30 Sie 2014, Sob 14:48, PID: 409314
Jestem nowa, nie wiem czy byly juz takie tematy tu poruszane. A chciałabym wiedziecz czy się da wyjsc z fobii? Nikomu już w to nie uwierze tylko osobie która to przeżyła i sobie z tym poradziła..
30 Sie 2014, Sob 14:48, PID: 409314
Jestem nowa, nie wiem czy byly juz takie tematy tu poruszane. A chciałabym wiedziecz czy się da wyjsc z fobii? Nikomu już w to nie uwierze tylko osobie która to przeżyła i sobie z tym poradziła..
30 Sie 2014, Sob 15:20, PID: 409324
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30 Sie 2014, Sob 15:22 przez Niered.)
Da się. W dziale leczenie/ pozytywne historie popatrz. Ja w zasadzie fobii już nie mam, została wieloletnia desocjalizacja, niechęć i mocny pesymizm. Teraz powinienem poszukać forum dla niepasujących wyrzutków społecznych.
30 Sie 2014, Sob 15:58, PID: 409328
Są ludzie, którzy z tego wyszli, ale niestety muszę Cię zmartwić: Każdy musi sam znaleźć odpowiednią dla niego drogę leczenia, i sam nią iść. Nie ma jednej, uniwersalnej metody dla wszystkich, bo psychika każdego z nas jest inna.
30 Sie 2014, Sob 15:58, PID: 409330
Tak, mi się udało. Da się. Jeżeli chcesz to możesz do mnie napisać na GG.
30 Sie 2014, Sob 16:35, PID: 409342
są, ale ich zazwyczaj nie widać, bo ido żyć, zamiast się kisić na forumie
31 Sie 2014, Nie 0:49, PID: 409400
Niered napisał(a):Da się. W dziale leczenie/ pozytywne historie popatrz. Ja w zasadzie fobii już nie mam, została wieloletnia desocjalizacja, niechęć i mocny pesymizm. Teraz powinienem poszukać forum dla niepasujących wyrzutków społecznych.potwierdzam sam mam podobnie. Nie boje się już ani relacji ani oceny innych. Potrafię wchodzić do sklepu, pytać, kupować -wszystko to i wiele innego bez lęku. Za to nadal jestem małomówny, nadal nie mam znajomych i nadal nie chce mi się pracować. Tak sobie myśle że teraz powinienem chyba zmienić forum, bo juz tutaj niezbyt pasuje.
31 Sie 2014, Nie 12:57, PID: 409432
Niektórym z Was się udało. A w jaki sposób?(Wiem że każdy musi znalezc indywidualna metode)
31 Sie 2014, Nie 16:09, PID: 409442
Chyba przydałoby się założyć na forum grupę wsparcia dla byłych fobików
Lucky, zajrzałaś do działu "Pozytywne historie"?
31 Sie 2014, Nie 17:18, PID: 409470
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31 Sie 2014, Nie 17:21 przez Niered.)
Poznając swoje możliwości. Wywalenie mnie z domu i zdanie na siebie miało duży wpływ. Rak w postaci zauroczenia piękną dziewczyną, który nie pozwalał o niczym innym myśleć. W międzyczasie inna niezua dziewczyna wzięła ode mnie numer. Oczywiście nic nie wypaliło, bo zachowywałem się jak . Musiałem pokonać lęk przed bliskością. Wynajmując mieszkanie z nieznajomymi. Pracując.
31 Sie 2014, Nie 17:26, PID: 409474
Na pewno tam zajrzę
Hm to brzmi sensownie.. Choć ja zmuszam się do tak wielu rzeczy by żyć jak normalny człowiek to choćbym tę samą czynność powtórzyła setny raz to i tak z jakimiś tam obawami i lękami. A lęk przed bliskością jest jedynym z którym nie potrafię już całkiem nic zrobić.
01 Wrz 2014, Pon 23:08, PID: 409686
Chciałabym się tego doczekać.
02 Wrz 2014, Wto 17:00, PID: 409756
Humorek dopisuje widze
02 Wrz 2014, Wto 17:50, PID: 409758
ja tak jakby wychodzę, a przynajmniej... jest lepiej.
03 Wrz 2014, Śro 2:12, PID: 409858
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Wrz 2014, Śro 2:33 przez niesmialytyp.)
