24 Gru 2013, Wto 10:09, PID: 373906
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Gru 2013, Wto 12:02 przez BlankAvatar.)
cieszę się, że chodzisz na terapię. Na pewno pomoże, bo widać, że masz otwarty umysł. Będziesz musiała wyrabiać sobie jeszcze lepszą umiejętność patrzenia na swoje zachowanie z dystansu.
Brak znajomych wynika z Twojego zachowania np. choćby tego, że boisz się mieć znajomych, żeby "nie odkryli" jaka nieciekawa jesteś.
nie bez powodu w nazwie ma to zaburzenie osobowości przymiotnik "unikająca". Jeśli miałbym jednym zdaniem opisać na czym polega to zaburzenie, to napisałbym, że głównym motywem działania takiej osoby (jeśli chodzi o jej poczucie wartości) jest obrona - ale w sposób patologiczny:
OU nie pójdzie do pracy, bo boi się "bolesnej prawdy", że się nie nadaje.
OU nie znajdzie sobie partnera, bo boi się, że "wyjdzie na jaw", że jest nie wart.
OU nie znajdzie sobie znajomych, bo "znowu odkryją", że jest beznadziejna.
Jednocześnie OU uzależnia swoje poczucie wartości od posiadania pracy, partnera, znajomych i.. unika ich. Choć zdaje sobie sprawę z tego, że od unikania, to znajomych czy pracy nie przybywa.
BTW gdyby było w Tobie coś innego co by odrzucało ludzi, to nie miałabyś diagnozy OU. Diagnoza taka zarezerwowana jest dla osób, które mieszczą się w normie, poza zachowaniami, które tutaj krótko opisaliśmy. Jakby coś innego było problemem, to miałabyś postawioną adekwatną diagnozę.
Mówisz, że skoro nie masz od dawna znajomych, to świadczy, o tym, że coś w Tobie jest nie tak - znaczy, masz jakąś cechę charakteru (bądź brak) która sprawia, że ludzi "nie przyciąga".
Tutaj już aż się prosi, żeby spróbować rozebrać na kawałki takie przekonanie. Wspomniane było wcześniej, że powodem może być to, żeś nieciekawą osoba jest :-P
No dobra, tylko kto to jest "ciekawa osoba"? Ten kto posiada dużo znajomych? Ja tam znam osoby, które mają sporo znajomych, ale które wcale nie postrzegam jako ciekawe. Jako towarzyskie - tak. Ale niekoniecznie ciekawe. No to może "ciekawa osoba", to taka która ma ciekawe życie (już nie będę męczyć i rozkminiać, co to jest ciekawe życie). No ale znam osoby, które według mnie mają ciekawe przygody, ale nie postrzegam ich jako bardzo ciekawych, bo nie bardzo potrafią sobą zainteresować. Więc może "ciekawe osoby", to po prostu dobrzy mówcy? Też nie może być, bo znam gaduły, które ciekawe wcale nie są..
Za to dla mnie ciekawe wydaje się być rozkminianie tego, w jaki sposób ludzie konstruują swój wewnętrzny świat. Ale jestem więcej niż pewny, że wielu czytających nie zdołało dotrwać do tego akapitu, bo uznali mój wpis za najbardziej nudny w historii tego forum, a mnie za kompulsywnego nudziarza, który musi dzielić włos na czworo. Ale może są też osoby, które uznają mnie za niezwykle ciekawą osobę?
Anyway, żeby nie było, że tylko nieprzystosowawcze schematy myślowe powstrzymują OU od cieszenia się życiem, to dodam, że nie bez winy są problemy, które wynikają z tego, że się tych schematów używa przez dłuższy czas. Jeśli myślisz tak, że wywołuje to lęk, to i ten lęk przeszkadza. Chyba nie trzeba na tym forum tłumaczyć nikomu jak bardzo destrukcyjny wpływ ma lęk na swobodą ekspresje siebie w relacjach z ludźmi? Kolejną sprawą będą braki w umiejętnościach interpersonalnych wynikające z braku większego doświadczenia. Tutaj od razu muszę zaznaczyć, zanim czyjaś wyobraźnia się rozochoci, że mówimy o brakach, które mieszczą się w danej normie, więc osoba nie spełnia kryteriów innego zaburzenia! Kolejnym problemem, mogą być braki w umiejętnościach regulacji emocji (j.w.). Następnym - depresyjność wynikająca z OU. No i tam jeszcze pewnie można by sobie pododawać różne warianty (nota dla hipochondryków: nie występują wszystkie na raz).
Anyway2, jaki jest sens tego długiego wywodu (oprócz tego, że lubię w ten sposób prokrastynować)? Ano taki, że możesz się dowiedzieć o sobie, swoim zachowaniu i nauczyć się je zmieniać; że możesz definiować te problemy, które wcale nie są jakimiś "nieokreślonymi cosiami w Tobie", które sprawiają, że ludzi "nie przyciąga".
