14 Mar 2016, Pon 3:34, PID: 523382
... Bedzie chaotycznie. Wiesz, nie odbieraj tego zle, ale moze powiem Ci jak czasem to miejsce dziala, przyszedlem tu, mialem humor przyzwoity, tak o dowcipkowalem sobie nieco, nieco gadalem o polityce, ze to kretyni, a pis jest zly, wiesz, jakies dziwne historie, a tu o, mocno poruszajaca historia, gdy ktos swoje zycie streszcza tak brutalnie, tak otwarcie, tak jednoznacznie...
Rozbraja, empatia gdzies wyskoczyla nagle, no masakra. I wtedy przypominam sobie czemu my tu jestesmy, ze kazdy z nas ma swoja historie za soba, doswiadczyl swinstw w zyciu niemalo itd. Nie wiem jak to ujac, ale mam wrazenie, ze przez to jak bardzo jestes otwarta swiat staje sie jakby lepszy. Ja sam jakbym byl lepszym czlowiekiem. Dostrzegam wiecej, czuje mocniej, doceniam co mam i mam sile do tego by walczyc o wiecej. To oczywiscie wyszlo Ci przypadkiem, ale mysle, ze za to wlasnie kocham to forum.
Hezam, wbrew pozorom, doradzil Ci dobrze. Musisz troche pojac co robisz nie tak, niestety nie jest to przyjemne, ale ewidentnie cos musialo byc nie w porzadku z Toba. Na pewno sie angazowalas - to jest dobre, ale wnioski mam podobne - przypuszczalnie - chcialas spedzac z jedna, czy druga osoba caly czas, dni, tygodnie, ciagle. I nie, to nie jest cos zlego, z pewnoscia jest na swoj sposob piekne, ale w dluzszej perspektywie dosc meczace. Powtarzam po nim w zasadzie niejako, by powiedziec jedno - to nie Twoja wina, mimo wszystko nie ma w tym Twojej winy, a ci ludzie zachowali sie paskudnie. Chamsko. A ponad wszystko skrajnie egoistycznie. Odnosze wrazenie, ze po prostu mysleli glownie o sobie, stalo sie, zle trafilas, najwazniejsze w tej sytuacji i jedyne co mozesz zrobic to wyniesc z tego lekcje dla siebie. Nie najprostsza z mozliwych - nie ufaj nigdy wiecej, czy nie otwieraj sie. Wierz mi - druga opcja jest mi bliska i choc z tym walcze w wielu momentach jestem tak piekielnie zamkniety, ze nie opisze Ci tego. No tak, jak to tylko mozliwe. Nie idz ta droga zatem, wez z tego cos dla siebie i probuj z tego paskudnego jednego, czy drugiego odrzucenia jakos czerpac. Na pozor niewykonalne, ale da sie. Naprawde.
Jest mi tez szalenie przykro, bo cierpialas i bylo Ci zle, zahukana zostalas, ale bezsprzecznie dobra i wartosciowa z Ciebie istota. Bije to z Twoich literek. Z jednej wiec strony nic w tym dobrego, z drugiej - takze przez to cale emocjonalne gowno, ktore musialas przezywac i ktore ciagle siedzi w Tobie, jestes osoba, w ktorej wyksztalcily sie i piekne cechy. Cos, co ktos bedzie w stanie docenic. Tak jak dwoch anonimowych zupelnie dla Ciebie ludzi wczesniej, ktorzy napisali przede mna, tak i ja dostrzegamy te cechy w Tobie, cos, co mozna lubic, cenic i bardzo szanowac.
Piekielnie smutna historia, ale nie daj sie, dopadnij kogos, dziewczyne, czy chlopaka i zaangazuj sie emocjonalnie, myslenie o niej, czy o nim i nakrecanie sie to paskudna sprawa. Probuj, walcz, nie daj sie, nie wracaj do tego, bo sama bedziesz robic sobie krzywde. Jak do tego doprowadzic? Kurde, nie wiem, ale wiem, ze musisz zrobic absolutnie wszystko, by przestac o nich myslec. Przestac do tego wracac, bo to Cie zmasakruje jakos. Znajdz jakiegos drugiego samotnika moze (nawet tu na tym forum - nic tylko wybierac), moze nawet takiego, ktory lubi anime (osobiscie bym nie polecal tej opcji, ale czasem jak pasja silna to no ostatecznie moze... ale odnosze wrazenie, ze to zlo) i zaangazuj sie, na tyle, na ile bedziesz chciala, by sukcesywnie zapominac o tamtej dwojce, to jakas moja rada. Najlepsza z mozliwych jest tu niestety najprostsza i najskuteczniejsza - olej ich. Ale tak sama przed soba. Wiem, ze odrzucenie przezywa sie az okrutnie, to paskudna rzecz, wiem, ze cierpialas, wiem, ze nadal cierpisz, wierz mi - wielu z nas tu obecnych doskonale Cie rozumie w tej kwestii, w tym i ja (jak i w wielu innych kwestiach) ale wierze, ze bedzie lepiej. Naprawde.
