31 Gru 2008, Śro 17:54, PID: 106074
Właśnie o to chodzi Niered, że w większości wypadków to właśnie nie z nas się śmieją. Ale masz racje, tutaj najważniejszy jest dystans na dłuższą metę.
31 Gru 2008, Śro 17:54, PID: 106074
Właśnie o to chodzi Niered, że w większości wypadków to właśnie nie z nas się śmieją. Ale masz racje, tutaj najważniejszy jest dystans na dłuższą metę.
31 Gru 2008, Śro 18:54, PID: 106084
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31 Gru 2008, Śro 19:05 przez Niered.)
a skąd wiesz, że z Ciebie się nie śmieją musiałbyś się każdego pytać czy aby nie z Ciebie, trzeba się nauczyć traktować takie śmiechy jakby to pies szczekał, nawet jeśli odnoszą się bezpośrednio do twojej osoby
31 Gru 2008, Śro 19:17, PID: 106098
Tak, ale trzeba też wiedzieć, że w większości wypadków ludzie nawet nas nie zauważają, a my się tym przejmujemy.
31 Gru 2008, Śro 20:00, PID: 106120
Jak to nas, przecież my razem nie chodzimy
Z tym, że takie nastawienie jak mówisz do niczego wciąż nie prowadzi "całe szczeście to nie ze mnie" Trzeba mieć dystans do siebie i do otoczenia, chyba tylko w ten sposób można się swobodnie poruszać między innymi
09 Sty 2009, Pią 2:08, PID: 108669
Mam dokładnie tak samo. Jeśli ktoś powie coś na mnie w żartach ja i tak traktuję to śmiertelnie poważnie. Wiem, że to głupie, ale nie potrafię odpędzić od siebie tych myśli. Jeszcze gorzej jest, gdy popadnę w jakiś konfilkt. Bezustannie myślę wtedy, jak go załagodzić. Myśli biją się w mojej głowie, nie potrafię się skupić. Nienawidzę siebie właśnie za to.
09 Sty 2009, Pią 13:17, PID: 108726
Ja w sumie też biorę sobie wszystko na poważnie, kto co do mnie mówi, chociaż umiem z siebie żartować i robię to dość często. Nie wiem jaka tu jest korelacja ale to z pewnością łączy się z tym, że FS łączy się z lękiem przed ocenianiem, które dla nas z góry jest negatywne. Najgorsze jest to, że czegoś nie usłyszymy a wyobrażamy sobie nie wiadomo co, ja zaczęłam sobie to tłumaczyć w ten sposób, że jeśli coś usłyszę że ktoś się ze mnie śmieje a będzie miał powód no to wtedy sama się będę starała śmiać a jak nie będzie miał racji to dotnę mu coś od siebie w "żartach". W sumie nie jest to najlepsza rada dla wszystkich, ja akurat uchodzę wśród znajomych za osobę bardzo wesołą i żartującą więc jest mi dużo łatwiej ale z kolei to dało mi etykietę, że jestem wesołą osobą bez problemów - tutaj wychodzi moja wspaniała umiejętność maskowania problemów, mogę sobie dać tytuł mistrza zamykania się w sobie, ale to już off topic
09 Sty 2009, Pią 16:51, PID: 108753
uwiezionag napisał(a):Ja w sumie też biorę sobie wszystko na poważnie, kto co do mnie mówi, chociaż umiem z siebie żartować i robię to dość często. Nie wiem jaka tu jest korelacja ale to z pewnością łączy się z tym, że FS łączy się z lękiem przed ocenianiem, które dla nas z góry jest negatywne. Najgorsze jest to, że czegoś nie usłyszymy a wyobrażamy sobie nie wiadomo co, ja zaczęłam sobie to tłumaczyć w ten sposób, że jeśli coś usłyszę że ktoś się ze mnie śmieje a będzie miał powód no to wtedy sama się będę starała śmiać a jak nie będzie miał racji to dotnę mu coś od siebie w "żartach". W sumie nie jest to najlepsza rada dla wszystkich, ja akurat uchodzę wśród znajomych za osobę bardzo wesołą i żartującą więc jest mi dużo łatwiej ale z kolei to dało mi etykietę, że jestem wesołą osobą bez problemów - tutaj wychodzi moja wspaniała umiejętność maskowania problemów, mogę sobie dać tytuł mistrza zamykania się w sobie, ale to już off topic Ja też brałem kiedyś słowa innych na poważnie, ale już przestałem. To trudne, zwłaszcza na początku, ale trzeba sobie wyrobić dystans do tego jakim się jest. Myślę że to przychodzi z wiekiem, u mnie branie wszystkiego dosłownie wiązało się z okresem dorastania. Jako nastolatek miałem jak każdy jakieś tam kompleksy, z których niezbyt szybko wyrosłem. Teraz wydaje mi się że mam pewien dystans do swojej osoby. A