Spytano mnie na priv jak sobie z tym poradziłem więc spróbuje odpowiedzieć na to pytanie. Postaram się pisać lekko i przyjemnie. Z góry przepraszam za cynizm i momentami chłodną, nieuprzejmą kalkulację. Jest to szczera wersja której nie poznała nawet moja pani psychiatra.
krok 1. ogólnie brałem od dłuższego czasu tabletki na depresję. Zamuliły mnie na dłuższą metę na tyle żeby nie bać się panicznie wymyślonych chorób, chociaż lęki społeczne o dziwo zostały tak jakby były z innej grupy emocji. No, może były mniejsze. Pani psychiatra wysłała mnie na terapie grupową. Po dłuższym namyśle wróciłem do niej i powiedziałem że pójdę. Poszedłem. Na początku nic nie mówiłem, bałem się, słuchałem. Bywało że na jedno spotkanie jedyne co mówiłem to "czuje się dobrze" albo "czuje się średnio" jako że była to forma powitania w grupie. Były tam osoby przeważnie z nerwicami czy depresjami, niestety nie było innego fobika. Z czasem ryzykowałem i trochę gadałem. Potem więcej, na końcu całkiem sporo jak na mnie ale mało jak na innych. Kiedy został miesiąc do końca dopadło mnie ogromne znudzenie. Ledwo co mogłem usiedzieć. Liczyłem płacze ludzi. Naliczyłem przez dwa tygodnie około 17 i straciłem rachubę. Pod koniec czułem że siedzę tutaj jedynie dla diagnozy, dla papierka pana psychiatry który normalnie ponoć ceni się aż na 200zł za godzinę. Zapytałem ich wszystkich czy to prawda że czują się przeze mnie odrzuceni i dlatego mam z nimi mniej kontaktu niż na początku. Oczywiście padły odpowiedzi typu nie, wszystko jest w porządku, uwielbiamy cię i inne bzdury. Byłem zdenerwowany i kazałem im mówić prawdę. Jedna kobieta wybiła się i powiedziała że to prawda, że czuje jakbym miał ją w dup*e. Podziękowałem jej. Pana 200zł/godzinę poprosiłem na sam koniec o radę, jedną prostą i zrozumiałą. O dziwo dał mi ją - "radziłbym panu żeby się pan tak łatwo nie poddawał". Zapadł mi ten moment w pamięć. krok 2. Dostałem papierek i znowu wrociłem do nic nierobienia w domu. Ale jednak jakoś pchnięty rozpędem założyłem konto na portalu randkowym. Cel - znaleźć dziewczynę, a że nie wierzyłem w powodzenie to chodziło mi też o poznanie ludzi, o oswajanie się. Bałem się zamieścić zdjęcie. Bałem się pisać. Dopiero po 2 miesiącach zauważyłem ze bez zdjęcia nie istnieje. Wstawiłem je więc. Było już lepiej ale nadal nikt do mnie nie pisał. Zacząłem zmuszać się do pisania jednej wiadomości dziennie do wybranej dziewczyny. Po jakichś dwóch miesiącach gdy zmieniłem zdjęcie (zgaduje że wyglądałem na nim jak przymuł z fobiczą miną i bez mimiki) dziewczyny z rzadka odpisywały. Z jedną udało mi się umówić na spotkanie. Była strasznie brzydka ale mimo to chciałem umówić się dla treningu. Byłem przerażony. Bałem się wszystkiego i omal nie zwiałem z miejsca tuż przed. Koniec końców zostałem, potem spotkaliśmy się jeszcze raz. Okazała się być nie tylko brzydka ale i głupia, mimo to stwierdziłem że mi się podoba (o chryste, szczyty desperacji). Na początku robiła delikatne podchody ale na koniec usłyszałem od niej że powinienem być bardziej śmiały. Porażka po całości, olała mnie nawet brzydula. Oczywiscie załamanie, jaki to ja kiepski, biedny itp. Z kolejna dziewczyna pisało mi się fajnie, na dodatek spodobała mi się. Od razu zaczeła flirtować budząc tym moje zdezorientowanie i zdziwienie. Kiedy dostałem smsa o treści "mam na ciebie ochotę" byłem przerażony. Zapytałem ją na gg czemu tak robi. Była zaskoczona i odpowiedziała wymijająco. Spotkałem się z nią i zobaczyłem pewną siebie dziewczyne która mimo że młodsza ode mnie to miała już ośmiu facetów "z