No dobra, spokojnych, wesołych świąt
Brak znajomych wynika z Twojego zachowania np. choćby tego, że boisz się mieć znajomych, żeby "nie odkryli" jaka nieciekawa jesteś.
nie bez powodu w nazwie ma to zaburzenie osobowości przymiotnik "unikająca". Jeśli miałbym jednym zdaniem opisać na czym polega to zaburzenie, to napisałbym, że głównym motywem działania takiej osoby (jeśli chodzi o jej poczucie wartości) jest obrona - ale w sposób patologiczny:
OU nie pójdzie do pracy, bo boi się "bolesnej prawdy", że się nie nadaje.
OU nie znajdzie sobie partnera, bo boi się, że "wyjdzie na jaw", że jest nie wart.
OU nie znajdzie sobie znajomych, bo "znowu odkryją", że jest beznadziejna.
Jednocześnie OU uzależnia swoje poczucie wartości od posiadania pracy, partnera, znajomych i.. unika ich. Choć zdaje sobie sprawę z tego, że od unikania, to znajomych czy pracy nie przybywa.
BTW gdyby było w Tobie coś innego co by odrzucało ludzi, to nie miałabyś diagnozy OU. Diagnoza taka zarezerwowana jest dla osób, które mieszczą się w normie, poza zachowaniami, które tutaj krótko opisaliśmy. Jakby coś innego było problemem, to miałabyś postawioną adekwatną diagnozę.
Mówisz, że skoro nie masz od dawna znajomych, to świadczy, o tym, że coś w Tobie jest nie tak - znaczy, masz jakąś cechę charakteru (bądź brak) która sprawia, że ludzi "nie przyciąga".
Tutaj już aż się prosi, żeby spróbować rozebrać na kawałki takie przekonanie. Wspomniane było wcześniej, że powodem może być to, żeś nieciekawą osoba jest :-P
No dobra, tylko kto to jest "ciekawa osoba"? Ten kto posiada dużo znajomych? Ja tam znam osoby, które mają sporo znajomych, ale które wcale nie postrzegam jako ciekawe. Jako towarzyskie - tak. Ale niekoniecznie ciekawe. No to może "ciekawa osoba", to taka która ma ciekawe życie (już nie będę męczyć i rozkminiać, co to jest ciekawe życie). No ale znam osoby, które według mnie mają ciekawe przygody, ale nie postrzegam ich jako bardzo ciekawych, bo nie bardzo potrafią sobą zainteresować. Więc może "ciekawe osoby", to po prostu dobrzy mówcy? Też nie może być, bo znam gaduły, które ciekawe wcale nie są..
Za to dla mnie ciekawe wydaje się być rozkminianie tego, w jaki sposób ludzie konstruują swój wewnętrzny świat. Ale jestem więcej niż pewny, że wielu czytających nie zdołało dotrwać do tego akapitu, bo uznali mój wpis za najbardziej nudny w historii tego forum, a mnie za kompulsywnego nudziarza, który musi dzielić włos na czworo. Ale może są też osoby, które uznają mnie za niezwykle ciekawą osobę?
Anyway, żeby nie było, że tylko nieprzystosowawcze schematy myślowe powstrzymują OU od cieszenia się życiem, to dodam, że nie bez winy są problemy, które wynikają z tego, że się tych schematów używa przez dłuższy czas. Jeśli myślisz tak, że wywołuje to lęk, to i ten lęk przeszkadza. Chyba nie trzeba na tym forum tłumaczyć nikomu jak bardzo destrukcyjny wpływ ma lęk na swobodą ekspresje siebie w relacjach z ludźmi? Kolejną sprawą będą braki w umiejętnościach interpersonalnych wynikające z braku większego doświadczenia. Tutaj od razu muszę zaznaczyć, zanim czyjaś wyobraźnia się rozochoci, że mówimy o brakach, które mieszczą się w danej normie, więc osoba nie spełnia kryteriów innego zaburzenia! Kolejnym problemem, mogą być braki w umiejętnościach regulacji emocji (j.w.). Następnym - depresyjność wynikająca z OU. No i tam jeszcze pewnie można by sobie pododawać różne warianty (nota dla hipochondryków: nie występują wszystkie na raz).
Anyway2, jaki jest sens tego długiego wywodu (oprócz tego, że lubię w ten sposób prokrastynować)? Ano taki, że możesz się dowiedzieć o sobie, swoim zachowaniu i nauczyć się je zmieniać; że możesz definiować te problemy, które wcale nie są jakimiś "nieokreślonymi cosiami w Tobie", które sprawiają, że ludzi "nie przyciąga".
No dobra, spokojnych, wesołych świąt