przede wszystim dystans do słów wypowiadanych przez innych. Nie ma ideałów na świecie, nie ma więc takiej osoby z której nie można zażartować. A że ludzie czasem z siebie żartują, oceniają to normalne. Może dla kogoś przewrażliwionego niezbyt przyjemne, ale trudno taki jest świat Trzeba więc go przyjąć takim jakim jest. Wytłumaczyć sobie że po pierwsze wcale nie jestem gorszy od innych. Po drugie to że ktoś mnie ocenia nie znaczy że robi to ze złośliwości. Po trzecie trzeba mieć dystans do siebie i nie brać wszystkiego na poważnie. A co najważniejsze mieć grono osob na których opinii najbardziej nam zależy. Na przykład rodzic którego kochamy, najlepszy przyjaciel, dziewczyna czy chłopak na której/którym nam zależy i trzymać się tego co oni o nas myślą. Natomiast zdanie innych osób traktować trzeba niezbyt poważnie i nie przykładać do niego większej wagi. Co do tego że brak dystansu do siebie wiąże się z FS, to oczywiście tak. Jako osoby mające brak pewności siebie, brak poczucia własnej wartości, lęk przed ocenianiem, na pewno jesteśmy bardziej narażeni na wypowiadane w naszym kierunku słowa. Ale to raczej nie jest regułą, znam wiele osób które na pewno socjofobii nie mają, a mimo tego nie wyrobiły sobie jeszcze dystansu do siebie. I jakąkolwiek krytykę, nawet konstruktywną, czy nawet dobre i dawane z życzliwości rady traktują jako atak na swoją osobę. Myślę że to wiąże się z liczbą kontaktów z ludźmi i sytuacjami jakie nam towarzyszyły. Każdy prędzej czy później spotka się z krytyką swojej osoby, żartami i ocenami. Kwestia tego jak to odbierze i czy sobie poradzi z taką sytuacja leży według mnie w tym czy spotkał się wcześniej z odpowiednim wzorcem postępowania. Jeśli ktoś zareaguje zbyt drażliwie to inne osoby to sobie zapamiętają i potem mogą to wykorzystywać. Niestety ludzie bywają brutalni. Jeśli jednak krytykę przyjmie z odpowiednim dystansem, potrafił będzie wybrnąć z takiej sytuacji pokazując czy to żartobliwie przerysowując swoje wady, czy też znajdując w sobie jakieś pozytywne strony, to myślę że inni to odbiorą pozytywnie. I już raczej nie będą wracać do tego tematu... Ja też się maskowałem dobrze przez 24 lata Czas chyba jednak wyleczyć przyczyny, a nie maskować skutki Prawda?
07 Mar 2009, Sob 19:58, PID: 130574
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Cze 2010, Śro 8:22 przez Refleksyjna.)
03 Sie 2009, Pon 23:07, PID: 167539
Gdy w moim kierunku są wypowiadane jakieś słowa krytyki bardzo to we mnie uderz biorę to sobie głęboko do serca i mimo ze czasem to był tylko żart długo to potrafię przeżywać i upływa dużo czasu nim o tym zapomnę o ile wo gule to zrobię , ale jest i tak że mimo ze zostałam dotknięta do żywego i na początku okazuje niezadowolenie i się obrażam to bardzo szybko próbuje udawać ze nic się nie stało że widocznie druga osoba miała racje że potrafię przyjąć krytykie , nic nie mówię lub zmieniam temat , ale tak na prawdę gotuje sie we mnie by jej wygarnać za sama ma wady itp. i czuje żal do tej osoby ale staram sie by ona tego nie wyczuła nie dowiedziała sie myślała że jakoś to przyjęłam i jest okej
13 Sie 2009, Czw 15:53, PID: 169893
Cytat:Trzeba więc go przyjąć takim jakim jest.jak coś takiego słucham lub czytam to rodzi się we mnie bunt u mnie problemem jest głównie to, że NIE WIEM, czy coś jest żartem. gdybym wiedzial ze to tylko zart to w sumie no problem. mnie denerwuje jeszcze to, że innych zarty nie powoduja takich skutkow jak moje. sam nie wiem, moze tak bylo w przeszlosci, a teraz jest inaczej... musze zobaczyc lepiej. ale generalnie niektorzy mogli mowic co chcieli i nic sie nie dzialo, a jak ja powiedzialem...to afera od razu. no i mam porownanie do mojego kuzyna, jego zarty jakos lepiej wychodza niz moje... w ogóle to uwazam, ze gdyby wszyscy traktowali wszystko serio, swiat bylby piekny (zaraz powiecie, ze strasznie nudny. ale to tylko usprawiedliwienie dla tych ktorym jest tak wygodniej) |
|