28 Maj 2010, Pią 23:43, PID: 207940
mam przyjaciółkę, jeszcze większą fobiczkę ode mnie. Kiedy jestem gdzieś z nią, to zyskuję rzeczywiście na sile. Czuję się trochę jak opiekun. Ale to też nie zawsze. W sytuacji gdy musiałbym podjąć jakąś szczególnie trudną sytuację społeczną, świadomość, że ona stoi obok i patrzy na moje zmagania (wiedząc doskonale, że to dla mnie trudne) jeszcze bardziej mnie peszy, więc się wycofuję. Najśmieszniejsze, że przez kontrast, na studiach mam raczej opinię wygadanego i otwartego człowieka, bo w grupie dobrych znajomych nie czuję lęku. Ja jestem w sumie często pośrednikiem pomiędzy nią a resztą roku, gdy czegoś od niej potrzebują się dowiedzieć itp. Ale ze mną to w ogóle jest dziwnie, bo zyskuję na pewności, także przy boku kogoś śmiałego. Wychodzi na to, że po prostu potrzebuję wsparcia kogokolwiek.