13 Mar 2011, Nie 23:17, PID: 243475
Sosen napisał(a):Po prostu nie ujmujesz wpływu rodziców, tego jak się tobą opiekowali, czy pozwalali Ci wyrażać siebie, czy zauważali twoje potrzeby. Czy sami obciążali Cię swoimi? I swoimi jazdami, lękami?Właśnie ujmuję, wg mnie to jest przyczyna.
Nie powiem, żeby rodzice mnie nie kochali, ale nigdy nie miałam spokoju w domu i to tworzy błędne koło. Nikt nie wierzy(ł), że umiem wykonać proste czynności, nie miałam okazji być samodzielna, a przy tym musiałam być odpowiedzialna za innych. Trochę nie do zniesienia dla dziecka i dla dorosłego też, jeśli to pamięta i nie może zapomnieć, bo to trwa. No ale nie o tym temat... chociaż może po części, bo to uniemożliwia mi końcowe wyzdrowienie, ale wiem, że zaraz znajdę siłę, jakoś muszę. Doszłam do etapu, że po prostu nie analizuję tego jak to się stało, trudno to wyrzucić z głowy, ale no stało się, teraz nikt mnie z tego nie wyciągnie, tylko ja sama.
Sosen napisał(a):"Nie uwierzyłam w siebie" nie jest przyczyną.Oczywiście, że nie jest. Chroniczne - nie wierzę w siebie jest właśnie fobią u mnie. Wolę myśleć, że walczę z niewiarą w siebie, ze swoim niebytem właściwie, niż z fobią. Dlatego, że pod fobią się wiele kryje, nie walczę konkretnie z fobią, tylko właśnie z niepewnością.
Ale właściwie myślę tak jak Ty, to problem natury terminologicznej.
Pamiętam wszystkie (choć tego na 100% nie mogę wiedzieć) traumatyczne wydarzenia począwszy od 3 roku życia. To po prostu jest gdzieś we mnie, mała rzecz potrafi czasem mnie wyprowadzić z równowagi, bo mi przypomni coś. Dlatego uważam, że to trzeba jakoś przepracować. Ale nie znalazłam terapeutów którzy by to zrobili bez jakiegoś takiego rozmemłania, więc się nie zdecydowałam na taką terapię. Zresztą boję się, że mi zabiorą motywację, a to jedyne co mnie pcha do przodu.
Z drugiej strony - częste załatwianie swoich spraw spowodowało, że lęk jest znikomy. Powtarzalność niektórych rzeczy pomogła mi,jeśli to się połączy z podbudowywaniem siebie (nawet tak jak pisał ZielonaMila, zależy co kto lubi) to może da radę się po prostu przeprogramować na inny tryb życia, nie wiem... Po prostu gdzieś muszę znaleźć tę siłę, żeby się przemóc te kilka razy i zobaczę.
Chociaż z trzeciej strony - zdałam około 20 ustnych egzaminów i wciąż jest to dla mnie nie do przejścia bez dobrej woli wykładowcy.
Zostały mi do osiągnięcia dwie rzeczy, jak na teraz. Oczywiście poza pewnością siebie, która jest kluczem do nich.