01 Cze 2018, Pią 19:47, PID: 748544
01 Cze 2018, Pią 20:39, PID: 748549
01 Cze 2018, Pią 20:42, PID: 748550
Przecież to głupota porównywać zmiany dopiero po trzech latach, jeżeli nie ma żadnych efektów po roku to coś jest nie tak.
01 Cze 2018, Pią 20:51, PID: 748553
Przy fobii może i tak, głębsze zaburzenia mają to do siebie, że są bardziej oporne na leczenie, przy zaburzeniach osobowości zaleca się głównie długoterminową (tak, kilkuletnia) terapię, a i tak jej skuteczność plasuje się na średnim poziomie, dużo zależy od rodzaju zaburzenia, głębokości, osobistej motywacji pacjenta (ta akurat w przypadku OU jest stosunkowo wysoka). : P
01 Cze 2018, Pią 22:42, PID: 748575
(01 Cze 2018, Pią 20:39)Zas napisał(a): Czyli myślisz, że jest dla mnie nadzieja jak pochodzę jeszcze dwa lata?U mnie od początku były efekty, ale z nawrotami. Ale zaczynałyśmy z terapeutką od klasycznego tpb, dopiero potem doszły schematy. Niektórych wypowiedzi powyżej kompletnie nie rozumiem. Jak można żałować godziny tygodniowo nawet przez te kilka lat, kiedy bez tego ma się jedynie perspektywę dożywotniej wegetacji z powodu lęku.
01 Cze 2018, Pią 23:15, PID: 748578
Tak se myślę, jedna godzina tygodniowo przez trzy lata to i tak mniej godzin niż na dziennym przez trzy miesiące. ; P
01 Cze 2018, Pią 23:30, PID: 748580
youthless - a widzisz, były efekty, to sporo zmienia
a co do żałowania - jakby to było faktycznie co tydzień, to średnio 5200 zł na rok kosztuje. Jak są efekty, to możne pół biedy. Sam boję się sprawdzać, ile wydałem na terapie przez 6 lat... Pewnie z 6-7k stuknie... I co?
02 Cze 2018, Sob 8:29, PID: 748589
(01 Cze 2018, Pią 22:42)youthless napisał(a):a zdradzisz z jakich schematów się leczyłaś?(01 Cze 2018, Pią 20:39)Zas napisał(a): Czyli myślisz, że jest dla mnie nadzieja jak pochodzę jeszcze dwa lata?U mnie od początku były efekty, ale z nawrotami. Ale zaczynałyśmy z terapeutką od klasycznego tpb, dopiero potem doszły schematy.
02 Cze 2018, Sob 10:10, PID: 748594
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02 Cze 2018, Sob 10:11 przez youthless.)
Kasy też mi nie szkoda, nie zrobię z nią nic dla siebie lepszego. Od tych paru lat podporządkowałam całe życie leczeniu. Mogę nie mieć na inne cele, ale kasy na terapię nie można ruszyć.
@ izolacja społeczna, deprywacja emocjonalna, nieufność/skrzywdzenie, podporządkowanie się, niepełnowartościowość/wstyd Ten ostatni dopiero zaczyna zaskakiwać, wytworzenie alternatywnej reakcji na myślenie 'jestem śmieciem' jest bardzo trudne i czasochłonne i jeszcze niedawno wydawało mi się absurdem. Schematów się nie wyleczy, one zawsze będą i będą się odzywać, każdy jakieś ma, nawet normals, ale ich siła przebicia w naszym umyśle jest różna. Na terapii uczymy się traktować te reakcje pochodzące ze schematów jak coś pochodzącego z przeszłości, czego się nauczyliśmy w dzieciństwie, wyrabiamy w sobie alternatywne myślenie i przerabiamy sytuacje w których się odezwały schematy do porzygu, aż z automatu zacznie się pojawiać to nowe myślenie. Oraz uczymy się reakcji na schemat, kiedy mimo wszystko się odezwie.
03 Cze 2018, Nie 5:17, PID: 748691
Jak myślicie można zaakceptować bycie przegrywem i być szczęśliwym?
09 Cze 2018, Sob 20:14, PID: 749523
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09 Cze 2018, Sob 21:04 przez Hank.)
(03 Cze 2018, Nie 5:17)Maxx napisał(a): Jak myślicie można zaakceptować bycie przegrywem i być szczęśliwym? Nie można. Trzeba. Edit: Żeby nie było offtopu . Mam taki problem, że często powracają do mnie w umyśle wspomnienia, jak coś kiedyś "schrzaniłem" i strasznie mnie to męczy. Po prostu w głowie tak jakby odtwarza mi się "film" z sytuacji z przeszłości, kiedy pośród ludzi zachowałem się głupio, dosięgnął mnie wstyd, lub po prostu odniosłem jakąś porażkę. Strasznie ciężko jest się tego pozbyć z głowy i bardzo przykre są to wspomnienia. Mój "naprawiający" "schemat" uniwersalny, który sobie "wgrywam", jeśli nie zapomnę . (Spokojnie. Wiem, że mój "schemat" z "terapią schematu" ma mniej wspólnego niż mieć powinien. Nie wprowadzam nikogo w błąd .) Staram się w pewnym sensie sam siebie oszukiwać tak jakby. Mój dialog wewnętrzny. Ocenzurowany . Mniej więcej tak to idzie: "Stary... zj*bałeś. Tak po prostu. Dałeś d*py na całej linii. Wstyd i hańba. Trudno. Ch*j. Czasu nie cofniesz. Tak było i już tak zostanie. Pewnie i tak nikt już o tym nie pamięta, tylko sam sobie wkręcasz filmy i rozmieniasz się na drobne. To było prawie 20 lat temu. Niektórzy nawet tyle nie żyją. Jesteś przegrywem. Masz prawo popełniać błędy. Baa, skoro jesteś przegrywem, to masz nawet taki obowiązek, żeby odnosić porażki częściej niż inni. Skoro taka twoja natura, to po cholerę się przejmujesz, że nie możesz lepiej, skoro nie możesz lepiej. Marnujesz tylko energię, która dobrze wykorzystana może zamienić przegrywa w herosa. Powoli, do przodu, małymi kroczkami i nie wracamy do przeszłości. A tak w ogóle, to ludzie robią i robili gorsze i głupsze rzeczy niż ty, więc daj sobie luz, bo każdy ma prawo popełniać błędy." Jeśli się nie wstydzimy, to możemy na końcu powiedzieć jeszcze do siebie "Kocham cię, ale troszkę przesadzasz". Tak jak w tym filmie . Polecam. Mi trochę pomogło. Głupio się przyznawać, ale tak było. https://www.youtube.com/watch?v=p772d7uqNhM
23 Lip 2018, Pon 18:59, PID: 756244
(01 Cze 2018, Pią 22:42)youthless napisał(a): Niektórych wypowiedzi powyżej kompletnie nie rozumiem. Jak można żałować godziny tygodniowo nawet przez te kilka lat, kiedy bez tego ma się jedynie perspektywę dożywotniej wegetacji z powodu lęku.ja nie mam za bardzo lęku ale wszystko wskazuje na wegetacje do końca życia ;.C |
|