27 Lut 2011, Nie 1:36, PID: 241655
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Lut 2011, Nie 1:40 przez Sosen.)
Jest do czego odpisywać.
Przede wszystkim, jeśli córka się buntuje, to ma jakiś powód, nigdy nie jest tak, że robimy coś tylko dla zasady. Może nie koniecznie chodzić o jakąś sytuację, ale o coś, co kiedyś było, a nie zostało zauważone, w tym wypadku przez matkę, w jakimś momencie zrobiła nam krzywdę, świadomie, czy nieświadomie. Przez swoje lęki. Wiele takich rzeczy zapominamy, "wypieramy ze świadomości", bo po prostu musimy żyć z rodzicami jakich mamy. Później jak podrośniemy, to jesteśmy "trudnymi dziećmi".
A gdyby tak taka córka znalazła osobę, która by potrafiła jej powiedzieć, o co jest taka zła na matkę, że musi się przeciw niej buntować, gdzie ona ją tak ogranicza, gdzie ją tak skrzywdziła. Razem z tą osobą znaleźli by tą przyczynę, i przy wsparciu ta córka potrafiła by wyrazić to co chciała. Ta osoba nie musiałaby już się buntować "dla zasady", bo wiedziałaby dlaczego to robiła. Wyraziłaby emocje, które nie zostały wyrażone, wiedziałaby czego wtedy potrzebowała, a co nie było jej dane, a przeciw czemu wtedy nie potrafiła się zbuntować, bo np. jako dzieci jesteśmy od rodziców zależni, i im jesteśmy młodsi, tym mamy mniej do gadania.
A co do tego murzynka to sądzę to samo co frezja napisała. Tutaj nie chodzi o kolor skóry, może akurat ludzie naokoło byli w tej kwestii tolerancyjni. Każdy też wiadomo lubi ludzi uśmiechniętych i pełnych optymizmu. A co by było, gdyby on był smutny? Był zdenerwowany, i nie wiedział na co? Czy ludzie próbowali by pomóc mu dowiedzieć się, dlaczego jest zdenerwowany i smutny? Czy raczej byłby wysłany do psychiatry albo na terapię, która jego "chory smutek" zmieniłaby w racjonalne myślenie/pozytywne/optymistyczne?
I jeszcze coś. Gdzieś wyżej ostnica pisałaś, że nie możemy oczekiwać, żeby inni ludzie zachowywali się tak jak chcemy. Przyznaje rację. Jedyni ludzie, od których możemy czegoś wymagać są nasi rodzice, bo to oni są za nas odpowiedzialni, oni nas stworzyli, i oni powinni o nas dbać. Jeśli pozwoli się ludziom(z problemami) zobaczyć, jak przez tych ludzi zostali skrzywdzeni, czego nie dostali, to nie będą tego szukać w dorosłym życiu, bo będą wiedzieć, że już tego nie dostaną, bo ten czas minął.
Większość ludzi odczuwa w pewnym momencie jakiś bunt, ale z braku wsparcia i zrozumienia to przechodzi, człowiek się dostosowuje, bo nie można walczyć w nieskończoność. Mam nadzieję, że u mnie ten moment nie nastąpi, i znajdę na czas zrozumienie i wsparcie.
Przede wszystkim, jeśli córka się buntuje, to ma jakiś powód, nigdy nie jest tak, że robimy coś tylko dla zasady. Może nie koniecznie chodzić o jakąś sytuację, ale o coś, co kiedyś było, a nie zostało zauważone, w tym wypadku przez matkę, w jakimś momencie zrobiła nam krzywdę, świadomie, czy nieświadomie. Przez swoje lęki. Wiele takich rzeczy zapominamy, "wypieramy ze świadomości", bo po prostu musimy żyć z rodzicami jakich mamy. Później jak podrośniemy, to jesteśmy "trudnymi dziećmi".
A gdyby tak taka córka znalazła osobę, która by potrafiła jej powiedzieć, o co jest taka zła na matkę, że musi się przeciw niej buntować, gdzie ona ją tak ogranicza, gdzie ją tak skrzywdziła. Razem z tą osobą znaleźli by tą przyczynę, i przy wsparciu ta córka potrafiła by wyrazić to co chciała. Ta osoba nie musiałaby już się buntować "dla zasady", bo wiedziałaby dlaczego to robiła. Wyraziłaby emocje, które nie zostały wyrażone, wiedziałaby czego wtedy potrzebowała, a co nie było jej dane, a przeciw czemu wtedy nie potrafiła się zbuntować, bo np. jako dzieci jesteśmy od rodziców zależni, i im jesteśmy młodsi, tym mamy mniej do gadania.
A co do tego murzynka to sądzę to samo co frezja napisała. Tutaj nie chodzi o kolor skóry, może akurat ludzie naokoło byli w tej kwestii tolerancyjni. Każdy też wiadomo lubi ludzi uśmiechniętych i pełnych optymizmu. A co by było, gdyby on był smutny? Był zdenerwowany, i nie wiedział na co? Czy ludzie próbowali by pomóc mu dowiedzieć się, dlaczego jest zdenerwowany i smutny? Czy raczej byłby wysłany do psychiatry albo na terapię, która jego "chory smutek" zmieniłaby w racjonalne myślenie/pozytywne/optymistyczne?
I jeszcze coś. Gdzieś wyżej ostnica pisałaś, że nie możemy oczekiwać, żeby inni ludzie zachowywali się tak jak chcemy. Przyznaje rację. Jedyni ludzie, od których możemy czegoś wymagać są nasi rodzice, bo to oni są za nas odpowiedzialni, oni nas stworzyli, i oni powinni o nas dbać. Jeśli pozwoli się ludziom(z problemami) zobaczyć, jak przez tych ludzi zostali skrzywdzeni, czego nie dostali, to nie będą tego szukać w dorosłym życiu, bo będą wiedzieć, że już tego nie dostaną, bo ten czas minął.
Większość ludzi odczuwa w pewnym momencie jakiś bunt, ale z braku wsparcia i zrozumienia to przechodzi, człowiek się dostosowuje, bo nie można walczyć w nieskończoność. Mam nadzieję, że u mnie ten moment nie nastąpi, i znajdę na czas zrozumienie i wsparcie.