30 Sie 2014, Sob 4:33, PID: 409284
dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):A co wg Ciebie masz, jeśli nie fobię?Fobiczny777 napisał(a):No ale proste pytanie: Lepiej Ci się żyje z fobią, czy lepiej żyłoby Ci się bez fobii?Odpowiem, jak będę miała tę całą "fobię".
dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):Równie dobrze można by powiedzieć, że świat tworzą bogaci dla bogatych, albo dla ładnych itd. Czy to znaczy, że z niezamożnymi lub nieładnymi jest coś nie tak? Bynajmniej.
No nie, bo to nie byłaby prawda. Bogatych jest zawsze mniejszość, najwięcej jest klasy średniej. Podobnie z urodą. Tzn. wiadomo, że bogatemu żyje się bardziej komfortowo niż biednemu, stąd też większość kombinuje jak tu zarobić możliwie najwięcej; brzydcy kombinują, jak tu wyglądać możliwie najkorzystniej; a fobicy - jak przestać reagować lękowo na otoczenie.
dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):Chyba, że sami w to uwierzą. A najlepsze jest to, że wtedy wiedzeni przemożną chęcią stania się "OK" sami będą umacniać mechanizm, który czyni ich "gorszymi". Tzn. bogacz jest bogaty dzięki temu, że biedak poświęca swoje zdrowie, czas czy inne wartości (np. dobre relacje z bliskimi), pracując ponad siły, by choć odrobinę upodobnić się do niego. (Tak mocno upraszczając.)Tutaj widzę pewien paradoks. Wielu z nasz zaczęło mieć problemy fobiczne jeszcze we wczesnym dzieciństwie, zanim zaczęli nazywać to "fobią", rozumieć skąd pochodzi itd. Jednak wszystkim nam było z tym źle, co oznacza, że wiara w to czy fobia jest dobra czy zła, lub czy istnieje, czy nie, nie ma tu wiele do rzeczy. Rzeczywistość jest taka, jaka jest.
dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):Nie do końca rozumiem o co Ci tutaj chodzi. Akceptowanie siebie to przecież podstawowy i naturalny obowiązek człowieka, podobnie jak oddychanie czy sen, choć nie wymuszany przez organizm w tak bezpośredni sposób. Nie wiem czy jesteś osobą wierzącą, ale jeżeli ktoś mówi "nie jestem taki jakim być powinienem", to kwestionuje decyzję tzw. stwórcy, ew. natury. Innymi słowy bluźni.Nie jestem zbytnio wierzący, więc nie obchodzi mnie, czy wg Ciebie "bluźnię". Mówię to, co myślę - staram się być sobą
I nie wiem, czy akceptowanie siebie w całości to obowiązek. Możemy nie akceptować pewnych wad u siebie, inaczej co skłoniłoby nas do zmian na lepsze?
Poza tym weź pod uwagę, że nie jesteśmy jedynie stworzeniem natury. Ukształtowało nas połączenie natury i kultury. Inna sprawa, że natura również tworzy pewne anomalie, odchyły od normy, kalectwa fizyczne, psychiczne itp.
Zresztą co do samoakceptacji, to właśnie fobia (lęk) często sprawia, że nie możemy być tacy, jacy być chcemy. Nie mówimy tego, co chcielibyśmy powiedzieć i nie robimy tego, na co mamy ochotę. Trudno tu więc mówić o tym, iż miałby to być jakiś stan naturalny i normalny. Jest raczej odczuwany jako blokada w normalnym funkcjonowaniu. Choć tu znowu możemy się spierać, co jest "normalne"... Relatywizm.