, mimo wad jakie posiadam. Cytat:Lepiej dla niektórych osób siebie znienawidzić jednocześnie to akceptując. totalnie bezsensowny masochizm.
02 Sie 2011, Wto 13:13, PID: 265056
Iskiera_87 napisał(a):totalnie Podkreślam - nie dla wszystkich. Iskiera_87 napisał(a):bezsensowny Kiedy przytaczam pozytywy. Iskiera_87 napisał(a):masochizm. Zdecydowanie nie to chciałem przekazać. Raczej właśnie obiektywizm. Masochizm to przecież oczywista patologia.
02 Sie 2011, Wto 13:20, PID: 265057
icy zgadzałabym się tylko w 1 przypadku - kiedy ktoś ma osobowość narcystyczną. w potocznym znaczeniu tego slowa, nie w sensie kryteriów diagnostycznych DSM-IV.
obiektywizm? Cytat:Lepiej dla niektórych osób siebie znienawidzić jednocześnie to akceptując. gdzie?
02 Sie 2011, Wto 13:26, PID: 265058
Iskiera_87 napisał(a):icy zgadzałabym się tylko w 1 przypadku - kiedy ktoś ma osobowość narcystyczną. Hmm... Jeśli narcyzm rozumieć bardzo szeroko, to rzeczywiście. Iskiera_87 napisał(a):obiektywizm? Rozumiem to tak, że mając w sobie dążenie do doskonalenia siebie, jest to wielkim tego motorem. Przypominam, że dla nienawiści siebie postawiłem warunek akceptacji, pogodzenia się - jestem niedoskonały i nigdy nie będę, ale jednocześnie nie zwalnia mnie to z obowiązku doskonalenia. Żeby nie uciekać od tematu w przestworza: przykładowo doskonalenia sposobów bycia zauważanym.
02 Sie 2011, Wto 14:38, PID: 265063
to która da się zaprosić na randkę?
02 Sie 2011, Wto 15:21, PID: 265071
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02 Sie 2011, Wto 15:23 przez Michał.)
icy, kochać siebie, to znaczy być dla siebie dobrym. Pomyśl, czy zawsze gdy sobie np. ustępujemy jesteśmy dla siebie dobrzy? Ja uważam, że tylko trzeba kochać siebie, nie ma osób, które mają inaczej (i powinny się nienawidzić). Znienawidzenie niektórych elementów wyglądu nazwałbym raczej metodą na pogodzenie się z nimi, a zaakceptowanie ich właśnie dobrocią wobec siebie (kochaniem).
03 Sie 2011, Śro 1:22, PID: 265174
Cóż, mi tam mój narcyzm bardzo pomaga z fobią. Cholernie pomaga. Skoro mi samemu łatwiej zauważyć poprawę...
03 Sie 2011, Śro 20:07, PID: 265267
...ciekawe czy innym pomaga czy przeszkadza Twój narcyzm (zakładając że go masz)
może rozwiniesz? skoro juz zeszlismy na tematy poboczne (a ten jest dość ciekawy)
03 Sie 2011, Śro 20:21, PID: 265269
Cytat:icy, kochać siebie, to znaczy być dla siebie dobrym. Pomyśl, czy zawsze gdy sobie np. ustępujemy jesteśmy dla siebie dobrzy? fobicy potrafią kochać siebie? sądzę, że czasami ludzie zdrowi mają z tym problem ... narcyzm? hm, a coś odwrotnego- co pozwala o sobie zapomnieć, prawie zawsze, a jednocześnie pozwala na bycie "arogantem" w jakiejś części.
04 Sie 2011, Czw 2:07, PID: 265295
Iskiera_87 napisał(a):...ciekawe czy innym pomaga czy przeszkadza Twój narcyzm (zakładając że go masz) Ciekawe, czy mnie obchodzi co pomaga, a co przeszkadza innym. A temat - faktycznie, stosunkowo ciekawy.
07 Sie 2011, Nie 21:54, PID: 265826
Cytat:Możesz opisać typ "placka"? PoCo- niestety nie opiszę osobowości "placka", bo musiałabym Cię poznać bliżej Wbrew pozorom, "placek" nie jest nieśmiały dlatego również wymieniłam nieśmiałych Do nieśmiałych nic nie mam, tylko problem jest taki, że sama jestem nieśmiała i jak mnie obcy chłopak nie zagada, to ja też się nie odezwę oczywiście, miałam też lepsze dni Teraz za to mam problem, bo dostałam zaproszenie na wesele jako osoba towarzysząca, z tym że zostałam zaproszona przez moją koleżankę, a kuzynkę tego chłopaka z którym miałabym iść. On należy do nieśmiałych (ona tak twierdzi, bo ja go jeszcze nie poznałam). Miałam dać jej znać czy idę czy nie, no i nie potrafię jej odpisać wiem wiem, chore. Ale z jednej strony głupio mi odmawiać, szczególnie, że pewnie wtedy pójdzie sam, a wiem jak to jest być na weselu bez osoby towarzyszącej a z drugiej, moja fobia ostatnio przybrała na sile i wiem, że nie podtrzymywała bym rozmowy ani bym jej zbytnio nie inicjowała (co często robiłam). Mój pobyt tam zapewne ograniczyłby się do picia wódki (by dodać sobie odrobinę animuszu) i ładnego uśmiechania się.
11 Wrz 2011, Nie 20:27, PID: 271384
a może to jest po prostu:
- samokrytyczne myśli - oraz kwestia wyobrażeń o zawieraniu związków. w życiu nie zaczyna się przecież jak w bajce że nagle pojawi się ona i spojrzy ci głęboko w oczy i powie to jest to. trzeba od czegoś zacząć na przykład: przypadkowe spotkanie -> wspólny wypad gdzieś -> może mogła by ci w czymś pomóc -> kino -> grzanie
03 Paź 2011, Pon 11:36, PID: 273812
czas mija, coraz bardziej zmniejsza się dysharmonia między mną a tzw. światem.
(co mnie cieszy) pracuje nad sobą, nie jęcze, nie narzekam, nie użalam sie. nadal najbardziej cenie swoja niezaleznosc od konsumpcyjnych pseudowartosci i cudzych poglądów i jestem z niej dumna mam silny charakter, trudno sie naginam do obcych wzorców, jestem niezalezna, jeszcze nieraz dostane za to w d... ale przyzwyczaiłam sie. jednak biore sobie do serca mądre rady przyjaciół i znajomych (którymi mnie wręcz zasypali jakis czas temu)i powoli wprowadzam je w życie. jestem cierpliwa no i wiem ze wszystko jest na dobrej drodze, ze powoli sie prostuje
03 Paź 2011, Pon 12:07, PID: 273814
Świetnie, Iskierko, oby tak dalej.
Pozdrawiam : )
03 Paź 2011, Pon 14:23, PID: 273821
Gratulacje
|
|