18 Kwi 2013, Czw 11:52, PID: 347508
shalafi napisał(a):Napiszę coś kontrowersyjnego - przeciętniacy nie powinni się wychylać. Każdy powinien funkcjonować w społeczeństwie na miarę swoich talentów.A kim tak naprawdę jesteśmy, aby rozdzielać ludziom role? Mi się wydaje, że jeśli takowy przeciętniak chce i ma potrzebę ekspresji, to niech się wychyla, dlaczegóż by nie? Owszem, może mnie wkurzać taki pokaz żałosności, ale są dwa ALE:
1) Zawsze jest ktoś, komu to się podoba.
2) Ja nie muszę tego oglądać, a nawet gdy muszę, to jednak są twarde prawa rynku - coś ja zaakceptuję, ktoś coś akceptuje we mnie.
Cytat:Pojadę już po bandzie i napiszę, że niektórzy mają po prostu wkurzający głos, irytującą mimikę, drażniący mnie temperament, i nie życzę sobie ich słuchać - chyba, że mają mi coś ważnego/ciekawego do powiedzenia.Nie jedziesz po bandzie Ja najczęściej mam to w autobusie. Jadę sobie spokojnie, a obok stoi jakaś baba i gada z drugą, albo przez telefon... A we mnie rośnie taka wściekłość na sam jej głos, że o niczym innym nie potrafię myśleć. Ale taka ciekawa obserwacja - nawet "normalni" tak mają. Gdy w rozmowie ze znajomymi schodziło na taki temat, niemal wszyscy przyznali się, że przeżywają coś takiego.
Cytat:Może w takim razie fobia społeczna jest jakąś sztuczną jednostką chorobową, a chodzi o to, że niektórzy nie zaciskają zębów wystarczająco mocno? Prowokujące pytanie, ale chyba warto się nad nim zatrzymać.Może i racja, jak tak o tym teraz myślę. Takie "przymuszenie się" jest trudne, szczególnie jeśli (mocno) w sprzeczności z naszym podejściem. Ale na pewno nie niemożliwe, najgorsze są te początki, potem jest już bardziej z górki. Kwestia tego, aby dopuścić do świadomości, że może być gdzieś inaczej i mi niewiele do tego.
Przypomina mi się tu taka idiotyczna opowiastka krążąca w internecie, o mężu który chciał odejść od żony do kochanki, ale żona poprosiła o jeszcze miesiąc ze względu na egzaminy syna, z jednym warunkiem: że ma ją codziennie przenosić przez próg. Mąż na początku był sceptyczny, źle się z tym czuł, ale w końcu to wymuszone poświęcenie zamieniło się w szczerą chęć i ponowne uczucie. Naiwna ta historyjka, ale całkiem fajnie ilustruje moją wcześniejszą myśl, że poświęcenie powolutku wzmacnia więzi między ludźmi i czasem to nas samych zaskakuje, gdy w którymś momencie po prostu SAMI CHCEMY tę drugą osobę uszczęśliwić.
Cytat:Ogólnie tifa całkiem mądrze piszesz.Dzięki, staram się Głównie opieram się na własnych doświadczeniach, aby nie być gołosłowną. A tych mam dużo, choć nie do końca wiem czy to dobrze, czy wręcz przeciwnie.
Cytat:niektórzy nie są na tyle ciekawi, żeby być (przesadnie) pewnymi siebie, po prostu to do nich nie pasuje. Ale to moja opinia.No właśnie, Twoja W tym cały problem. Ktoś, kto dla Ciebie jest ciekawy, może być przeciętniakiem dla całej reszty. Zaciskamy zęby
Cytat:Nie muszę i nie chcę być pewny siebie, ale cholernie chciałbym być swobodny (do pewnego stopnia) i właśnie niezamartwiający się.A to stwierdzenie jest bardzo trafne, podoba mi się to rozróżnienie pomiędzy byciem "pewnym siebie" a "swobodnym". W takim wypadku "pewność siebie" rzeczywiście można nieco negatywnie nacechować i przymknąć na to oko, choć wciąż myślę, że to nie do końca to. Natomiast nie zgodzę się do końca z tym, że ludzie pewni siebie wiedzą, że nie mają nic do zaoferowania. Wg mnie to ta kluczowa różnica między tym a swobodą, że oni tego nie zauważają. Naprawdę sądzą, że coś mają do zaoferowania, nawet własną przeciętność. Chyba kwestia umiejętności sprzedania się.
Swoją drogą - uważacie, że pewność siebie łączy się z taką odwagą życiową? A swoboda bycia?