17 Lis 2008, Pon 18:02, PID: 90704
No jeśli nie zarabiają, to rodzinka oczywiście. U mnie to był ojciec.
17 Lis 2008, Pon 18:02, PID: 90704
No jeśli nie zarabiają, to rodzinka oczywiście. U mnie to był ojciec.
17 Lis 2008, Pon 19:18, PID: 90745
przecież to są duże pieniądze, wielokrotne wizyty. nie mogłabym brać od kogoś kasy na takie rzeczy.
17 Lis 2008, Pon 21:31, PID: 90806
Twoja rodzina to chyba nie "jacyś" ludzie. Po to oni są, zaprawdę mówię Ci po to są oni!
17 Lis 2008, Pon 21:54, PID: 90820
mój ojciec ma mnie szczerze gdzieś a matka tylko krzyczy, więc nie mam co liczyć na pomoc. ale spoko, mam na 10 wizyt o ile ktoś mnie przekona, że to jest potrzebne i niezbędne
18 Lis 2008, Wto 2:55, PID: 90922
Po to oni są, zaprawdę mówię Ci po to są oni!
W moim przypadku rodzina już prawie nic nie znaczy No może po za tym że mnie utrzymuje "na siłe" bo mamy w rodzinie księdza więc tak nie wypada conie Łatwa manipulacja mną spowodowała to że wiedzą jak mnie zatkać takimi textami o terapi "Nie słab mnie" "Ja cie nie poznaje" "Tobie brakuje oczaskania z ludźmi" "I co będziesz tygodniami siedział tam w szpitalu z tymi nienormalnymi???" Nawet rodzina robi wszystko bym poczuł sie mniej pewny siebie a potem tylko czekać na okazje jak mi dowalić To min. pomaga im ulżyć po ciężkim dniu w pracy
18 Lis 2008, Wto 20:41, PID: 91110
Michal88 napisał(a):Po to oni są, zaprawdę mówię Ci po to są oni! No dokładnie, u mnie jest wyzywanie od debili, od idiotów i gorzej. Ale akurat nie odnośnie fobii, bo nikt o tym nie wie. Zauważyłam dziś, że boję się dopiero jak się muszę odezwać, dopóki mogę nic nie mówić to jest git
25 Lis 2008, Wto 21:37, PID: 93999
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Lis 2008, Wto 21:40 przez kate.)
hmm tez mam problem z pojsciem do pracy ale nie mam zdiagnozowanej spolecznej fobii chociaz po czesci ja mam
lubie spotykac sie ze znajomymi nie mam problemu z poznawaniem ludzi ale jesli chodzi o sytuacje szkolne czy odpowiedzialne typu praca tu pojawia sie problem... mam lęki podobne troche np przed niepowodzeniem i tym ze sobie nie dam rady boje sie isc na rozmowe kwalifikacyjna nie wiem gdzie dam sobie rade w pracy...i co za tym idzie depreche mam mala
27 Lis 2008, Czw 13:16, PID: 94797
Byłam dzis znow na rozmowie - chyba juz 5tej w ostatnich 2 tygodniach. Niedlugo bede mogła poradnik napisac.
Jeszcze takiej rozmowy nie przezyłam - przez 45 minut dwaj faceci, bardzo mili zreszta, przepytywali mnie, gadali o pracy, bawiła mnie ta szczegolowosc. A szczegolnie jak np. mowili o prywatnej opiece medycznej takiej jak np, ginekolog i zaczeli nawiazywac do tematu ewentualnej ciazy heh Na koncu jeden z dwoch zapytał co zrobiłąbym gdyby przyszedł do mnie bardzo rozgniewany klient z problemem (nie wiedziałam jakim, bo nie znałam tych pojec jakie uzywał gosc prowadzacy rozmowe), wiec powiedziałam, że poprosiłabym takiego nerwowego pana o to, zeby spokojnie usiadł i obiecałabym mu, ze za chwile bedzie bardzo szczesliwy heheh Mysle, ze dobrze jest umawiac sie na tyle rozmow, miec jakis wybor i rozeznanie.
