13 Mar 2011, Nie 16:23, PID: 243378
wombat napisał(a):@Sosen U mnie? Jestem pewna, że to wychowanie, dlatego "wyrzyganie" rodzicom swoich żalów było ważnym krokiem. Tak na początku poczułam się fajnie, że wreszcie zrzuciłam na kogoś odpowiedzialność za moje niepowodzenia, ale to było wstepem do pracy nad sobą. Bez tego byłaby wręcz niemożliwa.
Fobia to ogólna nazwa objawów, zgadza się, wszyscy wiemy, co się pod tym kryje, a posługiwanie sie jednym słówem, które jest jasne dla wszystkich jest wygodne. Jeśli za przyczynę mojej fobii sposób, w jaki chowali mnie starzy, to trudno teraz walczyć z faktem dokonanym, pozostało mi tylko zaakceptowanie go i potraktowanie jako punktu wyjścia.
Brawo. Jesteś dalej niż Ja. Chociaż szkoda, że nie idziesz do końca. Są rzeczy, z których nie zdajemy sobie sprawy, albo po prostu nie pamiętamy. Może to dotyczyć pierwszych lat naszego życia. "Zmiana myślenia"? Jeśli nie pójdziesz z pierwszym punktem do końca, to pewnie zrobisz to drugie.
anikk napisał(a):Ja nie wiem, jak analizuję swój przypadek, to seria negatywnych zdarzeń a raczej trwanie w nich przez długi czas (dom, szkoła) --> podważenie poczucia własnej wartości --> brak poczucia własnej wartości -->/= fobia
Ja nie uważam, że wcześniejsze objawy to przyczyny. Uważam, że to właśnie jest fobia. Nie do końca wiem jak to powiedzieć, no ale po prostu, że na fobię składa się kilka składowych, z którymi walczy się - można powiedzieć, że się walczy z problemem X i Y lub z fobią. Jak powiesz, że z X i Y, to wiesz dokładnie z czym walczysz.
Czyli, że jakbym uwierzyła w siebie, to nie miałabym fobii. W uproszczeniu. Dla mnie właśnie to tożsame.
A jaka jest właściwa teoria?
Po prostu nie ujmujesz wpływu rodziców, tego jak się tobą opiekowali, czy pozwalali Ci wyrażać siebie, czy zauważali twoje potrzeby. Czy sami obciążali Cię swoimi? I swoimi jazdami, lękami?
"Nie uwierzyłam w siebie" nie jest przyczyną. Człowiek, który nie doświadczył od rodziców miłości(zawsze czuję się nieswojo jak piszę to słowo), nie potrafi uwierzyć w siebie, bo nikt nigdy "Jego prawdziwego" nie zauważał. Także poczucie winy za to, że nie "mogłaś uwierzyć w siebie" jest nieuzasadnione. Bo to kto inny jest za to odpowiedzialny.