18 Kwi 2013, Czw 19:46, PID: 347579
ale to w dalszym ciagu jest ciekawa dyskusja, a pointa jest taka, zeby poluzowac troche sklonnosc do kategoryzacji, zarówno w odniesieniu do siebie (co pomoze przy fobii) oraz w stosunku do ludzi (co pomoze ich akceptowac).
pol biedy jesli kategorie tworzone sa po to, by oceniac skutecznosc (jakie zachowanie badz cecha sa skuteczne w osiagnieciu danego celu, badz wywarcia danego wrazenia) ale jesli ocena sprowadza sie do tego kto jest gorszy badz lepszy (jako czlowiek) to wpedzic sie mozna w pozycje dupka (wobec siebie i wobec innych).
Zeby chociaz takie kategorie dalo sie jasno zdefiniowac.. Chocby ta wspomaniana pewnosc siebie.
W jaki sposob ja zdefiniowac? Z czego wynika? Przeciez rozne, niezalezne od siebie cechy, wplywaja na poziom pewnosci siebie. Mozna byc pewnym siebie bo sie jest dobrym z matmy, albo bo jest sie czarujacym. Z tym, ze bycie czarujacym, nie doda pewnosci siebie na egazminie pisemnym z całek. Trzeba dodac do tego jeszcze kontekst.
Zeby nie rozwijac niepotrzebnie, mozna by stworzyc jakas robacza deifinicje, ze 'pewnym siebie jest sie, jesli jest sie kompetentnym w danej dziedzinie, na ktorej nam zalezy; jesli dana dziedzina nam zwisa, to nie potrzebujemy byc ekspertem i nie wplywa to na nasze poczucie pewnosci siebie'.
Teraz trzeba by powolac jakas krajowa komisje, ktora okresli, kiedy ktos moze byc pewnym siebie, a kiedy nie. Np. pewnym siebie w podrywie, moglby byc ktos kto spal z setką kobiet, a w matematyce - doktor nauk matematycznych itd. (jesli ktos nie kuma tego wywodu, do podpowiadam, ze my fobicy mamy jakies szczegolne upodobanie zachowywac sie jak taka komisja).
Taka definicja bedzie trzymac sie kupy, dopóki spotkamy osobe, ktora nie jest ekspertem w danej dziedzinie (np. 'towarzyskiej'), ale np jest bardzo bogata i stad czerpie swoja pewnosc siebie. Podobny sęk bedzie stanowic facet, ktoremu pewnosci siebie przed rozmowa kwalifikacyjna o prace, dodaje zona, ktora zapewnia go, ze zawsze bedzie go kochac.
Okazuje sie bowiem, ze to czy jestesmy pewni siebie nie wynika jedynie z poczucia posiadania wysokich kompetencji w danej dziedzinie, ale tez z calosciowej samooceny, na ktora moze skladac sie wiele niezwiazanych czynnikow.
Komisja ustalajaca komu wolno byc pewnym siebie, kto zasluguje, bo nie jest przecietniakiem, albo u kogo ta pewnosc siebie jest naturalna badz nie, traci w tym momencie prace, bo jej dzialania nie maja juz sensu.
Jesli komisja wezmie pod uwage fakt, ze pewnosc siebie mozna indukowac za pomoca piwa, albo zakladajac rece za glowe, to prawdopodobnie nigdy wiecej nie zwola posiedzenia...
pol biedy jesli kategorie tworzone sa po to, by oceniac skutecznosc (jakie zachowanie badz cecha sa skuteczne w osiagnieciu danego celu, badz wywarcia danego wrazenia) ale jesli ocena sprowadza sie do tego kto jest gorszy badz lepszy (jako czlowiek) to wpedzic sie mozna w pozycje dupka (wobec siebie i wobec innych).
Zeby chociaz takie kategorie dalo sie jasno zdefiniowac.. Chocby ta wspomaniana pewnosc siebie.
W jaki sposob ja zdefiniowac? Z czego wynika? Przeciez rozne, niezalezne od siebie cechy, wplywaja na poziom pewnosci siebie. Mozna byc pewnym siebie bo sie jest dobrym z matmy, albo bo jest sie czarujacym. Z tym, ze bycie czarujacym, nie doda pewnosci siebie na egazminie pisemnym z całek. Trzeba dodac do tego jeszcze kontekst.
Zeby nie rozwijac niepotrzebnie, mozna by stworzyc jakas robacza deifinicje, ze 'pewnym siebie jest sie, jesli jest sie kompetentnym w danej dziedzinie, na ktorej nam zalezy; jesli dana dziedzina nam zwisa, to nie potrzebujemy byc ekspertem i nie wplywa to na nasze poczucie pewnosci siebie'.
Teraz trzeba by powolac jakas krajowa komisje, ktora okresli, kiedy ktos moze byc pewnym siebie, a kiedy nie. Np. pewnym siebie w podrywie, moglby byc ktos kto spal z setką kobiet, a w matematyce - doktor nauk matematycznych itd. (jesli ktos nie kuma tego wywodu, do podpowiadam, ze my fobicy mamy jakies szczegolne upodobanie zachowywac sie jak taka komisja).
Taka definicja bedzie trzymac sie kupy, dopóki spotkamy osobe, ktora nie jest ekspertem w danej dziedzinie (np. 'towarzyskiej'), ale np jest bardzo bogata i stad czerpie swoja pewnosc siebie. Podobny sęk bedzie stanowic facet, ktoremu pewnosci siebie przed rozmowa kwalifikacyjna o prace, dodaje zona, ktora zapewnia go, ze zawsze bedzie go kochac.
Okazuje sie bowiem, ze to czy jestesmy pewni siebie nie wynika jedynie z poczucia posiadania wysokich kompetencji w danej dziedzinie, ale tez z calosciowej samooceny, na ktora moze skladac sie wiele niezwiazanych czynnikow.
Komisja ustalajaca komu wolno byc pewnym siebie, kto zasluguje, bo nie jest przecietniakiem, albo u kogo ta pewnosc siebie jest naturalna badz nie, traci w tym momencie prace, bo jej dzialania nie maja juz sensu.
Jesli komisja wezmie pod uwage fakt, ze pewnosc siebie mozna indukowac za pomoca piwa, albo zakladajac rece za glowe, to prawdopodobnie nigdy wiecej nie zwola posiedzenia...