27 Lis 2008, Czw 13:52, PID: 94807
Cytat: wiec powiedziałam, że poprosiłabym takiego nerwowego pana o to, zeby spokojnie usiadł i obiecałabym mu, ze za chwile bedzie bardzo szczesliwy hehehhaha rozwalilas mnie
19 Sty 2009, Pon 0:41, PID: 112865
Podbijam temat. Otóż parę dni temu miałem wizytę w Urzędzie Pracy. Kilka dni przed myślałem sobie, ok dostane propozycje stażu nic sie nie stanie, zawsze to nowe doświadczenie, kontakty, może będzie jak w filmie (znaczy spotkam bratnia duszę, która pomoże mi się z tego bagna wygrzebać). Niestety im było bliżej tym większe schizy i tylko trzymanie kciuków, żeby aby czasem mi czegoś nie zaproponowali. Oczywiście zachowanie wyniosłe, olewcze, nie budzące sympatii i brak propozycji. Uff. Odetchnąłem, ale na jak długo, w lipcu przecież się broniłem, presja ze strony otoczenia ogromna i chęci są, ale.. Teraz liczę już tylko na leki, ostatnia nadzieja Fobika.
19 Sty 2009, Pon 0:52, PID: 112870
ja tez na sama myśl ze pojde do szkoly a tam nie bedzie mojej koll coś mi się dzieje ehhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh((((((((
19 Sty 2009, Pon 16:09, PID: 113112
Ja miałem w życiu jedną rozmowę, wypadła dobrze, choć raz walnąłem buraka, nie wiedziałem co powiedzieć, ale jakoś się udało. Zatrudnili mnie.
19 Sty 2009, Pon 17:43, PID: 113222
Luna nie pocieszyłem cię dlatego, że się nie starałem czy też dlatego, że nie było ofert? Jeśli też się wybierasz na staż zażądaj pokazania wszystkich aktualnych ofert, niech trochę popracują. Pamiętaj, że oni są dla ciebie. U mnie to już chyba na nieszczęście przedostatnia, bo następnym razem jak nie dostanę oferty to stracę ten przywilej bycia bezrobotnym . Trzymam kciuki.
19 Sty 2009, Pon 18:40, PID: 113261
Może to co napiszę to truizm, ale w przypadku szukania pracy ważne jest to, aby się nie zniechęcać po pierwszych niepowodzeniach. Trzeba być przygotowanym na to, że dopiero po pójściu do kilkudziesięciu firm/agencji pracy coś uda się znaleźć. I często w przypadku odmowy można sobie wmówić, że to nasza wina, że jesteśmy beznadziejni, ale tak to już jest z pracą, trzeba się nastawić na to, że nie znajdziemy jej z dnia na dzień. No chyba, że mamy farta albo znajomości.
Ja chociaż obecnie studiuję, to mam coraz mniejsze ciśnienie na rodzaj pracy, jaką będę wykonywał. Oczywiście będę się starał zdobyć jak najlepszą pracę, najlepiej w swoim zawodzie, ale jak trzeba będzie pójść na produkcję albo na budowę, to jakiejś tragedii z tego względu nie odczuję. Fizyczna praca nawet mi się podoba.
