28 Wrz 2014, Nie 18:40, PID: 413578
Jeszcze do niedawna w sumie pochwały robiły na mnie kolosalne wrażenie. Gdy usłyszałam coś mega miłego całą drogę ze szkoły wracałam jak na skrzydłach. Teraz przyjmuję je bardzo neutralnie, owszem są miłe i wewnątrz serducho się raduje, ale nie są dla mnie już takie ważne jak kiedyś gdy w myślach odtwarzałam je setki razy, tak się cieszyłam. Zwłaszcza ważne dla mnie były słowa mojego Taty, który w dzieciństwie nigdy mnie nie chwalił. Miłe słowa potrafiły mnie podbudować do stanu euforii, podczas gdy słysząc słowa krytyki czułam się jak by mnie zrównano z ziemią. Dziś, powiem szczerze, nie przywiązuje już zbytniej uwagi do komplementów. Chyba, że są to miłe słowa dyrektora szkoły bądź kogoś na kim mi zależy.