13 Cze 2016, Pon 22:46, PID: 551496
Ja mam niby normalną wagę ale ciągle czuję się ze sobą źle... Cokolwiek nie zjem mam zaraz wyrzuty sumienia, denerwuję mnie jak mnie zapraszają na jakąś domówkę bo wiem, że będzie alkohol i jakieś słone przekąski... Nie lubię jak mama zrobi za dużo obiadu albo jak zaprasza gości (tzn nie mam nic przeciwko gościom ale wiadomo, że wtedy będzie ciasto i dużo jedzenia i zaczynam się zamartwiać).
Ale z drugiej strony ciągle coś podjadam i ciągle myślę o tym jedzeniu. Wiem, że lubię jeść i kocham słodycze ale nienawidzę się za to, nienawidzę tej mojej słabości, chwilami czuję się przez to jak najgorszy śmieć. W ogóle paradoksalnie największą ochotę na jedzenie mam wtedy, kiedy już się najem . Mimo, ze brzuch mam pełny to dalej chcę jakby delektować się jakimś smakiem . Jedyne moje szczęście, że często w ramach podjadania robię sobie kawę albo jem jakieś warzywa, owoce lub lody a fast foodów i gotowego żarcia nie kupuje i nie jem. Nie tyję chyba tylko z panicznego strachu przed reakcją ludźmi na moje dodatkowe kilogramy, nie zaznałabym spokoju ani na chwilę gdybym przytyła z 5kg (nie mówiąc już o większej ilości).
Czasem się pocieszam, że jak się wyprowadzę z domu to wtedy już na bank schudnę bo jak w domu nie ma obiadu czy słodyczy to mogę praktycznie cały dzień nic nie jeść bo sama z siebie to nic nie zrobię, do sklepu też nie pójdę bo mi się nie chcę
Ale z drugiej strony ciągle coś podjadam i ciągle myślę o tym jedzeniu. Wiem, że lubię jeść i kocham słodycze ale nienawidzę się za to, nienawidzę tej mojej słabości, chwilami czuję się przez to jak najgorszy śmieć. W ogóle paradoksalnie największą ochotę na jedzenie mam wtedy, kiedy już się najem . Mimo, ze brzuch mam pełny to dalej chcę jakby delektować się jakimś smakiem . Jedyne moje szczęście, że często w ramach podjadania robię sobie kawę albo jem jakieś warzywa, owoce lub lody a fast foodów i gotowego żarcia nie kupuje i nie jem. Nie tyję chyba tylko z panicznego strachu przed reakcją ludźmi na moje dodatkowe kilogramy, nie zaznałabym spokoju ani na chwilę gdybym przytyła z 5kg (nie mówiąc już o większej ilości).
Czasem się pocieszam, że jak się wyprowadzę z domu to wtedy już na bank schudnę bo jak w domu nie ma obiadu czy słodyczy to mogę praktycznie cały dzień nic nie jeść bo sama z siebie to nic nie zrobię, do sklepu też nie pójdę bo mi się nie chcę