19 Sty 2009, Pon 20:12, PID: 113317
Mi psychoterapeuta kazał ostatnio kupić gazetę i umawiać się na rozmowy kwalifikacyjne, tak dla "ćwiczeń". W tej chwili pracuję u ojca i wiem, że do końca życia tak nie mogę, szczególnie, że nie jestem tam zatrudniona. Gazeta jednak sobie leżey, a ja mam opory nawet przed zajrzeniem do niej. Najbardziej mam schizy przed trzęsieniem się
19 Sty 2009, Pon 20:46, PID: 113366
Nadzieja, powiedz sobie, że masz to w gdzieś. Bo kobiecie nieładnie powiedzieć tego bardziej dosadnie Masz to gdzieś i ten sku*****, który tam czeka na ten je**** telefon niech się martwi. Narzuć swój styl, przecież Cię nie zna, nie widzi, nie dowie się, ze to Ty. Ja się tak przełamywałem i teraz czuję tylko takie dziwne uczucie, jak dzwonię. Trochę to nieprzyjemne, ale staram się po prostu to zignorować, z resztą nie mam czasu się nad tym zastanawiać bo już rozmawiam, specjalnie tak od razu tak szybko wybieram numer. Spróbuj teraz zadzwonić choćby na przypadkowy numer i zapytać, czy to nie przypadkiem fabryka kredek albo dzwonków tramwajowych . Ja tak robiłem, żeby się przełamywać i pomogło. Na początku było mi strasznie głupio, byłem dręczony strasznym poczuciem winy, ale to minęło. Trzeba dominować w rozmowie telefonicznej. Ostatnio jakiś koleś do mnie się dodzwonił i się pytał z kim rozmawia!! Na to ja, że nie... on ma się przedstawić, bo to on dzwoni, jak to tak można? No, ale on mi się dalej pyta jak się nazywam, więc mówię, żeby gadał o co mu chodzi i nie pytał o coś, co sam powinien mi powiedzieć o sobie. Coś tam bąknął, chyba, że pomyłka i już. Rozłączyłem się. Takie treningi działają, mówię Ci.
19 Sty 2009, Pon 22:06, PID: 113462
A ja straciłem swoja pracę przez moją "kochaną" chorobę. Pracowałem 3 lata na stanowisku kierownika magazynu w firmie handlowej. Aż trudno uwierzyć, że mogłem sprawować taką funkcję. Fakt że miałem pod sobą na początku tylko jedną osobę, mojego kumpla, a miejscem pracy był magazyn na odludziu, gdzie mogłem się jakoś kamuflować i unikać wielu stresujących sytuacji. Później kiedy na magazynie kierowałem zespołem 3 osobowym, a magazyn przeniesiono do firmy gdzie pracowało kilkanaście osób zaczęły się problemy, depresja się nasiliła i występowały ataki paniki. Więc w sumie wyszło tak, że z pracy się zwolniłem, bo bałem się tam pracować. I tak sobie jestem bez pracy już miesiąc. O nowej nie mam narazie nawet odwagi ani sił myśleć.
Oby się to zmieniło !
19 Sty 2009, Pon 22:27, PID: 113481
Rock 89 napisał(a):Trzeba dominować w rozmowie telefonicznej. Ostatnio jakiś koleś do mnie się dodzwonił i się pytał z kim rozmawia!! Na to ja, że nie... on ma się przedstawić, bo to on dzwoni, jak to tak można? No, ale on mi się dalej pyta jak się nazywam, więc mówię, żeby gadał o co mu chodzi i nie pytał o coś, co sam powinien mi powiedzieć o sobieteż tego nie lubię, ja wtedy mówię że ochrona danych osobowych i tyle. Panika może pojawić się zawsze i wszędzie, ja sobie zawsze przypominam podobne sytuacje, w których sobie poradziłem i to wtedy uspokaja. Czasem warto zwolnić myśli, wziąc wszystko na spokojnie. mops, nie przejmuj się, masz już dzięki tej pracy konkretne doświadczenie, a na to bardzo patrzą pracodawcy; będzie dobrze. Teraz sobie poodpoczywasz, a potem działaj.
19 Sty 2009, Pon 23:10, PID: 113524
mops, staraj się. Jak się odetniesz całkowicie od ludzi to też będzie źle.
maloud - generalnie wszystko musimy brać bardziej na spokojnie. Niby łatwo powiedzieć, ale ze zrobieniem, wiadomo, mamy problemy. Staram się, pewnie nie tylko ja, a wychodzi słabo, ale take it easy. Trzeba próbować luzu, a z czasem można się tego nawet trochę nauczyć.
