11 Paź 2017, Śro 17:29, PID: 713126
Ja własnie z ostatniej pracy odeszłam z podobnego powodu. Pierwszy raz sama złożyłam wypowiedzenie mimo fajnych zarobków, a najbardziej szkoda mi było tego, że nie robię tego ze względu na fakt nie radzenia sobie z obowiązkami co w pracy jest chyba najważniejsze, ale na problemy z ludźmi. Wcześniej pracowałam w kilku miejscach, więc wiedziałam od początku, że jest coś nie tak. Ba, nauczona doświadczeniami z innych miejsc pracy starałam się zagadywać od początku po trochu do ludzi, pytać o wszystko. Angażowałam się jak mogłam i mimo tego, że odrabiałam swoje obowiązki jak należy, to znalazło się kilka osób którym coś nie pasowało, na czele z przełożoną, której zawsze coś nie pasowało. Zawsze w tym przypadku znaczy zawsze. Ogólnie chciała nowych pracowników, tylko takich co by wszystko już wiedzieli łącznie z układem toalet w danym budynku i o nic nie pytali. Kobieta wprowadzała strasznie nerwową i napiętą sytuacje, chciała awansować na stanowisko wyżej, a jej wyniki wiadomo, zależały od wyników ogółu. Na niektórych współpracowników szkoda klawiatury.
Obawiam się, że zostanie tam nic autorce wątku nie da. Z takimi ludźmi jest coś nie tak, taki syndrom koleżaneczek, najpierw są takie w szkole, później w pracy, uważają się za królowe danego podwórka, tylko z samego faktu, że tam są. Możesz być pracownikiem stulecia i tak uznają, że są lepsze - to muszą być dopiero niedocenieni ludzie, z poważnymi kompleksami. Szkoda własnego zdrowia.
Obawiam się, że zostanie tam nic autorce wątku nie da. Z takimi ludźmi jest coś nie tak, taki syndrom koleżaneczek, najpierw są takie w szkole, później w pracy, uważają się za królowe danego podwórka, tylko z samego faktu, że tam są. Możesz być pracownikiem stulecia i tak uznają, że są lepsze - to muszą być dopiero niedocenieni ludzie, z poważnymi kompleksami. Szkoda własnego zdrowia.