czego trzech w związku". Siedziałem cicho i byłem przerażony. W pewnym momencie zapytała "ty tak zawsze?" powiedziałem, że tak, na co ona "o k...wa". Po pierwszym spotkaniu myślałem więc że to już formalnosć, że kontakt jest zerwany wiec nawet nie napisałem smsa. Napisała sama z wyrzutami, sprawiała wrażenie zatroskanej, smutnej i bardzo chciała utrzymać kontakt i przejść na stopę seksualno koleżeńską (!). W trakcie kolejnych rozmow na gg poczułem że się w niej zauroczyłem. Po drugim spotkaniu jednak napisała mi że będziemy przyjaciółmi (nie, nie było na nim seksu, nic z tych rzeczy) po czym nie odezwała się już. Krok 3 - "happy end?" kończę już powoli pisać bo moim zdaniem najważniejsze jest zawarte w obu punktach wyżej. Streszczę resztę - poznałem jeszcze sześć innych dziewczyn. Razem osiem. Ostatnia z nich, ósma jest moją dziewczyną od roku. Gdy do niej startowałem byłem już o niebo pewniejszy siebie niż dawniej. Okupiłem to wielką ilością strachu, zwątpień, smutków, depresji, żali, zwątpienia i jeszcze zwątpienia. Ale mimo to szukałem i umawiałem się z kolejnymi dziewczynami i powoli ćwiczyłem gadanie i relacje międzyludzkie. Uczyłem się ludzkich zachowań. Obserwowałem reakcje. Działałem i kombinowałem, dostosowywałem się. I z czasem lęk ustąpił. Zacząłem też wtedy po raz kolejny studiować. całość procesu trwała prawie dwa lata. Obecnie po 3 latach studiowanie idzie mi dobrze, zawarłem kilka znajomości "zawodowych" czyli takich które są w uczelni ale poza nią nie wychodzą nigdy. Już się nie boje relacji. Ale nadal nie mam znajomych. W gratisie do dziewczyny "dostałem" jej dwie koleżanki, które bardzo polubiłem i można powiedzieć ze teraz to i moje znajome. Jednak jeśli coś się stanie ze związkiem to znowu zostanę całkiem sam. Z drugiej strony wiem że nawet jeśli tak się stanie to i tak wiele się nauczyłem i uwolniłem się od sporej cześci tego fobicznego . dodatkowe uwagi (bede edytować jak coś mi przyjdzie do głowy): -w grupie były osoby z różnymi problemami. Miałem okazję zobaczyć że inni też mają kiepsko, a nawet gorzej niż ja i moje problemy nie są aż takimi strasznymi problemami -dużo dała mi świadomosć że mogła mnie chcieć czysto seksualnie ładna dziewczyna. Że podobałem się jej, że chciała mnie i nie odrzuciła już na starcie. -zauważyłem że sprawiam ogólnie dobre wrażenie na starcie, ale z czasem się ono psuje (stąd nie mogłem się z żadną spotkać już trzeci raz), -chciałbym napisać że pomogła mi wyzdrowieć miłosć ale to nie prawda, bo lwią część roboty odwaliłem sam. Więc jak ktoś liczy na to że przyjdzie dziewczyna i pomoże wyjść z fobii jak ja dawniej, to może się grubo przeliczyć
03 Wrz 2014, Śro 3:10, PID: 409864
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03 Wrz 2014, Śro 3:13 przez Zasió.)
Bo to skrót myślowy, ale sam przyznajsz, że nie do końca bezpodstawny
Ale zostawmy to - po tym pierwszym razie już nie próbowałeś więcej terapii? Ja będę próbował po raz czwarty, tym razem chciałbym trafić wreszcie na coś udanego co warto będzie skończyć.. A na "portalu" nikt mi nie odpisuje....chociaż nie celuje w zupełnie dla mnie nieatrakcyjne. Bo wiem, że bym rozmawiać nie potrafił, skoro celem miałaby być najlepiej owa "miłość"
03 Wrz 2014, Śro 4:14, PID: 409866
niesmialytyp napisał(a):Była strasznie brzydka ale mimo to chciałem umówić się dla treningu.Urocze. Cóż, nie pierwszy raz potwierdza się, że najlepiej unikać takich nieśmiałych, zakompleksionych typów, bo tacy ludzie zamiast relacją samą w sobie, zainteresowani są głównie rozwijaniem własnych umiejętności społecznych.