20 Sty 2009, Wto 2:48, PID: 113695
maloud napisał(a):mops, nie przejmuj się, masz już dzięki tej pracy konkretne doświadczenie, a na to bardzo patrzą pracodawcy; będzie dobrze. Teraz sobie poodpoczywasz, a potem działaj.dzięki za wsparcie, tylko wiesz ja już od pół roku na L4 jestem (mam za sobą 3 miesięczną terapie fobii), no i teraz właśnie straciłem tą pracę, staram się o przyznanie świadczenia rehabilitacyjnego, bo na L4 można być tylko pół roku, zobaczę jak będzie, ale skoro ten mój stan jest na tyle poważny, to raczej nie widzę się już w takiej roli będę musiał pomyśleć o jakiejś lżejszej pracy, łatwiejszej psychicznie, w sumie to nie wiem, bo jak mam doła to nic nie chce mi sie robić. Dobra nie narzekam już
02 Lut 2009, Pon 0:38, PID: 119651
siema ja tez boje sie isc do pracy a musze bo zucilem szkole boje sie zapytac jutro ide na rozmowe pomocy!!!!!!!!!!!!!!!!!!
10 Mar 2009, Wto 23:53, PID: 131412
czy ktoś może mi poradzić co mam zrobić?? cierpię na fs już wiele lat, niedawno skończłem studia i miałem problem ze znalezieniem pracy, już same rozmowy kwalifikacyjne przyprawiały mnie o ból brzucha. Wyjechałem z grupą polskich fachowców jako tłumacz na dwa miesiące. to już drugi tydzień leci a mi jest cieżko się odnaleźć. Praca sama w sobie nie jest zła ale muszę z nimi przebywać wiele godzin. Chyba radzę sobie nieźle ale najgorsze jest wstawanie rano i sama myśl o spotkaniu z nimi. Są to ludzie specyficzni...jeśli wiecie co mówię... najchętniej to bym wrócił do rodziców do domu i schował się głeboko pod kołdrę...sam nie weim co mam robić...pewnie wytrzymam...ale po co się tak męczyć?????????????????????????????macie jakiś pomysł????
11 Mar 2009, Śro 16:44, PID: 131519
Slaf nie wiesz nawet jak ja chcialabym skonczyc studia i znalezc sie na Twoim miejscu. Mysle, ze powinienes docenic siebie, radzisz sobie, wszystko jest na dobrej drodze. Pomysl sobie, ze sa ludzie tacy jak ja, co boja sie samych studiow a o pracy to juz w ogole nie ma mowy-kompletny brak sily( a wszystko to fs
11 Mar 2009, Śro 19:10, PID: 131545
mogę pomyśleć, że jest ktoś , kto również cierpi, ale to wcale nie sprawia, że czuję się lepiej...wiem, że niby sobie radzę, tak to wygląda jak się patrzy z boku...ale jakim kosztem się to dzieje...jeśli chodzi o studia to też był ciężki okres...no ale to już historia na następną butelkę wina
11 Mar 2009, Śro 22:57, PID: 131645
Ja w tym momencie nie pracuje, chociaz bardzo mi kasa potrzebna, to nie moge sie zmotywowac.. eh.. na rozmowie to potrafie tak ich zakolowac, ze mysla ze taka otwarta i wogóle, potem przeciez padaka kompletna, rozmawiam z szefem, najpier sie krzywie, potem strzelam oczami, by na koniec zakonczyc moje preludium mina cierpietnika.. ja jestem tego swiadoma, ludzie tez to widza.. czuje taki straszny wstyd Juz nie mam zielonego pojecia co z tym zrobic, gdzie isc, a przeciez nie moge długopisów skladac, niektórzy z was maja wykształcenie, ja jestem dopiero na 1 roku i pracuje jako szara strefa a tam wszedzie ludzie, spojrzenia, kontakt
|
|