04 Wrz 2016, Nie 1:16, PID: 574093
Boję się śmierci moich bliskich, nie chcę tego przeżywać, uważam, że to jedno z najgorszych rzeczy na świecie, kochasz kogoś, ten ktoś jest żywym człowiekiem i nagle z dnia na dzień, tracisz tą osobę, mając świadomość, co dzieje się z jej ciałem. Od zawsze się tego boję, czuję, jakbym urodziła się z tym lękiem.
Z drugiej strony wydaje mi się, że po śmierci istniejemy dalej, tylko, że już nie do końca jako my,więc to taka średnia pociecha boję się, że już nigdy nie spotkamy się w tej samej formie, tylko-że może po śmierci, nie ma to znaczenia.
Samo umieranie pewnie nie jest takie starszne, wydaje mi się, że silny ból jest łagodzony przez silny wyrzut endorfin. Ale może strasznie to wyglądać dla otoczenia.
Nie wiem czemu o tym myślę, po co się nakręcać.
Z drugiej strony wydaje mi się, że po śmierci istniejemy dalej, tylko, że już nie do końca jako my,więc to taka średnia pociecha boję się, że już nigdy nie spotkamy się w tej samej formie, tylko-że może po śmierci, nie ma to znaczenia.
Samo umieranie pewnie nie jest takie starszne, wydaje mi się, że silny ból jest łagodzony przez silny wyrzut endorfin. Ale może strasznie to wyglądać dla otoczenia.
Nie wiem czemu o tym myślę, po co się nakręcać.