14 Lip 2019, Nie 19:10, PID: 798887
(13 Lip 2019, Sob 20:23)Maritza napisał(a): Wszystkim zaburzonym polecam bloga Wilczogłodna Ja dzięki Ani zrozumiałam jak to wszystko działa i dlaczego wciąż trwam w błędnym kole. U mnie od ok. 10 lat na przemian: głodówki, objadanie się, bywały zdrowe miesiące, kiedy potrafiłam jeść jak normalny człowiek. Moja waga nieustannie się waha, choć od 2 lat jest w miarę stabilna. Ważne, że w tak zwanej normie, choć pilnuję się na okrągło, bo zdarzają mi się epizody kompulsywne. Da się to zwalczyć, bo byłam kiedyś rok w remisji. Zrobiłam to sama, jeszcze zanim odkryłam bloga Ani. Byłam wtedy mocno zmotywowana. Potem znów zaniedbanie, głodówki i fala ruszyła od nowa. Wydaje mi się, że kto raz w to wpadnie, na zawsze zostają chore myśli. Trochę jak z depresją, nawet jeśli najgorsze już za nami, czai się za nami jak cień.
Zgadzam się, w ogóle zaburzenia odżywiania są mim zdaniem niepoprawnie uznawane przez społeczeństwo jako coś mniej poważnego niż np. uzależnienia od używek. Takie zaburzenie często trwa całe życie, ja od wieku nastoletniego nie mogę się pozbyć kompulsywnego objadania się, może na razie nie grozi mi śmierć, jak w przypadku anoreksji- w wyniku głodu, ale już odczuwam przez moje trwające lata napady jedzenia liczne problemy zdrowotne, m. in. zaburzenia hormonalne, stan przed cukrzycowy, liczne stany obniżenia nastroju, nadwaga...można tak wyliczać.
Jeśli chodzi o objadanie się, to jedyne co uważam za słuszne to unikanie wszelakich diet i nadmiarnego ćwiczenia, czyli odchudzania się. Dopiero jak w ciągu tygodnia w miare normalnie jem, czyli jak mam ochote to jem słodkie, ja nie to nie, to wtedy w weekend moge uniknać napadu. Jeśli sobie wmawiam, że lepiej dla mojego zdrowia przejść znowu na dietę, to zwykle po 3-4 dniach mam napad, po którym około 2 tygodni odżywiam się jak świnia, dosłownie. Nikomu nie życzę żadnych problemów z jedzeniem, po moim doświadczeniach i innych mi bliskich, uważam że jedzenie może tak samo niszczyć ludzkie życie jak alkohol czy narkotyki.