23 Sty 2013, Śro 19:49, PID: 335339
Dobra, właściwie pewnie powinienem dopisać sie do wątku o pracy, ale... najwyżej mod posprząta.
Ostatnio skanowałem kuzynce zdjęcie do cefałki i tak jakoś zaintrygowany i zdopingowany tym faktem stwierdziłem "skoro mam zamiar iść do UP szukać stażu to pisanie CV mnie nie minie, może by tak..."
Nie mogę zakładać, że jako fobicy wszyscy pokazujecie pracodawcom pustka kartkę z wpisanymi jedynie ukończonymi studiami/szkoła... ja się niestety w ten stereotyp wpisuję, na studiach zero aktywności, zero kół zainteresowań, samorządów studenckich, zero pracy w wakacje, zero doświadczenia. W dodatku depersoalizacja i prokrastynacja skutkujące nieistnieniem czegoś takiego jak zainteresowania i hobby, które mógłbym wpisać do CV i nie walczyć z myślami z rodzaju "przeciez to nieprawda/przecież to na wyrost/o boże, a jak mnei zapyta o te filmy/książki/itepe?"
Może jakieś osoby stąd czuły/czuja się podobnie... Jak sobie radzić z takimi myślami? Jak sobie radzić z faktem, że naszym w CV nic nie ma, że zajmuje pół strony i to tylko wtedy, gdy dodamy niepotrzebnie jakie kończyliśmy liceum? Że za doświadczenie od biedy mogą robić (u mnie) jedne zajęcia (naciągane) i praktyki studenckie (tego chyba nikt nie wpisuje, ale bez tego CV skróci sie do nazwy uczelni) Jak walczyć z poczuciem, ze jestesmy niepotrzebni, nie mamy nic do zaoferowania? Jak zmniejszyć/pokonać zażenowanie tym faktem, jak zdobyć tę bezczelną pewność siebie, pozwalającą oferować takie świetne curriculum vitae?
A już tak na marginesie (i tak chyba zacznę szukać materiałów, jak pisać tego typu dokumenty...) - jak do cholery jako fobik napisać, gdyby było trzeba, list motywacyjny?! Przecież to jakaś abstrakcja...
A może nie ma z czym walczyć, bo z faktami się nie dyskutuje?
Ostatnio skanowałem kuzynce zdjęcie do cefałki i tak jakoś zaintrygowany i zdopingowany tym faktem stwierdziłem "skoro mam zamiar iść do UP szukać stażu to pisanie CV mnie nie minie, może by tak..."
Nie mogę zakładać, że jako fobicy wszyscy pokazujecie pracodawcom pustka kartkę z wpisanymi jedynie ukończonymi studiami/szkoła... ja się niestety w ten stereotyp wpisuję, na studiach zero aktywności, zero kół zainteresowań, samorządów studenckich, zero pracy w wakacje, zero doświadczenia. W dodatku depersoalizacja i prokrastynacja skutkujące nieistnieniem czegoś takiego jak zainteresowania i hobby, które mógłbym wpisać do CV i nie walczyć z myślami z rodzaju "przeciez to nieprawda/przecież to na wyrost/o boże, a jak mnei zapyta o te filmy/książki/itepe?"
Może jakieś osoby stąd czuły/czuja się podobnie... Jak sobie radzić z takimi myślami? Jak sobie radzić z faktem, że naszym w CV nic nie ma, że zajmuje pół strony i to tylko wtedy, gdy dodamy niepotrzebnie jakie kończyliśmy liceum? Że za doświadczenie od biedy mogą robić (u mnie) jedne zajęcia (naciągane) i praktyki studenckie (tego chyba nikt nie wpisuje, ale bez tego CV skróci sie do nazwy uczelni) Jak walczyć z poczuciem, ze jestesmy niepotrzebni, nie mamy nic do zaoferowania? Jak zmniejszyć/pokonać zażenowanie tym faktem, jak zdobyć tę bezczelną pewność siebie, pozwalającą oferować takie świetne curriculum vitae?
A już tak na marginesie (i tak chyba zacznę szukać materiałów, jak pisać tego typu dokumenty...) - jak do cholery jako fobik napisać, gdyby było trzeba, list motywacyjny?! Przecież to jakaś abstrakcja...
A może nie ma z czym walczyć, bo z faktami się nie dyskutuje?