Rozbraja, empatia gdzies wyskoczyla nagle, no masakra. I wtedy przypominam sobie czemu my tu jestesmy, ze kazdy z nas ma swoja historie za soba, doswiadczyl swinstw w zyciu niemalo itd. Nie wiem jak to ujac, ale mam wrazenie, ze przez to jak bardzo jestes otwarta swiat staje sie jakby lepszy. Ja sam jakbym byl lepszym czlowiekiem. Dostrzegam wiecej, czuje mocniej, doceniam co mam i mam sile do tego by walczyc o wiecej. To oczywiscie wyszlo Ci przypadkiem, ale mysle, ze za to wlasnie kocham to forum.
Hezam, wbrew pozorom, doradzil Ci dobrze. Musisz troche pojac co robisz nie tak, niestety nie jest to przyjemne, ale ewidentnie cos musialo byc nie w porzadku z Toba. Na pewno sie angazowalas - to jest dobre, ale wnioski mam podobne - przypuszczalnie - chcialas spedzac z jedna, czy druga osoba caly czas, dni, tygodnie, ciagle. I nie, to nie jest cos zlego, z pewnoscia jest na swoj sposob piekne, ale w dluzszej perspektywie dosc meczace. Powtarzam po nim w zasadzie niejako, by powiedziec jedno - to nie Twoja wina, mimo wszystko nie ma w tym Twojej winy, a ci ludzie zachowali sie paskudnie. Chamsko. A ponad wszystko skrajnie egoistycznie. Odnosze wrazenie, ze po prostu mysleli glownie o sobie, stalo sie, zle trafilas, najwazniejsze w tej sytuacji i jedyne co mozesz zrobic to wyniesc z tego lekcje dla siebie. Nie najprostsza z mozliwych - nie ufaj nigdy wiecej, czy nie otwieraj sie. Wierz mi - druga opcja jest mi bliska i choc z tym walcze w wielu momentach jestem tak piekielnie zamkniety, ze nie opisze Ci tego. No tak, jak to tylko mozliwe. Nie idz ta droga zatem, wez z tego cos dla siebie i probuj z tego paskudnego jednego, czy drugiego odrzucenia jakos czerpac. Na pozor niewykonalne, ale da sie. Naprawde.
Jest mi tez szalenie przykro, bo cierpialas i bylo Ci zle, zahukana zostalas, ale bezsprzecznie dobra i wartosciowa z Ciebie istota. Bije to z Twoich literek. Z jednej wiec strony nic w tym dobrego, z drugiej - takze przez to cale emocjonalne gowno, ktore musialas przezywac i ktore ciagle siedzi w Tobie, jestes osoba, w ktorej wyksztalcily sie i piekne cechy. Cos, co ktos bedzie w stanie docenic. Tak jak dwoch anonimowych zupelnie dla Ciebie ludzi wczesniej, ktorzy napisali przede mna, tak i ja dostrzegamy te cechy w Tobie, cos, co mozna lubic, cenic i bardzo szanowac.
Piekielnie smutna historia, ale nie daj sie, dopadnij kogos, dziewczyne, czy chlopaka i zaangazuj sie emocjonalnie, myslenie o niej, czy o nim i nakrecanie sie to paskudna sprawa. Probuj, walcz, nie daj sie, nie wracaj do tego, bo sama bedziesz robic sobie krzywde. Jak do tego doprowadzic? Kurde, nie wiem, ale wiem, ze musisz zrobic absolutnie wszystko, by przestac o nich myslec. Przestac do tego wracac, bo to Cie zmasakruje jakos. Znajdz jakiegos drugiego samotnika moze (nawet tu na tym forum - nic tylko wybierac), moze nawet takiego, ktory lubi anime (osobiscie bym nie polecal tej opcji, ale czasem jak pasja silna to no ostatecznie moze... ale odnosze wrazenie, ze to zlo) i zaangazuj sie, na tyle, na ile bedziesz chciala, by sukcesywnie zapominac o tamtej dwojce, to jakas moja rada. Najlepsza z mozliwych jest tu niestety najprostsza i najskuteczniejsza - olej ich. Ale tak sama przed soba. Wiem, ze odrzucenie przezywa sie az okrutnie, to paskudna rzecz, wiem, ze cierpialas, wiem, ze nadal cierpisz, wierz mi - wielu z nas tu obecnych doskonale Cie rozumie w tej kwestii, w tym i ja (jak i w wielu innych kwestiach) ale wierze, ze bedzie lepiej. Naprawde.