25 Sty 2012, Śro 22:14, PID: 290352
hah to ja odwrotnie. Od najmłodszych lat byłem otwartym dzieciakiem, zagadywałem do różnych ludzi, odbierałem telefony za rodziców, nawet dzwoniłem do przypadkowych ludzi (sic! : D). raczej nie czułem sie wyrzutkiem zawsze miałem się z kim bawić. Gdy juz dorastałem dopiero rodzice zaczeli karać mnie za to że się odzywam do obcych, za dużo mówię albo opowiadam co się dzieje w rodzinie. nigdy też nie mogłem wychodzic z rówiesnikami po szkole (tak do 13 roku zycia). No i tak jakos mi się zakorzeniło. widzę obcy numer na komórce to przechodzi przez mnie dreszcz (ze starachu), z obcymi nie wolno rozmawiać, każdy obcy to potencjalny morderca i gwałciciel, z domu najlepiej nie wychodzić bo na pewno coś się stanie i tak dalej. wiele już się udało odbudować ale jednak nieśmiałość pozostała. nie sądzę żeby to była cecha charakteru. Bardziej zły nawyk, urojony lęk, który nie jest niczym normalnym i czymś z czym trzeba się pogodzić