18 Kwi 2013, Czw 13:50, PID: 347535
shalafi napisał(a):Ludźmi. Którzy też mają jakiś rozum i poglądy na rzeczywistość Rozdzielamy je póki co na tym forum, raczej bez większych aspiracji, to można sobie trochę poszaleć.Tak, ale chodziło mi o właśnie takie realne Po co się denerwować przeciętniakami, mieć wobec nich oczekiwania że będą siedzieć cicho i to roztrząsać, skoro i tak mamy na to zerowy wpływ? Zawsze byli i zawsze będą, trudno A może takie udawanie kogoś lepszego to właśnie ich sposób na życie, odnalezienie się w społeczeństwie i lepszą samoocenę i nie kryje się za tym nic niedobrego. Ot, takie nieszkodliwe próby egzystencji wśród ludzi.
;-)
Cytat:Ale raczej wykluczam jakiekolwiek przyjaźnie (pomijam, że nie notuję takich sygnałów z drugiej strony - jak zwykle zresztą w całym moim życiu). Cienki nitki porozumienia od czasu do czasu to za mało. Gdybym się otworzył, czułbym się przez nie traktowane z góry (mimo że niczego takiego bym od nich nie usłyszał), choćby tylko ze względu na wiek czy macierzyństwo.Wiesz, ja mam 23 lata i kilka koleżanek po 30. Może nie są to jakieś super bliskie przyjaźnie, ale lubię je i lubię się z nimi spotykać, porozmawiać. Okazuje się, że mamy jednak wspólne tematy i nie czuję się traktowana jak gorsza, czy wręcz jak (no a one to już w większości mężatki, niektóre mają dzieci... albo kredyty na mieszkanie ). I zaznaczam - też nie lubię psiapsiółkować.
Wiesz, ja wszystko traktuję jako zbieranie doświadczenia, te złe wydarzenia chyba szczególnie. Jeśli nawet to nie do końca moje towarzystwo i nie łączy nas aż tak wiele, to zawsze myślę, że jednak czegoś się dzięki temu nauczę. Świadomie raczej ludzi na starcie nie odrzucam, przynajmniej już teraz, bo kiedyś i owszem Mało mi zależało na niektórych. To błąd, bo w końcu stajemy się zbyt wybredni i nikt nam nie pasuje. Ale jak pisałeś niżej - to przychodzi z wiekiem i podpisuję się pod tym całym sercem.
Cytat:Fajna ta historyjka. Ale ja mam skrzywione, realistyczne podejście. Mąż może i przystałby na warunek przenoszenia przez próg (w oczekiwaniu na nagrodę w postaci "dostępu" do kochanki za miesiąc), ale czy krzywda i urażona duma żony pozwoliłyby jej na chłodno taką propozycję wysunąć? W sumie nie ma co się rozwodzić, skoro to tylko internetowa bajeczkaTam było jeszcze, że na koniec mąż poczuł właśnie prawdziwą chęć uszczęśliwienia żony, wrócił do domu z kwiatami a żona martwa na łóżku, bo ukrywała przed nim raka Bajeczka, rzeczywiście, ale coś w tym jest, jak tak sobie pomyślałam. Ja sama uważam, że uczucia w stosunku do drugiej osoby to coś, co ewoluuje z czasem, a nie pojawia się nagle. Nagłe uczucia można między bajki wsadzić - często kończą się równie szybko, co się zaczęły. Najlepsza znajomość, to wbrew pozorom taka po wielu burzach. Choć męża ciągnęło do kochanki, to koniec końców łatwo z niej zrezygnował, dając szansę żonie.
A wracając do historyjki - wiesz, to wciąż to poświęcenie. "Zraniłeś mnie i cierpię przez ciebie, ale wciąż mi na tobie zależy, więc ci wybaczę i pozwolę spróbować". To jest chyba moja definicja prawdziwego, szczerego uczucia. Cierpienie to też coś innego niż zwykły foch i obrażenie się. Ale wiadomo, do tego poważnie muszą podejść obie strony. Siły jednej osoby wystarczy dla dwóch, ale tylko na jakiś czas. Bez chęci i zaangażowania obojga nie ma na dłuższą metę szans.
Cytat:A tu nie mogę się zgodzić. Przeciętności się nie oferuje, mimo że na każdym kroku doskonale ją widać. Wartość rynkowa przeciętności to 0,00 PLN.To ta wałkowana pewność siebie Jak ktoś chce, to uczyni z niej swój "atut" i sposób na życie.
Cytat:Sądzę, że wielu ludzi jest pewnych siebie, ale tych odważnych garstka. Jakiś związek jest, ale nie bezpośredni. Może właśnie swoboda bycia jest większym przejawem odwagi? Interesująca kwestia.Hm, to pewnie jeszcze też zależy, do czego owa odwaga miałaby zostać wykorzystana... Jest takie "kozaczenie" i prawdziwa życiowa odwaga. Czasem nawet rezygnacja z czegoś/kogoś zamiast ślepe brnięcie w coś jest przejawem odwagi, wkroczenia w nowy etap Ale rzeczywiście, jak teraz tak myślę to chyba swoboda łączy się z tą "dobrą odwagą". Pewność siebie to raczej pokazywanie, bo co sobie ktoś pomyśli.
Cytat:dyskusja na temat tego jakie powinien ktos spelniac warunki, zeby byc pewnym siebie, bedzie malo plodna, jesli wszyscy jej uczestnicy, nie beda gotowi przyznac, ze kryteria jakimi sie posluguja sa jedynie subiektywnym spostrzezeniem.Ja cały czas o tym mówię, prawda? Że nawet przeciętniaków ktoś lubi. Ktoś ma takie upodobania a nie inne i już. Jesteśmy całkowicie różni... i to jest całkiem fajne Lubię obserwować ludzi. Nawet tych przeciętnych.