fleurette napisał(a):plavi, jestem w takim wieku ze moglabym być matką części forumowiczów i doskonale rozumiem co to znaczy przegrać własne życie. To nie tyle kwestia wieku co nastawienia, pamietam ze poddałam się w bardzo młodym wieku, mając tyle lat co Ty teraz myślałam również podobnie. Na wlasnym przykładzie i patrząc na to z perspektywy czasu, jedyne co mogę powiedzieć to zmień myślenie. Ja też całe życie powtarzalam sobie, że wszystko przegrałam, ze już na wszystko ża późno (będąc w twoim wieku ), że to bez sensu, że i tak się nie uda... Dowcip polega na tym żeby odpowiednio wcześnie trzasnąć się w pysk na opamiętanie i powiedzieć sobie, człowieku, co ty , jakie za późno Ja tego niestety nie zrobiłam. Masz dopiero 25 lat, to nie jest 40 czy 50.
Generalnie to masz rację,nastawienie zawsze jest ważne.Niestety u mnie raczej nie zanosi się na zmianę kursu.Nie napisałem tutaj o swoich wszystkich problemach,niektórych niezależnych ode mnie.W sumie to całe życie mam pod górkę,więc obecna sytuacja mnie nie dziwi.
KonradM napisał(a):plavi jak już pójdziesz do tej pracy to napisz jak ci idzie.Jakbyś miał jakieś problemy to pewnie nie jedna osoba tutaj ci pomoże.
Dzięki,jak coś znajdę to na pewno napiszę.
soulmates napisał(a):A co masz do stracenia ? Pieniądze? To spróbuj na fundusz.Czas ? Przecież i tak go tracisz na marnowanie sobie życia.Każdy pomysł jest lepszy od bezczynności, nawet jeśli okaże się porażką i błędem.
Zapytałem o te terapie,bo interesuje mnie,czy rzeczywiście komuś to pomogło i objawy ustały.Przejrzałem wyrywkowo posty z ostatnich trzech lat i sporo odpowiedzi było negatywnych.A mnie kolejna porażka by chyba jeszcze bardziej dobiła.
Niestety i tak fundusz na dzień dzisiejszy nie wchodzi w grę.A poza tym żaden lekarz nie rozwiąże moich życiowych problemów (tutaj bardziej przydałby się czarodziej ).Gdybym poszedł na jakąś terapię z 5-6 lat temu,to może byłoby inaczej.Teraz wszystko się skumulowało - konsekwencje FS,głupoty,ale także moje życiowe problemy.
Witam. Nie chciałem zakładać nowego tematu dla tak błachej dla Was sprawy, ale muszę to z siebie wyrzucić. Jakoś niecały tydzień temu wracałem z jazd. Było już ciemno i grubo po 19:00 (stresują mnie jazdy przez instruktora. Jest nawet spoko, ale hej w końcu to obca mi osoba). Ciemno wszędzie i widzę nadjeżdżający autobus. Przez krótką chwilę czułem nieodpartą chęć wbiegnięcia pod niego i zakończenia mojej wegetacji. To bylo.... dziwne, wszystkie mięśnie na ułamek sekundy napięły się całkowicie. Ostatecznie ani drgnąłem, mimo to zacząłem rozmyślać jak wyglądałaby moja śmierć, jakie byłyby tego następstwa, jak przeżyłaby to moja rodzina. Od tego czasu się trochę rozsypałem. Mam lekki zapie***** w technikum i nie mogę za bardzo myśleć o niczym innym niż o matematyce, jednak te myśli nie dają mi nocami spokoju.
Mi na terapii zarówno pani psycholog jak i psychiatra powiedział żeby stawiać sobie cele nie ważne małe czy duże i/albo znaleść pasje a ludzie też się pojawią.Ta tylko co niby?Moim marzeniem z dzieciństwa był komputer który stał się teraz moim więzieniem.A jutro do nowej pracy i już się denerwuje jak pomyśle o przerwie śniadaniowej i o tym że na niej wszyscy będą gadać tylko ja nie.
jakbys wskoczyl pod autobus to bys sie nie zabil, jak chcesz popelnic samobojstwo to dobrze to przemysl zeby nie zostac kaleka ; P, niestety nie tak latwo sie zabic. 1 na 20 prob samobojczych konczy sie smiercia.
KonradM napisał(a):Moim marzeniem z dzieciństwa był komputer który stał się teraz moim więzieniem.
heh matka narzeka , że przez komputer zdziczałem do końca, ale komp czy tv to nie przyczyna problemów, gdyby nie komp to siedziałbym pewnie przed tv
co robiły nołlajfy przed erą elektroniki, pewnie czytały książki
KonradM napisał(a):Mi na terapii zarówno pani psycholog jak i psychiatra powiedział żeby stawiać sobie cele nie ważne małe czy duże i/albo znaleść pasje a ludzie też się pojawią.
Serio z takimi poradami wyskakują ? Do takich wniosków,to każdy sam da radę dojść.Ja na przykład kiedyś zapisałem się do klubu piłkarskiego,lecz grałem tam tylko około roku i odszedłem.
KonradM napisał(a):Moim marzeniem z dzieciństwa był komputer który stał się teraz moim więzieniem
I jeszcze ile kasy za to biorą...fiufiu. A jesli pasją jest siedzenie przed kompem lub czytanie książek? Trele morele, pasjami to co najwyżej możemy sobie zajmoeac czas, aby nie zbzikowac. Tez sie zastanawiałem jak to z tym kompem było, przyczyna czy skutek? Ale raczej skutek...
grego napisał(a):Tez sie zastanawiałem jak to z tym kompem było, przyczyna czy skutek?
Ja też się nie raz zastanawiałem i nie wiem do dziś.Ale wydaje mi się jeśli chodzi o mnie to raczej szykany i parę innych niemiłych rzeczy których doświadczyłem w szkole wpłynęły na moje izolowanie się.
plavi napisał(a):Ja na przykład kiedyś zapisałem się do klubu piłkarskiego,lecz grałem tam tylko około roku i odszedłem.
Ja pamiętam raz w podstawówce byłem na piłce nożnej w godzinach pozalekcyjnych ale dałem sobie spokój.Nie jestem pewny dlaczego bo to dawno było ale chyba przez to że już wtedy czułem się źle w towarzystwie obcych mi osób.