03 Wrz 2014, Śro 5:46, PID: 409868
Na kimś trzeba ćwiczyć
03 Wrz 2014, Śro 12:59, PID: 409878
dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):O tak, super Czyli jak ktoś się mną interesuje to dlatego, że mam (przypuśćmy) ładny pysk? Ooo nie, zaraz wymorduję ten światniesmialytyp napisał(a):Była strasznie brzydka ale mimo to chciałem umówić się dla treningu.Urocze. wszystko jest o takie:
03 Wrz 2014, Śro 13:55, PID: 409884
Trochę przesadzacie ze świętym oburzeniem. Nie obiecywał nic dziewczynie, spotkał się tylko dla spotkania. Rozumiem, gdyby to zaszło za daleko. Zresztą, nawet mu się podobała, choć była nierozgarnięta. I w końcu sama ucięła znajomość. Nie mówię, że to było rycerskie z jego strony, ale bez przesady...
Ciekawe ile z tego oburzenia wynika z kompleksów.. ("to pewnie jak ktoś mnie podrywał, to trenował, łeeee") i ze strachu przed facetami. Swoją drogą, dziewczyny notorycznie friendzonują kolegów. I chyba mają już tak to wdrukowane w repertuar zachowań, że nie zauważają swojego cynizmu. Jakby się tak troskały o uczucia chłopaków, to by te kontakty ucinały zamiast wodzić za nos. Zaraz pewnie usłyszę, że friendzone to z troski właśnie, bo dziewczyna nie chce wyjść na nieczuła i (w nagrodę pocieszenia?) stąd friendzone. Czyli w skrócie, nie chcąc wyjść na złą w czyichś oczach, robią coś gorszego. Taka filozofia troski.
03 Wrz 2014, Śro 14:15, PID: 409888
To masa kontaktów byłaby pourywana. To bez sensu przecież, gdyby każda laska zrywała znajomość, bo gość coś tam lekko poczuł w serduchu
03 Wrz 2014, Śro 14:27, PID: 409890
dziewczyna z naprzeciwka napisał(a):potwierdzam, najlepiej takich unikać. Ale nie mam co pouczać bo wy same czujecie to przez skórę. Widać to chociażby na moim przykładzie, że dopóki jest się takim jak piszesz to żadna się tobą na dłużej nie zainteresujeniesmialytyp napisał(a):Była strasznie brzydka ale mimo to chciałem umówić się dla treningu.Urocze. Cóż, nie pierwszy raz potwierdza się, że najlepiej unikać takich nieśmiałych, zakompleksionych typów, bo tacy ludzie zamiast relacją samą w sobie, zainteresowani są głównie rozwijaniem własnych umiejętności społecznych. potrzebna mi była nauka. Spotkanie. A skoro tylko ona jedyna chciała, to ja dziękuje niebiosom że jednak się udało b kto wie jakby to było gdyby do spotkania nie doszło. Zas napisał(a):Bo to skrót myślowy, ale sam przyznajsz, że nie do końca bezpodstawnywiesz co ten jeden raz mi wystarczył, chociaż miałem potem "ochotę" na jeszcze inne to jednak się na to nie zdecydowałem. Masz zdjęcie na "portalu"? Zarówno fakt że chcesz chodzić na grupówki i to że nie celujesz w desperacji do brzyduli moim zdaniem pozytywnie świadczy o twoich postępach i o samoocenie. Co do odpisywania jeszcze to nie przejmuj się, to normalka, bywało że odpisywano mi jakoś raz na dziesięć wiadomości. Polecam ci wstawić zdjęcie na którym wyglądasz jako tako, o ile jeszcze go nie masz i pisać bardziej rozbudowane wiadomości, najlepiej coś w rodzaju (cześć, spodobało mi się to co o sobie napisałaś w profilu <tutaj któtkie nawiązanie do treści w jej profilu uświadamiające jej że rzeczywiście go przeczytałeś> przez co wydałaś mi się osobą wartą poznania. Byłabyś może chętna popisac na gg/mailu/fejsiku?" W ten sposób pokazujesz kobiecie że zwróciłeś uwagę na to co napisała a nie na jej zdjęcie, nawet jeśli prawda jest zupełnie inna. I przede wszystkim próbuj dalej, uparcie próbuj i staraj się spotykać żeby się uczyć. osobiście nie polecam czatów ani tego forum do poznawania na spotkania 1 na 1 (o grupowych sie nie wypowiadam bo nigdy nie byłem). |
|
Podobne wątki… | |||||
Wątek: | |||||
Czasami stosujesz autohipnozę, nawet tego nie zauważając, co moze miec fatalne skutki | |||||
Jak z tego wyjść | |||||
Czy można z tego wyjść? |