30 Sie 2014, Sob 1:59, PID: 409272
dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):BlankAvatar, ja to widzę w następujący sposób: jeśli doznajesz jakiejś krzywdy lub jesteś świadkiem wyrządzania jej innej osobie, to masz do wyboru utożsamienie się z ofiarą (i np. współczucie skierowane wobec niej, niesienie jej pomocy, obiecanie sobie, że nie postąpi się nigdy w taki sposób wobec drugiego człowieka), lub utożsamienie się ze sprawcą (i np. radość z wyrządzonej przez niego krzywdy, albo i przyłączenie się do kopania leżącego). Tak bym roboczo oddzieliła tych 'dobrych' od 'złych'. Przy czym ten drugi wyjdzie z sytuacji obronną ręką, a ten pierwszy z nerwicą.idąc twoim tokiem rozumowania: ktoś kto nie doznał krzywdy ani nie był światkiem.. to.. ani nie ma nerwicy, ani nie stał się oprawcą i.. może być dobry i bez nerwicy
@
napisałem, że empatia wynika z empatii, by podkreślić, że te dwie rzeczy, emptia i wrażliwość, to co innego, tak jak wrażliwość i agresja, czy agresja i empatia. Między nimi mogą być jakieś zależności, co nie zmienia faktu, że to nie są te same zjawiska. W sumie to nie wiem co mamy na myśli mówiąc o wrażliwości? Wrażliwość jako kruchość czy jako wyczulenie na bodźce ogólnie. Jeśli ktoś jest kruchy, to wcale nie znaczy, że jest empatyczny. Być może krusi ludzie częściej są empatyczni, a być może wcale nie (przykład z narcyzami i paranoikami). To że ktoś jest bardziej wyczulony ogólnie, też wcale nie gwarantuje większej empatii, bo niby dlaczego? Może jest lepszym artystą czy smakoszem i tyle. Być może są tu jakieś zależności, ale jak wspomniałem - pewnie nic prostego, co by się dało ująć jednym zdaniem.